Producent: Mary Kay.
Produkt: Rozświetlający flamaster do twarzy.
Opis/Obietnica producenta:" Natychmiast rozjaśnia zacienione partie twarzy , m.in. kąciki oczu i ust, bruzdy nosowo-wargowe oraz skórę pod oczami i dolną wargą. Zawiera specjalne pigmenty odbijające światło, dzięki którym zmarszczki wydają się optycznie mniejsze a twarz wygląda na bardziej promienną i świeżą." [źródło:katalog z produktami Mary Kay]
KWC - Recenzja na wizażu - [Klik] 4.25/5 z 2 recenzji.
Moja recenzja
Kolor: posiadam nr1 czyli taki róż wpadający lekko w łosoś.
Zapach: bezzapachowy.
Konsystencja/Formuła: kremowy trochę jak gęsty podkład. Dobrze się rozsmarowuje i subtelnie stapia z cerą. Bałam się że będzie to forma mocnego rozświetlacza z drobinkami - na szczęście ma jednolitą formułę i wygląda sztucznie.
Aplikator: pędzelek ze środka którego wydobywa się produkt. Nie jest to zbyt higieniczny aplikator ale w przypadku takiego produktu bardzo poręczny.
Efekt/Działanie: Odetchnełam z ulgą gdy zobaczyłam że nie ma w sobie drobin. Z powodu tłustej cery która ma naturalny "blask" nie potrzebuje nic co ją dodatkowo rozświetla. Jeśli mam użyć rozświetlacza to stosuje go w 2 miejsca: wewnętrzne kąciki oczu i w "serduszko" nad ustami. Flamaster daje bardzo naturalny efekt. To jest rodzaj produktu który ma kamuflować a nie być widoczny. Jeśli miałabym duże zmarszczki idealnie nadawałby się do ich wypełnienia. Świetnie się sprawdza jako rozświetlający korektor pod oczy. Nie daje błysku ani mocnego rozświetlenia - jeśli szukacie efektu tafli wody nie będziecie z niego zadowolone.
Użytkowanie/Opakowanie: samo opakowanie robi wrażenie. Jest dość ciężkie jak na taki produkt i wygląda bardzo luksusowo. Użytkowanie jest banalnie proste - kręcimy końcówką aż wydobędzie się produkt na pędzelek.
Trwałość: myślę że zadawalająca choć ciężko zobaczyć czy znika z twarzy skoro aż tak go nie widać - zapewne tak się dzieje choć ja nie miałam wielkich rzeczy do ukrycia, nie miało więc co się spod niego wyłonić pod koniec dnia. Pod oczami trzyma się dość dobrze - jeśli nałożymy go zbyt wiele zbierze się w zmarszczkach ale o dziwo nie będzie to wyglądać źle ani nie będzie się "rzucać w oczy".
Idealny dla: osób które mają bruzdy do rozświetlenia albo chcą uwidocznić czy wyszczuplić pewne elementy np szczyt nosa. Może także służyć jako korektor pod oczy - nie dla tych co mają wiele do zakrycia!
Gdzie kupić: poprzez konsultantki Mary Kay - Producent nie odpowiada na produkty które znajdują się na allegro.
Cena: 65zł - dość wysoka.
Czy bym go kupiła: Nie wiem bo cena mnie odstrasza. Produkt jest bardzo fajny ale sama nie mam wielu miejsc w które bym go użyła - nie jest mi niezbędny ale jeśli miałabym spory przypływ gotówki kupiłabym go ale w odcieniu nr2 - ten mimo wszystko wydaje mi się odrobinę za różowy.
Ogólna ocena: Produkt zaskoczył mnie pozytywnie bo nastawiałam się na niezbyt naturalne rozświetlanie. Bardziej bym go nazwała rozświetlającym korektorem do twarzy na miejsca które są poszarzałe niż rozświetlaczem - świetnie się sprawdzi dla osób powyżej 40 roku życia. To jest taki produkt którego nie widać ale widać że wyglądamy świeżo i zdrowo - szkoda tylko że cena jest dość wysoka.
Dziękuje firmie Mary Kay® http://marykay.pl/ za udostępnione mi produkty a Was zapewniam ze moja recenzja [ta i przyszłe związane z tymi produktami] będzie obiektywna - tzn przedstawia moje subiektywne zdanie na ich temat. Wasze odczucia odnośnie tych produktów mogą być inne. Jednocześnie mam nadzieje że będą komuś przydatne.
cena faktycznie kosmiczna jak za taki produkt, gdyby działał cuuuuda to jeszcze...
OdpowiedzUsuńja mam tego typu korektor rozświetlający l'oreal'a i jest świetny a dostałam go w gratisie do zakupów w Douglasie...
hmm ja ogółem kupuje kosmetyki z firmy avon bo się do nich przyzwyczaiłam, ale tak myśle że właśnie dobrze by było wypróbcować czegoś nowego :P ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ;)
Hm ciekawy produkt, mi by się przydał tylko pod oczy, ale cena też mnie trochę stopuje =]
OdpowiedzUsuńZostałaś otagowana na www.swiat-panny-n.blogspot.com
Zaciekawił mnie, ale jak na razie nie planuję wydawać tyle pieniędzy na flamaster :)
OdpowiedzUsuńCena przerażająca....:O
OdpowiedzUsuńCena zabójcza ;D Dobrze, że nie potrzebuję na razie tego typu produktów :)
OdpowiedzUsuńpomyślę o nim po czterdzietce :)
OdpowiedzUsuńczemu produkty mary kay sa tak drogie:/
OdpowiedzUsuńtrochę się wczytałam i trochę załamałam...takiego produktu zaczęłam używać ok. 33 roku życia a obecnie (3 lata później) nie wyobrażam sobie bez niego życia... Może dlatego że udaję że się nie maluję (tzw. typ NUDE) a poza tym w trakcie terapii antynowotworowej malowałam sobie twarz całkowicie od 0... i wtedy taki flamaster był niezastąpiony, gdyż w przeciwieństwie do mocniejszych korektorów czy podkładów nie grudzi się pod oczami w tworzących się tzw. kurzych łapkach. A one pojawiają się wcześniej niż po 40-tce z tego co zauważyłam.....
OdpowiedzUsuń