środa, 31 sierpnia 2011

Ulubieńcy sierpnia - podsumowanie miesiąca :)


sierpień był miesiącem w którym miałam mało czasu dla siebie samej - miesiąc zabiegania bez pogody za oknem. przydałby mi się weeeend w spa :P


Makijaż - nie było dużo produktów ale co miesiąc lubi coś innego.


- Revlon - CS 150 buff - znów do niego wróciłam - lubię go mieszać z kremem.
- Bikor - cień - uwielbiam!
- ELF - żelowy liner w kolorze oliwkowym
- HR magic conclear - najlepszy na świecie korektor pod oczy!
- Astor VML - kończę go żeby wyrzucić - zauważyłam że im starszy tym lepszy.
- W7 Honolulu - bronzer - dobry do konturowania
- Barry M - natural dazzle - bronzer który bardzo wygląda jak róż brązujący - od Kingi :)
- Hean - baza pod cienie - wydajna i działa - jak używam cienie muszę użyć bazę.
- Hakuro h13 - do bronzera i różu
- Eco tools - super do nakładania cienia na cała powiekę
- Maestro - shadow M - idealny na dolną powiekę
- Maestro - eyeliner/eyebrow - do linera.

 
Pielęgnacja - paznokcie. W tygodniu bezbarwne z brokatem - w weekendy w szalonych kolorach - czyli bez zmian.


- GR granatowy
- Joko - matowy pomarańczowy - cały czas noszę go na stopach
- Miss selene - 167 z brokatem - uwielbiam go
- Pierre Rene - diamentowy utrwalacz - bo lubię jak płytka się błyszczy!
- Pierre Rene - 3 fazowy preparat - nabłyszczacz, wysuszacz, estetyczny manicure - całkiem ok - faktycznie przyśpiesza wysuszanie.
- Bielenda - zmywacz - bardzo szybko rozpuszcza lakier zwłaszcza z brokatem - lepiej niż ten z biedronki.


Zapach - ciężko i słodko.


- Nivea - energy fresh - antyperspirant - lubię jego zapach.
- Puma - Animagical - kupiony w promocji - cudny zapach!!
- Paco Rabanne - xs black - ciężki ale jeden z moich ukochanych zapachów.


 Pielęgnacja twarzy - trochę w niej zmian ale kilka produktów które używałam także w zeszłym miesiącu.


- Cetaphil - do mycia twarzy - delikatny ale dla mojej skóry idealny.
- Aknicare - filtr 30 do cery tłustej i łojotokowej - nie wysusza i całkiem dobrze się sprawdza - a muszę coś używać przy kuracji złuszczającej.
- Simple - żel i tonik - dostałam do przetestowania od Kingi - bardzo fajne produkty, szkoda że nie są dostępne w PL..
- Ziaja - tonik ogórkowy - najlepszy na świecie!
- Synesis - serum na noc - używam co kilka dni i jestem zachwycona!
- Perfecta -
mikroperły matujące - kiedyś używałam i znów do niego wróciłam - bardzo dobry krem do tłustej albo mieszanej cery.
- Ziaja - kozie mleko - krem po oczy - bardzo przypadł mi do gustu [zapomniałam dodać do foty].


Włosy - minimalizm ale bez ideałów.


 - Natei - migdałowy szampon - z biedronki - tani i sprawdza się świetnie.
- Radical - serum ziołowo witaminowe - nie jest złe ale liczyłam na duuużo lepsze rezultaty
- Taft - lakier jak lakier wole ten czarny a że go nie było używam ten.


Pielęgnacja ciała
- prawie taka sama jak w zeszłym miesiącu!


- Joanna - peeling myjący - mam kilka rodzajów i stosuje na zmianę - tym razem zielony.
- Fa - żel pod prysznic melon i liczi - kupiony w promocji - żel jak żel nic specjalnego - w zeszłym miesiącu też go używałam.
- Isana - fioletowa tak samo dobra jak pomarańczowa - oczywiście w formie żelu.


wśród moich ulubieńców znalazł się też jakiś Wasz ulubieniec???

poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Maestro - nowe pędzle do podkładu!


W ramach współpracy która zawarłam na początku swojego blogowania [Klik] z firmą Maestro dostałam do przetestowania nowe pędzle które niedawno zostały wprowadzone na rynek - pędzle do podkładu.

Wszystkie pędzle firmy maestro możecie kupić poprzez stronę producenta http://maestrobrush.pl/.

Pędzle które dostałam charakteryzują się świetną jakością - nie dziwi mnie - wszystkie pędzle jakie mam z tej firmy takie właśnie są. Mają dość długie trzonki - różnią się kolorem skuwki i kształtem trzonka. Włosie syntetyczne - niezwykle miękkie. Reszty dowiecie się jak trochę je potestuje :)


Pędzel maestro * foundation I przeznaczony do nakładania podkładu.


Wykonany z mieszanki włosia naturalnego i syntetycznego. Link do pędzla na stronie producenta - [Klik]



Pędzel serii  143 - przeznaczony do nakładania podkładu.
 

Wykonany z włosia syntetycznego. Link do pędzla na stronie producenta - [Klik].


Cieszy mnie bardzo że Maestro wprowadziło do swojej oferty tego typu pędzle. Powiem Wam na szybko że zdążyłam już pomaziać się podkładami po twarzy za pomocą tych dwóch pędzli i jestem po ich wielkim wrażeniem.


macie jakieś pędzle maestro w swojej kolekcji?

niedziela, 28 sierpnia 2011

e.l.f. Studio Cream Eyeliner - kremowy liner

 Producent: E.L.F

Produkt: żelowy liner w kolorze Metallic Olive

Opis/Obietnica producenta: "
Kremowy eyeliner z pędzelkiem. Do użytku profesjonalnego jak i domowego. Tworzy gładkie i precyzyjne linie. Odporny na rozmazywanie, a do tego idealnie trzyma się na powiece cały dzień.Wodoodporny.Występuje w ośmiu kolorach: Coffee, Black, Midnight, Ivory, Gunmetal, Metallic Olive, Copper, Purple

Skład:I sododecane, Hydrogenated Polyisobutene, Polybutene, Polyethylene, Barium Sulfate, Cyclomethicone, Disteardimonium Hectorite, Polyglyceryl-4 Isostearate, Propylene Carbonate, Iron Oxides (CI 77491, CI 77492, CI 77499), Titanium Dioxide (CI77891), Red No.40 Lake (CI 16035), Mica (CI 77019), Blue No.1 Lake (CI 42090), Ferric Ferrocyanide (CI 77510), Ultramarine Violet (CI77077)

KWC
- recenzja na wizażu - [Klik]

Moja recenzja

Kolor
: Metallic Olive - określiłabym go jako coś pomiędzy złotawym khaki-brązem-oliwką. Odcień który mi się marzył od dawna a nie mogłam go znaleźć wśród linerów.


Konsystencja/Formuła: zbita i dość twarda. Nie jest to liner z rodzaju tych mazistych i miękkich jak masło. Trzeba trochę się namęczyć aby go nabrać. Widać że szybko wysycha i przypuszczam że niedługo będę musiała go reaktywować. Nie przeszkadza mi taka formuła bo dzięki temu nie daje tam mocnego efektu jak inne linery.

Efekt/Działanie: daje dość naturalny efekt podobny do kredki. Po tym względem bardzo mi się podoba.


Trwałość: jestem bardzo zadowolona z jego trwałości - jeśli namaluje zbyt grubą kreskę po pewnym czasie odbije mi się na powiece - dodam że nie znalazłam produktu który by tego przy mojej tłustej powiece nie zrobił. Jest mniej odporny niż linery z essence ale i tak trzyma się bardzo dobrze -  do demakijażu najlepiej używać produktów dwufazowych.

Opakowanie:
do zestawu dołączony jest pędzelek który do linera wg mnie się nie nadaje - jest zbyt giętki. Samo opakowanie jest malutkie i dość zgrabne.

Idealny dla
: osoby która lubi taki kolor - będzie wyciągał niebieski kolor tęczówki. Trzeba być także cierpliwym odnośnie tej zbitej i twardej konsystencji.

Cena: 3,5 GBP w Anglii a w Polsce w zależności od miejsca - ja dostałam do przetestowania od alledrogeria.pl i u nich na stronie kosztuje 19,99zł/4,7g

Gdzie kupić: tam gdzie dostępne są kosmetyki efl. Na stronie alledrogeria.pl można go kupić tu [Klik].

Czy bym kupiła
: Tak - głównie ze względu na kolor.


Ogólna ocena: naczytałam się wiele recenzji o linerach z elfa i ich beznadziejnej jakości - jest w tym coś bo produkt bardzo szybko wysycha i ma zbitą twardą konsystencje nieprzypominającą żelowego linera. Z drugiej strony bardzo dobrze mi się nim maluje kreskę a efekt który daje jest przeze mnie efektem od dawna pożądanym. Pewnie dla wielu osób brak mocnego koloru będzie minusem - dla mnie jest plusem bo wole gdy kreska jest bardziej subtelna. Do dziennego makijażu sprawdza się super - całkiem dobrze się trzyma. A co dla mnie jest największym plusem - ma fantastyczny kolor!



Dziękuje firmie http://alledrogeria.pl/ za udostępnione mi produkty a Was zapewniam ze moja recenzja [ta i przyszłe związane z tymi produktami] będzie obiektywna - tzn przedstawia moje subiektywne zdanie na ich temat. Wasze odczucia odnośnie tych produktów mogą być inne. Jednocześnie mam nadzieje że będą komuś przydatne.

piątek, 26 sierpnia 2011

Synesis - Luksusowy krem na noc - rewitalizujący na noc do cery normalnej, suchej i mieszanej.


Producent:
Synesis - Szlachetne Kosmetyki.

Produkt
: Luksusowy krem na noc - rewitalizujący na noc do cery normalnej, suchej i mieszanej.

Opis/Obietnica producenta
:"Krem opracowany w oparciu o światowe standardy farmakologiczne. Gwarantuje odpowiednie nawilżenie skóry przy jednoczesnym wygładzeniu zmarszczek i wyjątkowym działaniu pielęgnacyjnym. Efekty te są możliwe dzięki kompozycji licznych składników, między innymi kwasu hialuronowego i beta-glucanu, chroniącymi naturalny kolagen i elastynę. Działanie wygładzające, uelastyczniające i nawilżające wzmawcniają trwałe pochodne mocznika – jest to absolutna nowość na polskim rynku kosmetycznym. Kompozycje witaminy C i E, prowitaminy B5,ceramidów IIIB, 3 ziół sprawiają, że Luksowy Krem ma działanie silnie przeciwzmarszczkowe. Dodatkowo w składzie kremu możemy odnaleźć tak cenne komponenty jak: masło carte, olej makadamie, olej jojoba, miłorząb, żeń-szeń, d-panthenol, squalen. Wszystkie efekty zostały potwierdzone badaniami klinicznymi." [źródło:strona producenta]

Skład:
Aqua, Caprylic Triglyceride, Butyrospermum Parkii, Macadamia Oil, Jojoba oil, Pentylene Glycol, Isopropyl Palmitate, Ruscus Aculeatus, Eleutherococcus, Senticosus, Ginko Biloba, Tocopheryl Acetate, Magnesium l-Ascorbyl PCA, Fructose, D-Panthenol, Beta-Glucan, Cramide III B, Umbiquinone, Hydroxyethyl Urea, Hialuronic Acid, Hesperidin Methyl Chalcone, Hydroxyethyl Acrylate/Sodium Acryloyl-Dimethyl Taurate Copolymer, Squalane, Polysorbate 60.

KWC
- recenzja na wizażu - [Klik] 4.50/5 z 2 recenzji

Moja recenzja

Kolor
: mleczny.

Zapach:
nie umiem go określić poza tym że jest bardzo przyjemny jak lekkie delikatne perfumy.


Konsystencja/Formuła: żelowa - bardzo lekka, czuć że produkt jest na bazie wody. Świetnie się rozsmarowuje i błyskawicznie wchłania. Nie pozostawia na twarzy tłustego filtru. Nie jest ciężki jak większość produktów na noc ale niestety przy codziennym stosowaniu moja skóra się zapchała.

Efekt/Działanie
: do 3 dni po rząd wszystko jest super ale po dłuższym stosowaniu niestety cera się zapycha - nie wiem na który składnik tak reaguje ale niestety nie mogę kremu stosować codziennie. Jeśli używałam go 2 dni i później tyle samo robiłam sobie od niego przerwę wszystko było ok.


Użytkowanie/Opakowanie: Stosowałam co 2 dni na noc - stosowanie nie jest problematyczne. A opakowanie jest cudne! Luksusowe bardzo. Sam kartonik w który produkt był zapakowany zrobił na mnie wrażenie [nie wspominając o opakowaniu całego produktu]. Pojemnik w jakim dostajemy sam już produkt również. Czuć że jest to produkt z wyższej półki!

Idealny dla: będzie świetny dla cery normalnej i suchej. Żałuję że moja tłusta pokochała go tak jak sama bym tego chciała. Jestem przekona że osoby z suchą cerą będą nim zachwycone.


Gdzie kupić: na stronie producenta [Klik]

Cena: 78zł może i dość wysoka ale jeśli krem u nas się sprawdza warto tyle za niego dać - zwłaszcza że mamy do czynienia z naturalnymi składnikami.

Czy bym kupiła: nie bo do końca się u mnie nie sprawdził - stosowanie i uczucie "po" super ale zapychanie niestety powoduje że krem jest nie dla mnie.

Ogólna ocena: czuć luksus! Świetna konsystencja - używanie to czyta przyjemność. Gdyby nie zapychanie wychwalałabym go pod niebiosa - niestety moja cera jest kapryśna i w 100% produktu nie zaakceptowała. Polecam dla cer suchych i normalnych - na pewno będziecie nim zachwycone. U mnie się nie sprawdził ale postanowiłam że przechwyci go moja Ciocia - przypuszczam że będzie z niego zadowolona. Pewnie dodam aktualizację notki jak zda mi relacje z jego stosowania :)


Dziękuję firmie Synesis http://www.synesis.pl/ za udostępnione mi produkty a Was zapewniam ze moja recenzja będzie obiektywna - tzn przedstawia moje subiektywne zdanie na ich temat. Wasze odczucia odnośnie tego produktu mogą być inne. Jednocześnie mam nadzieje że będą komuś przydatne.

bardzoooooo szybki bikor'owy makijaz .


Jeśli na wcześniejszej recenzji błyszczyk bikor wyglądał mało pomarańczowo mam nadzieje że na tych zdjęciach dokładnie widać jego kolor. Dodam że usta przez bardzo dużą ilość drobin w produkcie intensywnie się błyszczą. Z natury mam raczej średnie usta a gdy użyje tego produktu wydają się znacznie większe.

Makijaż zrobiony na szybkoooo - bardzo szybko . Cień bikor mono na powiekę [Klik] + błyszczyk [Klik] - do tego tusz i już! Aaaaaaaaa i jeszcze maznięcie bronzerem barry m.


Z takim cieniem na powiece czuję się świetnie - z kolorem na ustach już mniej - chyba jednak jestem za mało odważna ;)

środa, 24 sierpnia 2011

BIKOR - błyszczyk - glitter orange 04


Producent
: BIKOR

Produkt:
Błyszczyk

Opis/Obietnica producenta:
" Błyszczyki odznaczają się niezwykłymi właściwościami odżywczymi i pielęgnującymi. Dostępne są w czterech formach: odcień ciepły i zimny. Oba odcienie występują w wersji perłowej – efekt lśniących ust oraz matowej – tzw. lateksowa formuła. Błyszczyki charakteryzują się dużą przyczepnością do ust oraz łatwością rozprowadzania. Bogaty skład olejów oraz składników kondycjonujących zapewnia pielęgnację delikatnej skóry warg. Emolienty nadają skórze miękkości, gładkości oraz delikatnego połysku, bez efektu nieefektywnego „klejenia się”. Zapewniają również nawilżenie, zapobiegając pękaniu warg. Olej z orzechów makadamia, jest to naturalne źródło witaminy F, odżywia skórę, delikatnie ją natłuszcza i chroni przed utratą wilgotności oraz niekorzystnym wpływem czynników zewnętrznych. Substancja silnie kondycjonującą i ograniczającą TEWL (transepidermalną utratę wody). Olej sojowy zawiera dużą ilość flawonoidów, lecytyny, steroliny i witaminy E. Przeznaczony jest do skóry pękającej oraz skłonnej do zapaleń. Jako kosmetyk wykazuje działanie regenerujące oraz hamuje procesy zapalenia skóry. Obecność kwasu linolowego w błyszczyku sprawia, że skóra jest odpowiednio nawilżona i doskonale się regeneruje, jest jednym ze składników cementu międzykomórkowego warstwy rogowej naskórka. Witamina A i E, są bardzo silnymi antyoksydantami. Przeciwdziałają uszkadzaniu komórek i powstawaniu stanów zapalnych, posiadają również właściwości zmiękczające i poprawiające koloryt skóry. Błyszczyki zawierają również olej z krokosza barwierskiego, bogatego w witaminę F i E. Stosowany na skórę działa zmiękczająco i regenerująco." [strona producenta]

KWC
- recenzaja na wizażu - brak

Moja recenzja

Kolor: GLITTER ORANGE 04 - intensywny pomarańcz.


Zapach: produkt bez zapachu.

Konsystencja/Formuła
: bardzooo gęsty błyszczyk z dużą ilością drobnego brokatu. Mega pigmentacja! ma to swój minus - nie pomalujemy ust bez lusterka. Rozsmarowuje się dobrze i tworzy wyczuwalną warstwę na ustach - daje uczucie jakby usta były większe bez efektu mrożenia. Niestety jest dość mocno klejący i odpada jeśli mamy rozpuszczone włosy a za oknem wieje wiatr.


 
Efekt/Działanie: daje niesamowity efekt ale na codzień nie odważyłabym się go nosić. Jest dość problematyczny bo przez mocną pigmentacje musimy uważnie go nakładać. Nie każdemu spodoba się duża ilość brokatu która po zjedzeniu produktu zostaje na ustach. Sam kolor jest bardzo odważny.

Trwałość:
dość szybko się zjada i zostaje na ustach brokat. Jeśli mamy spierzchnięte usta zbierze się w rowkach - nie wygląda to zbyt efektownie. Zostaje na szklance jeśli coś pijemy. Jeśli nie jemy i nie oblizujemy ust trzyma się na nich zaskakująco długo.



Pędzelek: mały średnio giętki - dobry do obrysowania konturu ust. Normalnie nie lubię tego typu aplikatorów ale przy tej gęstości produktu sprawdza się super.

Opakowanie/Użytkowanie:
opakowanie dość klasyczne ani na plus ani minus. Co do użytkowanie - musimy aplikować go starannie - zajmuje to trochę czasu.


Idealny dla: osób lubiących mocną pigmentacje oraz intensywny kolor. Dla tych którym nie będzie przeszkadzała taka gęstość oraz ilość brokatu w produkcie.

Cena: 60zł - wysoka jak za błyszczyk.

Gdzie kupić: w sklepie na stronie producenta [Klik]

Czy bym kupiła: raczej nie - podoba mi się efekt jaki daje ale wiem że używałabym go raz na jakiś czas - gdyby cena była niższa nie byłoby mi żal wydanych pieniędzy.

Ogólna ocena:
bardzo gęsty błyszczyk dający intensywny kolor - ma w sobie duża ilość brokatu która zostaje na ustach po "zjedzeniu" produktu. Daje niesamowity efekt - świetny na sesje zdjęciowe oraz letni wygląd. Nie zauważyłam żeby miał pozytywny wpływ na moje usta ale nie wysuszył ich - dodam że nie nosiłam go codziennie.

aktualizacja: rozjaśniłam lekko zdjęcia - mam nadzieje że teraz widać pomarańczowy a nie czerwony kolor :)

Dziękuje firmie BIKOR www.bikor.pl za udostępnione produkty a Was zapewniam ze moja recenzja będzie obiektywna - tzn przedstawiać będzie moje subiektywne zdanie na ich temat. Wasze odczucia odnośnie tych produktów mogą być inne. Jednocześnie mam nadzieje że będą komuś przydatne.

wtorek, 23 sierpnia 2011

Revlon - Vital Radiance Soft Dimension Eye Shadow - Pudrowe cienie


Producent:
Revlon.

Produkt
: Vital Radiance Soft Dimension Eye Shadow - Pudrowe cienie

Opis/Obietnica producenta
: paletka perłowych cieni.

KWC
- recenzja na wizażu - brak

Moja recenzja

Kolor: paletka zawiera 3 cienie w kolorze 006 fresh meadows - kolory "ziemi" -  wykończenie perłowe.

Perłowy jasny kremowy brąz - jak się śpieszę używam na cała powiekę i już.


Khaki - niesamowita zieleń która cudownie podkreśla niebieską tęczówkę.


Jasny lekko perłowy cień w kolorze biało budyniowym - ładnie rozświetla - idealny pod łuk brwiowy i wewnętrzny kącik oka. 


Konsystencja/Formuła: prasowane cienie o lekko kremowej strukturze. Perłowe ale bez brokatu. Dobrze się nakładają na powiekę oraz rozcierają.

Efekt/Działanie
: można nimi wykonać dzienny makijaż do pracy a także delikatne smoky. W sam raz na dzień.


Pigmentacja
: dobra choć same cienie na powiece nie dają mocnego koloru - są dość jasne i do tego perłowe.

Trwałość:
na bazie trzymają się cały dzień - bez nie na pewno by nie przetrwały ale to akurat nie ich wina - mam tłustą powiekę i nie liczę żeby trzymały się cały dzień.




Opakowanie/Użytkowanie
: ładne i dość poręczne. Dodana jest pacynka która i tak idzie w odstawkę - wole pędzle.

Idealny dla
: osób które lubią makijaż w naturalnych odcieniach oraz delikatny efekt. Dodam że należę do takich osób :)


Cena:
12,10 w http://alledrogeria.pl/

Gdzie kupić
: wszędzie tam gdzie dostępne są kosmetyki marki revlon. Dostałam je do przetestowania od alledrogeria.pl i u nich na pewno jest dostaniecie [Klik]

Czy bym kupiła
: Tak - podoba mi się wykończenie oraz kolory.

Ogólna ocena:
paletka z 3 kolorami do delikatnego dziennego makijażu w kolorach ziemi - świetna do niebieskich oczu. Często jej używam wykonując ranny makijaż. Można nimi uzyskać efekt świeżego spojrzenia typu "make up - no make up". Przypadła mi do gustu bo często używam takich kolorów - są jeszcze inne warianty kolorystyczne więc każdy znajdzie coś dla siebie.



Dziękuje firmie http://alledrogeria.pl/ za udostępnione mi produkty a Was zapewniam ze moja recenzja [ta i przyszłe związane z tymi produktami] będzie obiektywna - tzn przedstawia moje subiektywne zdanie na ich temat. Wasze odczucia odnośnie tych produktów mogą być inne. Jednocześnie mam nadzieje że będą komuś przydatne.

poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Przedłużanie i zagęszczanie rzęs - czyli obiecany post o tym co nas kręci!


Post powstał dzięki mojej blogowej koleżance - Kasi która zajmuje się upiększaniem oka w dodatkowe "firanki" od 1,5 roku, posiada certyfikat firmy Lash Perfect.


Rzęsy są różne w zależności do miejsca doklejania czy też efektu jaki chcemy uzyskać np rzęsy górne J są delikatnie podkręcone natomiast dolne C bardziej. Dobór odpowiedniego kształtu i długości to indywidualna sprawa w zależności od wyglądu naturalnej rzęsy a także efektu jaki chcemy uzyskać. Chcemy przecież żeby wyglądały naturalnie :)

Przedłużanie i zagęszczanie rzęs przeznaczone jest dla kobiet, które pragną podkreślić swoje naturalne piękno na codzień, bądź też chcą wyglądać ładnie na szczególne okazje, takie jak śluby i inne imprezy okolicznościowe, sesje zdjęciowe, itp. Dzięki tej metodzie każdy może mieć piękne, długie i gęste rzęsy wyglądające naturalnie przez 24h/dobe.

* Na czym polega przedłużanie rzęs metodą 1:1 ?

Przedłużanie rzęs metodą 1:1, to zabieg wykonywany „jeden do jednego”, czyli „rzęsa do rzęsy”. Polega na doklejaniu jednej rzęsy syntetycznej do jednej rzęsy naturalnej, aż do uzyskania oczekiwanego efektu. Pozwala na wydłużenie, zagęszczenie i pogrubienie Twoich naturalnych rzęs.

* Jak długo utrzymują się przedłużone rzęsy?

Naturalny cykl życia rzęsy wynosi do 2 miesięcy. Po tym czasie naturalna rzęsa wypada wraz ze sztuczną, a na jej miejsce rośnie nowa. Tak zachowują się rzęsy niezależnie od tego, czy są przedłużone czy nie. Podczas zakładania rzęs nie wiadomo w jakim stadium jest dana rzęsa, ale naturalną rzeczą jest, że kilka z nich wypada wcześniej. Aby utrzymać ich idealny wygląd, powinno się uzupełniać rzęsy co ok. 3 tygodnie.


* Czy zabieg jest bezpieczny?

Zabieg jest zarówno bezpieczny, jak i bezbolesny. Klej nie powinien dotykać skóry, dlatego obszar otaczający oko jest dobrze chroniony, by wyeliminować jakiekolwiek potencjalne podrażnienia oka i skóry. Przez całą procedurę oczy są zamknięte, a podkładka kolagenowa chroniąca skórę, likwiduje zmarszczki, przez co cały zabieg jest przyjemny i odprężający.

* Ile czasu trwa zabieg przedłużania rzęs?

Aplikacja rzęs trwa ok. 3 - 3,5 godziny (w zależności od gęstości naturalnych rzęs lub oczekiwanego efektu).

* Kiedy i jak można usunąć rzęsy?

Rzęsy mogą być zdjęte w każdym momencie. Zdejmuje się je specjalnym preparatem. Aby nie uszkodzić naturalnych rzęs, należy zrobić to u swojej kosmetyczki.


* Czy trzeba jakoś szczególnie dbać o rzęsy?
O rzęsy jakoś specjalnie dbać nie trzeba. Należy tylko pamiętać, by nie zmywać oczu preparatami na bazie tłuszczu, gdyż zawarte w nich składniki rozpuszczają klej i tym samym skracają trwałość nowych rzęs. Powinno się stosować płyny na bazie wody. To samo tyczy się tuszów, które też zawierają tłuszcze. Dostępne są tusze na bazie wody, aczkolwiek malowanie rzęs po przedłużeniu ich jest naprawdę zbędne!
Nie należy trzeć oczu.

* Czy można moczyć oczy, korzystać z basenu, sauny?

Tak. Jako, że rzęsy odporne są na działanie wody oraz wysokich i niskich temperatur, nie ma to negatywnego wpływu na długość ich noszenia.

* Noszę soczewki – czy mogę przedłużyć rzęsy?

Tak. Podczas aplikacji powinnaś je jednak zdjąć, dlatego pamiętaj, by mieć ze sobą pojemnik na przechowanie ich w czasie ‘zabiegu’.
 
* Cena - czyli ile to kosztuje?

Cena  zależna jest od miejsca w którym robicie. Uzupełnienie to mniejszy koszt niż pierwszy zabieg. O czym trzeba pamiętać? tanio nie zawsze znaczy dobrze! Warto zobaczyć portfolio stylistki i zapytać o certyfikat. Jak zawsze dobra jest poczta pantoflowa i wypytanie czy dane miejsce lub osoba są godne polecenia. 

 
Niżej przedstawiam kilka zdjęci PRZED i PO które dostałam od Kasi żebyście zobaczyły jak to wygląda.




Więcej zdjęć możecie obejrzeć na blogu Kasi która sukcesywnie dodaje nowe prace


Żałuje że Kasia mieszka tak daleko bo na pewno skusiłabym się na takie cuda a Wy?


zdjęcia i część tekstu pochodzi z bloga Kasi - dziękuje za możliwość kopiowania tekstu i publikacji zdjec.

Almirall - Thiomucase - sztyft antycellulitowy.


Producent: Almirall

Produkt: Thiomucase - sztyft antycellulitowy.

Opis/Obietnica producenta:" Sztyft z LIPODUALENZYM® Thiomucase Extreme Areas jest Twoją nową bronią służącą do zwalczania cellulitu w newralgicznych miejscach. Intensywna kuracja, która zrewolucjonizuje Twoją walkę z cellulitem. Dodatkowo sztyft z LIPODUALENZYMEM® Thiomucase Extreme Areas oddziałuje na inne problemy powodowane przez uporczywy cellulit: poprawia drenaż limfatyczny, pobudza mikrokrążenie w miejscach dotkniętych cellulitem, poprawia elastyczność skóry. Nowa forma w sztyfcie, która umożliwia nakładanie preparatu połączone z automasażem.Nakłada się szybko, nie brudzi rąk." [źródło: strona producenta]

Skład: Alcohol Denat., Propylene Glycol, 1,3 - Propanediol, Sodium Stearate, Cyclotetrasiloxane, Aqua, Hibiscus Sabdariffa Extract, Visnadine, Coleus Forskohlii Root Extract, Equisetum Arvense Extract, Aesculus Hippocastanum, Trihydroxystearin, Cyclopentasiloxane, Sorbitol, Sodium Hydroxide, Glucose, Lactic Acid, Parfum, Triclosan, Phenoxyethanol, Butylparaben, Ethylparaben, Isobutylparaben, Methylparaben, Propylparaben, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, CI 19140, CI 42090, Caramel, Limonene, Linalool.

KWC - recenzja na wizażu - produkt jest wprowadzony ale nie ma jeszcze recenzji - [Klik]


Moja recenzja


Kolor: brąz wpadający w khaki.

Zapach: bardzo specyficzny i intensywny. Na początku bardzo mi się podobał - po czasie zaczął strasznie mnie drażnić. Ani ja ani mój Mąż który też go wąchał nie potrafiliśmy sprecyzować tego zapachu. Jakby owocowy z  wyczuwalną wonią spirytusową. Utrzymuje się bardzo długo na skórze.


Konsystencja/Formuła: sztyft - dość twardy po przyłożeniu do ciała jakby się topi i staje mokry. Jak potrzemy po sztyfcie palcem czuć że ma wodnistą konsystencje. Po posmarowaniu zostawia na ciele lepką warstwę która dość długo się utrzymuje. Produkt nie wchłania się całkowicie. Co to składu to ciężko mi cokolwiek z niego wyczytać poza alkoholem który zresztą mocno czuć.

Jak stoswać: stosowanie wg produceta: "Nakładaj raz dziennie równomiernie w miejscach dotkniętych cellulitem, najlepiej po kąpieli i na suchą skórę. Rozprowadzaj preparat za pomocą sztyftu aż do całkowitego pokrycia miejsc dotkniętych cellulitem (3 lub 4 razy w każdym miejscu). Masuj skórę powolnymi, okrężnymi ruchami, nie ugniatając jej nadmiernie. Masaż pobudza krążenie krwi i wzmacnia efekt działania preparatu." [źródło: strona producenta]. Jak stosowałam ja: zawsze z dozą nieufności podchodzę do tego typu produktów i tym razem też zaczęłam go testować z myślą że na moje "góry i doliny" i tak nie pomoże. Od razu dodam że nie stosowałam go na całe ciało tylko punktowo tam gdzie cellulit doskwiera mi najbardziej. Mam takie miejsce które jest jedną wielką masakrą i postanowiłam właśnie tam go przetestować. Dodam że nie robiłam tego tak jak powinnam tzn nie było diety i ćwiczeń - poszłam na totalną łatwiznę i codziennie wieczorem smarowałam właśnie to miejsce na ciele. Jestem kobietą o maaaasywnych udach i biodrach - jeśli miałabym stosować go na całe te miejsca z myślą o zmniejszeniu obwodów pewnie nie starczył by na długo.

Efekt/Działanie: Nie zauważyłam żeby wyszczuplał bo nie stosowałam go na całe ciało tzn uda czy też biodra - moja waga w tym czasie także się wahała a więc po tym względem nie jestem w stanie go ocenić. Co do walki ze skórką pomarańczową to zauważyłam spore zmiany - preparat nie zlikwidował jej całkowicie ale bardzo mocno go zniwelował. Stosowałam go w miejscu ekstremalnie dotkniętym cellulitem i skóra stała się tam napięta i zdecydowanie bardziej "wyprasowana". Wcześniej stosowałam preparaty do walki ale żaden bez masażu i na totalnym luzie nie dawał takich efektów. Faktycznie jest "coś" w tym preparacie ale trzeba go stosować systematyczne - przy diecie i masażu pewnie zdziałałby cuda - ja poszłam na najniższej linii oporu a i tak widać rezultaty.


Opakowanie/Użytkowanie: wygląda bardzo ekskluzywnie - sztyft znajduje się w masywnym plastikowym opakowaniu - nie ma na nim napisów w języku polskim. Żeby wydobyć produkt należy podstawę lekko przekręcić - po użyciu można go ponownie wkręcić. Stosuje się bardzo łatwo - smarując miejsce na ciele.

Wydajność: nadal sporo go mam i wydaje się być wydajny - pisałabym pewnie co innego gdybym stosowała go na całe uda.


Skutki uboczne: szczypie jeśli posmarujemy go na ogolone ciało - ma w sobie alkohol więc nie jest to zaskoczeniem. Nie zauważyłam żeby podrażniał albo uczulał.

Idealny dla: osób które szukają produktu do intensywnej walki z ceulitem - jeśli planujecie zmasowany atak na skórkę pomarańczową ten produkt wam pomoże - należy jednak pamiętać że samo smarowanie [mimo że daje też efekty] trzeba wspomóc ćwiczeniami i dietą.


Cena: 70-90zł / 75ml

Gdzie kupić: widziałam w kilku aptekach internetowych. Ceny są różne więc warto szukać i kupić jak najtaniej.

Czy bym go kupiła: nie wiem ale raczej nie. Widać rezultat i pod tym względem jestem do preparatu przekonana ale z 2 strony wiem że trzeba go stosować systematyczne i najlepiej wspomóc dietą i ćwiczeniami a ja na chwilę obecną mam mega lenia. Noooo i cena mnie odstrasza.

Ogólna ocena: jest to dość drogi preparat. Trochę przeszkadza mi jego zapach. Opakowanie bardzo przypadło mi do gustu. Minusem jest trochę klejąca konsystencja i intensywna alkoholowa woń. Jestem pewna że gdybym bardziej się postarała to rezultaty byłyby jeszcze lepsze ale używając go na zasadzie "posmarować i już" widać że działa. Nie likwiduje skórki pomarańczowej całkowicie - tego akurat się po nim nie spodziewałam ale jest skuteczny w jej minimalizowaniu. Uważam że jest to dobry preparat do zmasowanej walki przed np wyjazdem nad morze. Zdaje sobie także sprawę że tego typu preparaty trzeba stosować w sposób ciągły - systematyczność to podstawa. Jeśli myślicie że tylko się posmarujecie i cellulit zniknie będziecie zawiedzione - zmniejsza jego widoczność ale nie likwiduje go całkowicie. Jeśli jednak szukacie czegoś co daje rezultaty i macie w sobie tyle samozaparcie żeby walczyć z naszym "kobiecym wrogiem" ten preparat wam w tym pomoże.


Dziękuje Izie - ambasadorce firmy Almirall  http://www.thiomucase.pl/ za udostępniony mi produkt a Was zapewniam ze moja recenzja jest obiektywna - tzn przedstawia moje subiektywne zdanie. Wasze odczucia odnośnie tego produktu mogą być inne. Jednocześnie mam nadzieje że będą komuś przydatne.


więcej o walce z cellulitem możecie poczytać na blogu Izy - http://www.jaksiepozbyccellulitu.com/

niedziela, 21 sierpnia 2011

z innej beczki czyli niedzielaaaaa!


niedziela
to dla mnie dzień luzu - aleee i tak wstaje wcześnie. Ostatnimi czasy mam mase na głowie o mało czasu dla siebie. Obiecałam Wam makijaże ale czasuuuu mi zdecydowanie brak... na razie i przypuszczam że będzie tak przynajmniej przez miesiąc co nie znaczy że będzie mnie tu mniej ;)

niedziela to dla mnie dzień wizyty u Rodziców i eksperymenty makijażowe na które w ciągu tygodnia nie mam możliwości - rano makijaż nude a jak wrócę do domu - demakijaż i luz blues czyli 100% natury.

niedziela to dla zdecydowanie za krótki dzień!!!

mój dzisiejszy makijaż
- nic specjalnego 2 cienie z palety sleek - monaco: ten ceglasty i granatowy... i już.


jestem typem sroczki i uwielbiam dodatki! szaleje na punkcie szkła weneckiego. Po ostatnich zakupach bransoletkowych o których pisałam tu [Klik] postanowiłam że sama zacznę tworzyć bransoletki! nigdy Wam tego nie pisałam - bo nie było okazji - mój zbiór korali można mierzyć w kg! i wciąż mi mało ;)


po wizycie u Rodziców był wypad do Tesco i zakup tego co Smieti lubi bardzoooo . Twój Styl!!! uwielbiam za zdjęcia - fakt - masa retuszu ale i tak lubięęęęęęęę! no i piękna Przybylska na okładce. Ostatnio Dereszowska też mi się podobała. Uwielbiam piękne kobiety .. hmmm specyficzne urody kobiet! ale o tym może pojawi się osobny post.


Po dzisiejszej rozmowie z Natalią [pozdrawiam Cie Kochana - zobacz jak na mnie wpływasz!] postanowiłam kupić zieloną herbatę :) a Natalia to ta osoba od której zawsze podkradam kosmetyki do testów. 



czekam cały tydzień na weeekend a on mija tak szybkoooo :(

aaaaaaaa zapowiadam że pojawi się bardzo ciekawy post który przy pomocy mojej blogowej koleżanki będę mogła stworzyć - temat interesuje także mnie więc będzie o czym poczytać ;)