środa, 31 marca 2021

Seria C infusion Dermaquest z 4skin.pl - sposób na promienistą cerę będąc Mamą?



Jeśli Wasza cera jest zmęczona, zwłaszcza teraz po zimie, jeśli jesteście Mamami które, cały swój czas poświęcają dziecku nie myśląc o swoich potrzebach - co odbija się to na Waszej cerze a może chcecie odkryć coś nowego - ten post będzie dla Was!



Zestaw dermokosmetyków Dermaquest o którym będę dziś Wam opowiadała został dobrany po dokładnej konsultacji z kosmetologiem. Dla mnie było to niezwykle ważne bo mimo, że moje dziecko niebawem kończy 10 miesięcy ja nadal jestem Mamą karmiącą. Na szczęście kobiety karmiące mają trochę większe możliwości niż będące w ciąży. Zawsze warto zapoznać się ze składem bądź skonsultować się ze specjalistą.

Na stronie sklepu znajdziecie wiele dermokosmetyków, kosmeceutyków i suplementów - przyznam szczerze, że wielu z nich wcześniej nie znałam - myślę, że jest to do nadrobienia!

Czas przejść do sedna. Napisze Wam najpierw na czym mi najbardziej zależało i dlaczego dobrano mi akurat ten zestaw. Jak już wiecie mam małe dziecko i mimo, że nie daje mi ono aż tak w przysłowiową "kość" to jednak nie jestem tak wyspana czy wypoczęta jak wcześniej. We wrześniu kończę 37 lat i wiek nie jest dla mnie problemem, tak samo jak zmarszczki które się już pojawiły - no dobra trochę są - aleee zauważyłam, że moja cera stała się szara i zmęczona. W ciąży była idealna bo hormony itp a teraz już tak pięknie nie jest. Najważniejsze było aby odżywić i przywrócić utracony blask a jeśli udałoby się trochę wygładzić byłoby super!

Marka Dermaquest stosuje w kosmetykach komórki macierzyste pochodzenia roślinnego, wysoko skoncentrowane wyselekcjonowane składniki. 

Miałam okazję używać trzech produktów z serii C infusion - serum, kremu pod oczy i maski.



Pierwsze wrażenie odnośnie opakowań miałam dość mieszane, nie poczułam, żeby były z kategorii tzn luksusowej ale tłumaczyłam sobie, że to zawartość jest najistotniejsza. Jakie było moje zaskoczenie gdy zaczęłam stosować serum i krem pod oczy - mają najlepsze dozowniki jakich używałam, jestem w stanie wycisnąć dosłownie odrobinę a nie taka ilość która mogłabym rozsmarować na kilka osób.
 




Przeciwstarzeniowy krem pod oczy z witaminą C i kwasem hialuronowym i bioretinolem.

Krem ma za zadanie r
ozświetlić, wygładzić linie i zmarszczki w okolicy oczu, dodatkowo silnie nawilżyć, poprawić gęstość i elastyczność skóry a zarazem zniwelować lekkie zasinienia i obrzęk. Produkt odpowiedni dla kobiet w ciąży i karmiących. Dokładny skład i wszystkie składniki aktywnie - klik

Ma dość lekką ale treściwą konsystencje. Łatwo się rozsmarowuje ale zbyt duża ilość przez chwile daje biały ślad. Nie zauważyłam żeby wpływał negatywnie na utrzymywanie się korektora ale używam go zaraz po umyciu twarzy więc zawsze miał sporo czasu aby się wchłonąć. 

Zapach jest nienachalny i kojarzy mi się z tego typ dermokosmetykami - nie są one perfumowane. 

Zauważyłam, że skóra po oczami stała się bardziej napięta, nie zauważyłam znacznego wygładzenia ale nie używam go dłużej niż rekomendowane przez producenta 3 miesiące. 

Jedyny minus jaki zauważyłam - a właściwie jest to moja wina - to szczypanie oczu wieczorem. Na początku nakładałam go zbyt blisko okolicy gałki ocznej i kładąc się spać dostawał się do oka, które zaczynało łzawić. Nie jest to wada produktu ale uczulam na ten fakt żebyście wiedziały.






Serum przeciwstarzeniowe z witaminą C i retinolem. 

Silnie skoncentrowane serum z witaminą C która chroni strukturalne elementy skóry w różnych jej warstwach, czystym retinolem działającym przeciwzmarszczkowo i liftingująco. Cera ma się wygładzić a koloryt ujednolicić. Ważne aby używać podczas stosowania filtr przeciwsłoneczny albo stosować tylko na noc. Pamiętajcie, że retinol i jego pochodne są bezwzględnie zabronione do stosowania podczas ciąży natomiast dozwolone w czasie karmienia piersią. Dokładny skład i wszystkie składniki aktywnie - klik.

Konsystencja dość lekka szybo wchłaniająca się co bardzo mi się podoba. Nie ma wpływu na jakość i trwałość podkładu choć zazwyczaj używam go na noc.

Zapach budzi we mnie wiele pozytywnych wspomnień bo pachnie jak różowa guma Orbit.

Pamiętam, że po pierwszym użyciu myślałam, że się nie polubimy. Moja cera chyba nie była gotowa na taką ilość składników aktywnych i czułam lekkie szczypanie. Było to tylko za pierwszym razem. 

Czuję lekkie napięcie skóry i widzę, że cera stała się taka bardziej świetlista co bardzo mi się podoba. Jestem z niego bardzo zadowolona.



Przeciwstarzeniowa maska z witaminą C.

Maska ma rozświetlić i przywrócić naturalny blask. Produkt odpowiedni dla kobiet w ciąży i karmiących. Dokładny skład i wszystkie składniki aktywnie -klik. Należy stosować 2-3 razy w tygodniu, nakładać warstwę omijając okolice oczu. Zostawić na 5-10 minut następnie pozostałości wytrzeć wacikiem.

Treściwa maseczka której ja akurat nie zmywam, smaruje na noc i tak idę spać. Rano budzę się z niesamowicie nawilżoną buzią. Uwielbiam te maseczkę! Dawno nic mnie tak nie zachwyciło a nigdy  nie byłam super zwolennikiem tego typu produktów. 



 
Czy cel jaki miałam został osiągnięty? Uważam, że tak. Najbardziej jestem zadowolona z serum i maski bo efekty zaczęłam zauważać bardzo szybko. Myślę, że marka Dermaquest zostanie ze mną na dłużej choć nie wykluczam, że może odkryje jakieś nowe dermokosmetyki.

Używałyście kiedyś tych dermokosmetyków?

Magdalena

niedziela, 28 marca 2021

Niedzielny manicure hybrydami Neonail - nude, natural beauty i champagne kiss.



Niedziela to dla mnie czas totalnego relaksu i myśli tylko o sobie. Założę się, że wiele z Was ma podobnie. Jako mama muszę być.. hmmm nawet nie tyle, że muszę ale tak się dzieje - nooo więc jestem bardziej zorganizowana i choć nie mam wymagającego dziecka, to w głowie zawsze jest stawianie się na drugim miejscu. Ważne żeby mieć też czas dla siebie - pamiętajcie o tym. 



Niedziela u mnie jest zawsze paznokciowo-kwiatowa. Robię paznokcie i podlewam kwiaty - kolejność nie ma znaczenia ;)

Zazwyczaj na moich paznokciach jest jakiś nudziak i tyle. Bywa też i niedziela - dziś jest takowa, że lubię odrobinę zaszaleć. Oczywiście nie łudźmy się, że będzie to jakieś szaleństwo ale zawsze to jakaś odmiana codzienności.

Nie będę oszukiwała, że to jakiś mój autorski pomysł - cóż bezczelnie zerżnięty od Miskejt - tylko w takiej bardziej ubogiej wersji. Zawsze obawiam się dodać kolejny kolor żeby nie było "tuuuumacz".



Najpierw nakładam na całą płytkę bazę a potem kolor nude 3195 który według mnie nie powinien mieć takiej nazwy. Uważam, że to zgaszony róż. Specyficzny kolor, czasami odnoszę wrażenie, że sprawia, iż moje dłonie wyglądają trupio.



Następnie pasek natural beauty 3192, który akurat uwielbiam także solo. Staram się nie robić tych jasnych plam na każdym paznokciu tak samo. Nakładam dość niedbale tak aby lakier sam się lekko rozlał.



Na sam koniec - nie licząc topu jako wykończenia - nakładam brokatowy champagne kiss 5371. Staram się aby było go więcej na kolorze który pokrywa cała płytkę, wjeżdżam lekko na krawędzie z kolorem jaśniejszym. Wydaje mi się, że im mniej precyzji tym lepiej to wygląda.



Nie jest to mani który wymaga od Was super umiejętności i precyzji a wygląda całkiem ciekawie. 



 
Niestety znów nastał czas gdy paznokcie musimy robić sobie same w domu. Bardzo cierpicie z powodu ograniczeń w tym zakresie czy jesteście samowystarczalne? Dajcie koniecznie znać

Magdalena.

czwartek, 18 marca 2021

Wracam po 5 latach - czemu mnie nie było? co się u mnie działo i czemu wracam właśnie teraz?

 

Cześć to znowu ja - Magdalena. 
Nie było mnie tu 5 lat! w sumie to byłam ale bez aktywności.

Myślę, że najpierw powinnam podziękować za maile i wiadomości na insta czy fb, namawialiście mnie wielokrotnie do powrotu... a ja za każdym razem jakoś głupio odpowiadałam "tak tak ale jeszcze nie teraz". 

Kto lub co sprawiło, że jestem tu teraz? Pewna Magdalena która całkiem niedawno zapytała wprost "jaki był powód  ostatni wpis był opublikowany w 2016r?" Nooo i wtedy pomyślałam, że nic się nie dzieje bez przyczyny i to jest chyba ten moment aby spróbować wrócić zwłaszcza, że blog dalej jest czytany.

To możne od początku. Blog zamarł z powodów osobistych - pod koniec 2015 rozstałam się z pierwszym mężem - na początku 2016 mieliśmy rozwód. Wtedy myślałam, że będę miała masę czasu na pisanie ale stało się zupełnie odwrotnie i sama nie wiem czemu. Bardzo łatwo coś odłożyć ale bardzoooo ciężko do tego wrócić i chyba własnie tak było ze mną.

Żałuję tych straconych lat bez bloga ale czasu już nie cofnę. Blogosfera się zmieniła i ja tez - to zupełnie naturalne. Mam nadzieje, że na nowo się tu odnajdę.

a co przez te lata się u mnie zmieniło?



W 2016 za sprawą Agaty z bloga agatabielecka.pl zaadoptowałam kolejnego rudego kota. Przyjechał do mnie ze Szczecina. Zadbany, wykastrowany - szok! Teraz po czasie po części rozumiem jego wcześniejszych właścicieli z ta różnicą ze ja go nie wywalę na ulice. Brunon to najgłupszy kot świata. Niestety. Zdewastował nam narożnik. Zjada reklamówki, nie zakopuje kupy ale uderza łapą w kuwetę tak ze budzi nas w nocy. Piotrek wiele razy mówił, że wyrzuci go przez okno.. no ale to mój Brunioooo. 





Pod koniec 2016 poznałam Romana a właściwie to Piotra. 1 czerwca 2018 wzielismy ślub. To dobry facet - wiem, że nie chciałby żebym się rozpisywała na jego temat więc napiszę że jest.




3 czerwca 2020 roku na świat przyszła nasza córka - Rozalia. Okres ciąży wspominam jako coś niesamowitego i w życiu bym nie powiedziała, że tak dobrze będę się czuła fizycznie i psychicznie. Może kiedyś Wam o tym napisze jeśli będziecie chcieli. 
 



Myślę, że to by było na tyle. Blog przejdzie wizualne zmiany i ja też będę chciała nieco rozszerzyć tematykę.

 Mam nadzieję, że cieszycie się, że wróciłam.