poniedziałek, 23 marca 2015

Pędzle Kavai - przegląd i pierwsze wrażenia.


Zapewne większość z Was nie słyszała o marce Kavai - przyznam się, że i ja wcześniej niewiele o niej wiedziałam. Jakiś czas temu cała seria przyszła do mniej ze strony puderek.com.pl i od tamtej pory wyłoniło się kilku faworytów. Nie przeczytacie w tej notce szczegółowej recenzji ale ogólne pierwsze wrażenie. Z czasem na pewno pojawią się recenzje poszczególnych pędzli w grupach ale ostateczną ocenę jeszcze za wcześnie.

pędzle

Posiadam 17 pędzli - są wśród nich pędzle z włosia naturalnego oraz syntetycznego tj. taklonu. Włosie jest niezwykle miękkie i sprężyste. Trzonki klasyczne w kolorze czerni a skuwki srebrne. Długość to 16-19cm.

pędzle

Pędzli typowo do twarzy jest 6 z czego dwa - białe - są z włosia naturalnego. To moje ulubione pędzle - są cudnie miękkie, używanie ich jest niezwykle przyjemne. Te syntetyczne są bardziej sprężyste ale równie delikatne. Najczęściej sięgam po białego puchacza - Kavai21 którego używam niezgodnie z przeznaczeniem bo do omiatania twarzy pudrem oraz skośnego naturalnego do rozświetlacza Kavai47. Często sięgam po Kavai22Kavai24 którymi lubię nakładać podkład. Do modelowania kości policzkowych używam Kavai48 - jest on sprężysty ale włosie jak dla mnie jest trochę za długie. Najrzadziej wybieram Kavai42 - nie jest zły ale nie lubię pędzli typu skunks.




Do oczu jest dużo większy zestaw i mamy tutaj sporo precyzyjnych pędzelków mniejszych rozmiarów. Na początku myślałam, że sporej części nie będę używała ale okazało się, że byłam w sporym błędzie! Najmniejsze pędzelki są najbardziej precyzyjne, syntetyczny Kavai83 oraz naturalne Kavai90 i Kavai91 genialnie sprawdzają się do nakładani cienia na dolną powiekę przy linii rzęs, pod łuk brwiowy - są bardzo miękkie. Jeśli nie lubicie kuleczkowych - są też małe precyzyjne języczkowe - Kavai86 czy Kavai94 oraz jeden większy Kavai92. Te które zawsze najbardziej mnie cieszą to pędzelki dłuższe, idealne do nakładania i blendowania jednocześnie a tu mam aż trzy do dyspozycji - z naturalnego włosia kozy Kavai88 oraz syntetyczne Kavai87 oraz Kavai89. Znalazł się także pędzel do korektora bądź rozcierania granic cieni - Kavai62 - można nim także modelować nos :)


Używam ich już jakiś czas i jestem bardzo zadowolona. jeśli miałabym je porównać do tych bardziej znanych to śmiało mogę powiedzieć, że jest to jakość hakuro czy maestro.


Cena nie jest wygórowana - przedział 17,20 za najmniejszy pędzel a 47,20zł za największy to taka średnia półka cenowa.

Wszystkie pędzle możecie obejrzeć i kupić - tutaj.


Znacie pędzle Kavai?

sobota, 21 marca 2015

Masz chęc przetestować kosmetyki Le Petit Marseillais? Zostań Ambasadorką!


Markę Le Petit Marseillais poznałam rok temu. Miałam okazję uczestniczyć w pachnących lawendą warsztatach - jeśli macie chęć o nich poczytać odsyłam Was tutaj. Od tamtego wydarzenia minął już rok i przez ten okres bez przerwy w mojej łazience a dokładnie pod prysznicem stoi żel tej marki - zmieniają się tylko zapachy. Na rynek polski weszły właśnie nowości ale nie o nich dziś będę pisać - chciałabym zachęcić Was do zostania Ambasadorką Le Petit Marseillais!


Ambasadorki jako pierwsze mają dostęp do nowości kosmetycznych Le Petit Marseillais i mogą je przetestować! To już kolejna taka kampania marki - zeszłoroczna cieszyła się ogromną popularnością - co mnie absolutnie nie dziwi!

Co trzeba zrobić aby zostać Ambasadorką? Zaloguj się na portalu ambasadorkalpm.pl - wypełnij ankietę i sprawdzaj wyniki rekrutacji. Informacje o procesie rekrutacji znajdziesz także na Fanpage'u na Facebboku - KLIK

Jeśli masz ochotę opublikuj informacje o akcji Ambasadorskiej na swoim Facebooku wykorzystaj hashtag #AmbasadorkaLPM  - zaproś bliskie Ci osoby  - Mamę, siostrę, przyjaciółkę, kuzynkę - wspólnie testujcie kosmetyki Le Petit Marseillais!



Weźmiecie udział?

piątek, 20 marca 2015

Wyniki Rozdania - Masz cellulit? nie lubisz go? Weź udział i wygraj krem antycellulitowy CELLUoff od Floslek.


Czas na wyniki rozdania - "Masz cellulit? nie lubisz go? Weź udział i wygraj krem antycellulitowy CELLUoff od Floslek."

Krem CELLUoff wygrywa:
Greta Kamińska


Gratuluje! - zaraz wyślę do maila - czekam na odpowiedz 5 dni czyli do 26.03.2015 - jeśli do tego czasu nie dostane maila zwrotnego z adresem do przesyłki losowanie zostanie powtórzone.
Wygrana zostanie wysłana bezpośrednio od sponsora nagrody.


dziękuje wszystkim za udział a sponsorowi za nagrodę :)

wtorek, 17 marca 2015

Palety Makeup Revolution Iconic Pro 1 i Iconic Pro 2 - którą lepiej kupić?

Makeup Revolution Iconic Pro


Makeup Revolution
co chwile wypuszcza coś nowego - palety można dostać w tylu wersjach, że sama już się gubię przy wymienianiu. Jak na złość oczywiście pragnę mieć każdą kolejną! Rodzi się także pytanie "czy aby nie dostanę kolejnej podobnej palety z tymi sami kolorami tylko inaczej ułożonymi?"  - odpowiem od razu żeby nie trzymać Was w niepewności - NIE! tylko pytanie która jest fajniejsza? - Iconic Pro 1 i Iconic Pro 2?



Palety zawierają po 16 cieni z czego rządek bliżej lusterka jest matowy a drugi to typowa perła.
Do zestawu dołączony jest dwustronny pędzel, który oczywiście poszedł w odstawkę choć jego jakość nie była aż tak kiepska jak większość dodatków do palet. Wielkość idealna - jest spora ale na tyle mała żeby była idealna w podróży. Plusem jest spore i funkcjonalne lusterko.


Cienie są bardzo dobrze napigmentowane - bardzo pozytywnie zaskoczyły mnie maty które często są dość problematyczne i słabe jakościowo. Jak dokładnie się przyjrzymy to można dostrzec ułożenie w czwórki cieni - idealne do wykonania makijażu - dwa maty z góry i dwa cienie perłowe poniżej.




Na pierwszy rzut oka mogą wydawać się bardzo podobne. Najpierw w oko bardziej wpadła mi Pro1 bo wydawała się taka bardziej "moja" i cieplejsza od Pro 2.Wydawało mi się, że jestem w stanie wykorzystać więcej cieni niż w 2.




Iconic Pro 1 zawiera kolory którymi będą zachwycone niebieskookie dziewczyny. Mamy tutaj świetnie napimentowany biały matowy cień - z jasnych odcieni jest delikatny blady róż oraz dwie jasne dość cieliste perły. Warte uwagi są matowe brązy - mamy tutaj piękny ciepły brąz - idealnie wyciąga niebieskość tęczówki a także dość ciemny do mocnego oka. Z perłowego rządku zachwycił mnie złoty kolor niezwykły ciemny fiolet który wygląda jak czerń z poświatą.





Iconic Pro 2 zachwyciła mnie kilkoma kolorami bardzo a kilku wiem, że na pewno nie będę używała. Jest tu cudny cielisto-żółtawy mat który idealnie wyrównuje kolor mojej powieki a także 3 perłowe brązy z których jeden jest taki truflowy - mieni się na zieleń i fiolet. Na pewno będę używała perłowej butelkowej zieleni ale omijać będę srebrną perłę i matowy granat - to nie są moje kolory.



Nie umiem się zdecydować która bardziej mi się podoba i którą częściej używam - myślę, że zarówno jedna jak i druga zawiera cudowne kolory, którymi można zmalować dzienny makijaż a także zaszaleć z mocnym okiem na wieczór.

Paletki do kupienia w drogerii internetowej puderek.com.pl w cienie 35zł/szt. Iconic Pro 1 - tutaj i Iconic Pro 2 - tutaj.


A Wam która się bardziej podoba??

poniedziałek, 16 marca 2015

Moje włosy nie lubią szarpania - jak temu zapobiegam?



Nikt nie lubi gdy się go szarpie i gdyby moje włosy mogły krzyczeć pewnie nie raz by mi się oberwało. Będąc małą dziewczynką lubiłam gdy czesała mnie Mama albo Babcia nawet jeśli wiązało się to z szarpaniem. Teraz będąc 30letnią kobietą bardziej świadomie podchodzę do pielęgnacji włosów i zdaje sobie sprawę, że mając na rynku wiele dostępnych kosmetyków i gadżetów jestem w stanie zminimalizować szarpanie podczas rozczesywania a tym samym sprawiać, że mniej włosów będzie mi wypadać.

Od pewnego czasu do pielęgnacji mojej czupryny wprowadziłam dwa bardzo przydatne gadżety które mam z kosmetykomania.pl oraz jeden kosmetyk który doradziła mi Pani z drogerii Jasmin - zdecydowanie ograniczyły one wypadanie włosów poprzez ich wyszarpywanie.




Cudowny olejek z olejkiem arganowym "Ochrona do 230 stopni" Garnier Fructis
to była miłość od pierwszego użycia! Kupiłam go za namową Pani z drogerii i jestem jego działaniem zachwycona. Pachnie cudownie a do tego w 100% spełnia obietnice producenta. Przyśpiesza znacznie suszenie włosów a ja swoje katuje codziennie rano suszarką - tak wiem, że to zły nawyk ale chyba nie uda mi się go ograniczyć. Sprawia, że włosy bezproblemowo się rozczesują, nie puszą a do tego są świeże do końca dnia. Produkt jest bardzo wydajny - jeśli go jeszcze nie używałyście - gorąco Wam polecam. Cena 19,99zł w osiedlowej drogerii.




Gumki Invisibobble
widziałam w wielu drogeriach internetowych i zastanawiałam się czy faktycznie są takie super. Zdziwiła mnie ich wielkość bo nie wiem czemu myślałam, że będą dużo większe. Producent obiecuje, że nie będzie odgnieceń na włosach i z tym akurat się nie zgodzę bo widać ślad, że włosy były związane ale mimo to są warte uwagi. Świetnie utrzymują kucyk a nawet kok i w ogóle nie wyrywają włosów. Po kilku użyciach lekko się odkształciły ale nie ma to wpływu na ich funkcjonalność. Można je kupić tutaj w 3-pakach za 13,50zł albo osobno za 4,49zł - dostępne w wielu kolorach.




Szczotkę Tangle Teezer chyba nie muszę nikomu przedstawiać. Ja poznałam ją zbyt późno - nie wiem czemu właściwie wcześniej jej nie kupiłam. Masa pozytywnych opinii na YT i blogach - dołączam się do nich! Bardzo wygodna w użyciu - błyskawicznie rozczesuje a włosów na niej zostaje mniej niż na starej szczotce. Trochę drapie ale to akurat lubię. Dostępna jest w kilku wersjach i kolorach - tutaj - ja posiadam klasyczną czarną.



Takie niby nic a jednak włosów mniej na szczotce i gumce:)

Napiszcie mi czy miałyście te produkty i co o nich sądzicie - jestem bardzo ciekawa Waszych opinii.

niedziela, 15 marca 2015

Rozdanie - weź udział i wygraj 3 lakiery Orly z kolekcji Sugar High - Cake Pop, Candy Shop i Key Lime Twist!



We wcześniejszej notce - klik - pokazywałam najnowszą kolekcję Orly Sugar High wspominając, że trzy lakiery - Cake Pop,  Candy Shop i Key Lime Twist - będą dla Was - czas więc na rozdanie!


Udział w rozdaniu będą mogły brać osoby które publicznie obserwują blog a także osoby które "Lubią"  fan page bloga na Facebooku. Jeśli zarówno obserwujesz bloga jak i "lubisz" FP zgłoś się 2 razy - masz podwójną szansę!A co dokładnie musisz zrobić aby wygrać?? 



  • Odpowiedz w formularzu na pytanie "Ulubiony kolor na moich paznokciach to..."
  •  Jeśli jesteś publicznym obserwatorem bloga: w formularzu zgłoszeniowym podaj nick obserwatora publicznego bloga
  • Jeśli „lubisz” stronę bloga na portalu społecznościowym Facebook – w formularzu zgłoszeniowym podaj imię i nazwisko/nick, pod którym „Lubisz” bloga oraz polub post konkursowy, napisz komentarz „Biorę udział” i jeśli chcesz udostępnij publicznie na swoim koncie ogłoszenie konkursowe. 
  • Jeśli zgłaszasz się z Facebooka musisz polubić Fan Page Orly -   klik
  • podaj w formularzu aktualny adres e-mail.

Link do rozdania na facebooku - klik


Rozdanie trwa do 31.03.2015 do 23:59.


Nagrodą są trzy lakiery Orly Cake Pop,  Candy Shop i Key Lime Twist. Zwycięzca wyłoniony zostanie poprzez losowanie a wyniki zostaną ogłoszone na blogu w ciągu 7 dni. Nagroda zostanie przesłana na podany adres w ciągu tygodnia od jego otrzymania - nie podlega wymianie/reklamacji. Wszelkie próby oszustwa będą oznaczały dyskwalifikacje!! Jeśli nie jesteście osobami pełnoletnimi spytajcie rodziców czy możecie wziąć udział i w razie wygranej udostępnić mi swój adres. Wysyłka tylko na Polskę.

Życzę Wam powodzenia a Orly dziękuję za ufundowanie nagrody.

piątek, 13 marca 2015

Seria Sugar High od Orly - przegląd lakierów.



Wiosenna kolekcja Orly Sugar High to zestaw sześciu lakierów wśród których odnajdą się zwolenniczki jasnego, ciemnego a także mocno intensywnego a wręcz rażącego koloru na swoich paznokciach. Przedstawie Wam moje pierwsze wrażenie - trzech bohaterów dzisiejszego postu będzie do zdobycia.




Co charakteryzuje lakiery Orly? Posiadają opatentowaną ergonomiczną nakrętkę GRIPPER CAP™, która gwarantuje łatwe otwieranie oraz optymalne działanie lakieru. Gumowa nakrętka jest bardzo poręczna! Nowa formuła lakierów nie zawiera DBP, Toluenu oraz Formaldehydu.



Posiadam 5 lakierów - w zestawie jest 6 - tym którego Wam w tej notce nie pokażę jest Sweet dreams -  klik który określiłabym jako fioleto-brąz bądź odcień brudnego brązu z fioletową poświatą.


Frosting - na początku myślałam, że będzie to kremowa biel. Jednak już przez opakowanie widać złotą poświatę. Nie jest to kolor oczywisty - daje bardzo ciekawy efekt. Nie jest to tandetna perła ale subtelny blask mikroskopijnych złotych drobinek. W tej chwili noszę go na paznokciach - genialnie wygląda w połączeniu ze złotą biżuterią.


Cake Pop - jasny bardzo mleczny róż bez drobinek. Będzie idealny dla fanek jasnego mani. Nie jestem w stanie powiedzieć ile warstw daje zadowalające krycie bo ten lakier będzie dla Was.


Candy Shop - pierwsze co przychodzi na myśl aby określić ten kolor - fioletowy bez! Lubię nosić takie kolory i dobrze się w nich czuję - jeśli Wam także się spodobał - on również jest dla Was!


Plum Sugar
- ciemny szlachetny kolor - połączenie granatu z fioletem. Kiedyś dość często nosiłam kolory tego typu na dłoniach. Przepięknie wygląda na paznokciach u stóp.


Key Lime Twist - jest bardzooo odważny - taki letni. Nigdy nie nosiłam takiego koloru ale kojarzy mi się z wakacyjną imprezą. Jeśli wpadł Wam w oko - też będzie do zdobycia!


Dajcie koniecznie znać który wpadł Wam najbardziej w oko! A już w ten weekend pojawi się rozdanie gdzie do zdobycia będą trzy lakiery - Cake Pop,  Candy Shop i Key Lime Twist.

Key Lime Twist został nominowany w plebiscycie magazynu Glamour - otrzymał wyróżnienie od redakcji w postaci etykiety Glammies 2015. Wybór redakcji. Właśnie trwa druga część konkursu - walka o tytuł “Glammies 2015. Wybór czytelniczek”. Na stronie  http://modelki.glamour.pl/glammies/najlepszy-lakier-do-paznokci można oddać swój głos i wygrać jeden z 30 zestawów kosmetyków. Każdego dnia można oddać, aż 5 głosów, aż do 19 marca.





środa, 11 marca 2015

Czas poskromnić brwi - Produkty do układania brwi Ardell i Technic.

http://kosmetykomania.pl/

Chyba nikt nie lubi gdy brwi są w nieładzie! Jest sporo produktów do wypełniania braków, podkolorowywania ale są też takie które pozwalają na ich ułożenie i utrzymanie w ryzach. Ostatnimi czasy testowałam żele do brwi marki Ardell i Technic - czy warto je kupić?


Opakowania mają dość podobne - przezroczyste a więc kolor widoczny na pierwszy rzut oka. Nie są to produkty identyczne - odróżnia je przede wszystkim wielkość szczoteczki. W żelach marki Technic jest dość mała szczoteczka, natomiast Ardell mają porównywalną do zwykłej maskary. Teoretycznie mała szczoteczka powinna być bardziej praktyczna. Niestety w tym przypadku to się nie sprawdza - wpływ na funkcjonalność ma nie tyle rozmiar co ilość produktu jaka na niej jest a także gęstość oraz pigmentacja. Na początku lepiej nakładało mi się produkt większą szczoteczką Ardell ale z czasem opanowałam także małą w Technic.


Jaka jest różnica między tymi markami i która bardziej przypadła mi do gustu?


Żele Technic są dość gęste i bardziej przypominają zwykły tusz w kolorze brązu niż żelowy produkt. Nawet zapach jest taki mocno "tuszowy" - po zastosowaniu nie jest w ogóle wyczuwalny.

Na początku miałam trochę kłopot z nakładaniem - kolor jest dość mocny przez co często smarowałam sobie okolice brwi. Niestety dozownik jest zbyt duży i na szczoteczce jest zbyt wiele produktu. Z czasem opanowałam nakładanie odpowiedniej ilości.


Posiadam trzy kolory - Light -klik, Medium -klik, Dark - klik. Jak już wcześniej wspomniałam - produkt mocno napigmentowany - zmieniający kolor brwi. Zaraz po zastosowaniu kolor jest widoczny, po zaschnięciu stapia się z kolorem włosków - widać go ale nie wygląda to nienaturalnie. Kolorystyka bardzo przypadła mi do gustu. Każdy kolor dobrze wygląda na moich brwiach - najczęściej jednak wybieram miedzy dość naturalnym Light a ciemnym Dark, ten drugi dość mocno je przyciemnia więc będzie idealny dla brunetek. Medium na niektórych brwiach może wychodzić zbyt ciepło - rudawo.

To co dla mnie ważne to trwałość usztywnienia. Ogólnie jestem zadowolona bo ładnie usztywnia brwi dzięki czemu są cały dzień w odpowiednim kształcie. Trzeba nauczyć się nakładać odpowiednią ilość bo zbyt wiele warstw daje nieestetycznie poklejone brwi - wtedy też widać, że coś na nich mamy i nie jest to widok zbyt przyjemny dla oka ;)


Aaaa może lżejszy żel od Ardell?


Żele Ardell mają trochę inną konsystencje - są mocno wodniste. Przypominają mi żele do włosów które można było kiedyś - a może nadal można - kupić za grosze w plastikowych pojemnikach. To co zachwyciło mnie od pierwszego użycia to cudny zapach! Uwielbiam wąchać te żele i z chęcią miałabym taki balsam do ciała!

Nakładanie mimo sporej szczoteczki nie jest problematyczne. Pigmentacja nie jest mocna więc nie mam obawy, że pomaluje sobie okolice brwi. Ilość żelu na szczoteczce jest odpowiednia - można nakładać kilka razy bez obawy efektu zbyt poklejonych brwi.


Mam dwie wersjach - Jasny brąz - klik oraz Bezbarwną - klik. Po użyciu żelu na brwiach nie widać którą wersję na nich mam. Jasny brąz jest na tyle transparentny, że nie zmienia kolory brwi. Jeśli jednak nie chcecie w ogóle ich barwić idealna będzie wersja bezbarwna.

Żel usztywnia dość lekko brwi - nie są bardzo sztywne, więc jeśli szukacie czegoś co lekko utrwali kształt ale nie poskleja włosków będziecie zadowolone. Jeśli macie dość sztywne brwi które ciężko ułożyć może być zbyt delikatny. Lubię go używać w dni w które nie wypełniam brwi cieniem - nadaje im ładny połysk.


Żele dostępne są w drogerii internetowej kosmetykomania.pl w bardzo przystępnej cenie - Ardell kosztują 19,90 zł a Technic 7,99zł.

Nie umiem jednoznacznie określić która marka bardziej przypadła mi do gustu - używam zamiennie w zależności od potrzeb danego dnia.

Lubicie żele usztywniające brwi? Stosujecie tego typu produkty?

czwartek, 5 marca 2015

Toniki i płyny micelarne - czy warto je używać?


Jestem jedną z tych kobiet które nie wyobrażają sobie swojej codziennej pielęgnacji bez toniku czy też płynu micelarnego. Pomimo posiadania cery tłustej - na szczęście powoli zmieniającej się w dość normalną - sięgam po produkty o niedrażniącym, bezalkoholowym składzie. Zużywam sporą ilość bo lubię odświeżać nimi twarz - niekoniecznie służą mi do zmywania makijażu. Pokaże Wam kilka po które dość często sięgam.

Płyn micelarny z założenia przeznaczony jest do usuwania makijażu choć nie jest typowo do demakijażu. Niestety nie zawsze radzi sobie z tym dość mocnym - zwłaszcza gdy lubimy na co dzień używać wodoodpornego linera. U mnie płyny tego typu mają odrobinę odmienną funkcję. Do demakijażu mam odrębne produkty - te natomiast służą mi głównie do subtelnego usuwania makijażu dziennego np. po pracy albo w ciągu dnia gdy nie mam go w ogóle na twarzy. Najczęściej sięgam po nie gdy wracam po całym dniu z pracy - przecieram wtedy twarz omijając okolice oczu. Jest to też dobry sposób gdy chce odświeżyć cerę ale nie chce ponownie malować oczu.


Najczęściej sięgam po ulubiony ostatnio płyn micelarny Corine de Farme - dostałam go kiedyś w ramach współpracy z marką w dwóch egzemplarzach i właśnie odkopałam z zapasów kolejne opakowanie. Jest on niezwykle delikatny, mam zaufanie do tej marki - bazuje ona głównie na naturalnych składnikach. W tej chwili widziałam, że płyn ten ma zmienione opakowanie - klik które jest większe. Ma lekko wyczuwalny roślinny zapach który nie każdemu może się spodobać - dla mnie jest do przyjęcia. Równie często sięgam po Sopot Spa od Ziaji - przede wszystkim lubię jego zapach oraz delikatne działanie - bardziej jest dla mnie jak tonik. Niedawno w swoich pielęgnacyjnych zbiorach odkryłam płyn Nivea Sensitive 3w1 który dość długo leżał - owszem użyłam go kilka razu jak tylko dostałam ale nie wiedzieć czemu odłożyłam - pewnie zaabsorbowało mnie coś nowego. Płyn jest całkiem ok choć czasem nieco klei się po nim twarz. Najczęściej używam go w dni w które w ogóle się nie maluję - przecieram nim twarz z nadmiaru wyprodukowanego w ciągu dnia sebum. Czytałam o nim wiele skrajnych recenzji - dla mnie jako produkt do odświeżania spisuje się całkiem fajnie.


Często tonik jest pomijany w codziennej pielęgnacji twarzy. Zapominamy go używać bo wydaje nam się, że nie jest aż tak potrzebny, że nie ma wpływu na naszą cerę - przecież i tak za chwilę używamy kremu. Też tak kiedyś myślałam ale zaczęłam systematycznie używać tego typu produktów - chyba przyczyniła się do tego blogowa koleżanka - 4premiere - co prawda nie sięgam po marki selektywne o których najczęściej można poczytać na Jej blogu, ale pamiętam jak wspominałam o filozofii azjatyckich marek i o tym, że tonizowanie jest ważnym elementem w pielęgnacji - nie będę kłamać - myślałam wtedy "tyle pieniędzy za tonik? za praktycznie wodę? przecież można bez tego żyć!" - dziś pochodzę do tego trochę inaczej. W dalszym ciągu wolę więcej wydać na krem niż na tonik ale jest jednym z obowiązkowych punktów w mojej codziennej pielęgnacji.

Tak samo jak przy płynach micelarnych staram się wybierać produkty delikatne w których składzie nie będzie alkoholu. Wśród bohaterów wyżej pokazanych jedynie Nivea tonik odświeżający ma w składzie alkohol ale lubię go bo czuję, że cera po nim jest mocno odświeżona - niestety czasem przesusza. Staram się nie sięgać po niego często. Świetnie sprawdza się do przecierania szyi oraz dekoltu. Jeśli miałabym wybrać faworytów to bez wahania wskazałabym mega tani i używany przeze mnie od wielu lat tonik ogórkowy z Ziaji. Uwielbiam go pod każdym względem - genialnie tonizuje twarz po jej umyciu, wchłania się błyskawicznie nie pozostawiając lepkiej warstwy a do tego koi i sprawia, że tłusta cera mniej się przetłuszcza. To jeden z tych produktów po których wycofaniu napisałabym maila z pretensjami do producenta ;) Zaraz po nim wymieniłabym Pharmaceris A Puri - Sensilique który sprawdził się u mnie na tyle, że mimo dość wysokiej ceny [jak na tonik oczywiście] kupiłam kolejne opakowania. Jest bardzo delikatny i genialnie sprawdza się przy podrażnionej cerze - plusem jest spora wydajność. W zimie często sięgałam po wielofunkcyjny tonik Lirene Dermoprogram - Wybielanie tonik 3 w 1 - jest on dość specyficzny bo czuć przy jego stosowaniu lekkie mrowienie - jest to działanie kwasu migdałowego który jest w składzie. Nie jest on zbyt delikatny ale wspominam o nim bo przy systematycznym stosowaniu na noc ładnie wyrównuje koloryt cery niwelując lekkie przebarwienia.




Trochę tego jest ale nie używam wszystkiego naraz ;) Zawsze ale to zawsze tonizuje twarz po umyciu i w ciągu dnia używam wedle potrzeby. Zauważyłam, że moja cera stała się bardziej promienna i mniej się przetłuszcza - do czegoś jednak te produkty stworzono ;)
A Wy po jakie płyny micelarne lub toniki sięgacie najczęściej - podzielcie się swoimi faworytami!!

niedziela, 1 marca 2015

Masz cellulit? nie lubisz go? Weź udział i wygraj krem antycellulitowy CELLUoff od Floslek.


Wiosna się zbliża czas zadbać o ciało i pozbyć się cellulitu! Zapraszam do udziału w rozdaniu kremu antycellulitowego CELLUoff marki Floslek.

Udział w rozdaniu będą mogły brać osoby które publicznie obserwują blog a także osoby które "Lubią"  fan page bloga na Facebooku. Jeśli zarówno obserwujesz bloga jak i "lubisz" FP zgłoś się 2 razy - masz podwójną szansę!
A co dokładnie musisz zrobić aby wygrać??



  • Odpowiedz w formularzu na pytanie "Mój sposób na cellulit to..."
  • Jeśli jesteś publicznym obserwatorem bloga: w formularzu zgłoszeniowym podaj nick obserwatora publicznego bloga
  • Jeśli „lubisz” stronę bloga na portalu społecznościowym Facebook – w formularzu zgłoszeniowym podaj imię i nazwisko/nick, pod którym „Lubisz” bloga oraz polub post konkursowy, napisz komentarz „Biorę udział” i jeśli chcesz udostępnij publicznie na swoim koncie ogłoszenie konkursowe. 
  • podaj w formularzu aktualny adres e-mail.


Rozdanie trwa do 15.03.2015 do 23:59.


Zwycięzca wyłoniony zostanie poprzez losowanie a wyniki zostaną ogłoszone na blogu w ciągu 7 dni. Nagroda zostanie przesłana na podany adres bezpośrednio od Floslek - nie podlega wymianie/reklamacji. Wszelkie próby oszustwa będą oznaczały dyskwalifikacje!! Jeśli nie jesteście osobami pełnoletnimi spytajcie rodziców czy możecie wziąć udział i w razie wygranej udostępnić mi swój adres. Wysyłka tylko na Polskę.

Powodzenia!