czwartek, 21 lipca 2011

Nivea Visage - Pure Effect - Matt Beauty - Matujący krem nawilżający + lekki podkład.


Producent: Nivea

Produkt: Pure Effect - Matt Beauty - Matujący krem nawilżający + lekki podkład.

Opis/Obietnica producenta: "Krem z lekkim podkładem pomaga uzyskać jednolity odcień skóry i promienny wygląd bez makijażu. Działa na dwa sposoby:
- nawilża i matuje skórę, a lekka, beztłuszczowa formuła szybko się wchłania,
- dostosowuje się do naturalnego koloru skóry, dzięki czemu widocznie wygładza cerę i poprawia jej wygląd.
Wzbogacony o system filtrów UVA/UVB, chroni skórę przed szkodliwym promieniowaniem słonecznym." [źródło: opakownie]

Skład: Aqua, Glycerin, Distarch Phosphate, Alcohol Denat., Cyclomethicone, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Polyglyceryl-3 Methylglucose Distearate, Caprylic/Capric Triglyceride, Myristyl Myristate, Octyldodecanol, Tocopheryl Acetate, Maris Sal, Aluminum Chlorohydrate, Cetearyl Alcohol, Dimethicone, Ammonium Acryloyldimethyltaurate/VP Copolymer, Sodium Carbomer, BHT, Phenoxyethanol, Diazolidinyl Urea, Alpha-Isomethyl Ionone, Citronellol, Hexyl Cinnamal, Benzyl Alcohol, Limonene, Benzyl Salicylate, Butylphenyl Methylpropional, Linalool, Parfum, CI 77891, CI 77492, CI 77491, CI 77499, CI 77007.

KWC - recenzja na wizażu - [Klik] 3.21/5 z 7 recenzji

Moja recenzja

Kolor: produkt dostępny tylko w 1 kolorze - naturalnym. Wydaje się bardzo ciemny i odrobinę wpada w ceglany odcień - byłam trochę przerażona gdy tylko go zobaczyłam. Gdyby był to podkład niestety poszedłby w odstawkę. Nie jest mocno widoczny na twarzy ale żałuję że nie mają jaśniejszych odcieni.

Zapach: bardzoooo przyjemny kremowy.



Konsystencja/Formuła: kremu z dużą ilością wody - nie jest zbyt rzadki ale podczas rozsmarowania czuć że zawiera dużą ilość wody [w składzie jest ona na 1 miejscu]. Dobrze się rozsmarowuje ale gdy nie rozetrzemy go od razu możemy zrobić sobie lekkie smugi. Jest lekki i szybko się wchłania - czuć że nawilża, można więc zrezygnować w gorące dni z kremu. Stosowałam codziennie i nie zauważyłam żeby mnie zapchał albo pogorszył stan cery. Pierwsza aplikacja bardzo mnie zaskoczyła ale o tym napiszę niżej.

Efekt/Działanie:
ładnie wyrównuje kolor skóry ale nie kryje - w końcu to krem tonujący - nadaje lekką opaleniznę - dla osób ekstremalnie bladych będzie za ciemny mimo że daje dość transparentny efekt. Matuje! nie jest to cały dzień ale twarz zdecydowanie wolniej zaczyna się świecić niż bez niego, nawet jak jej nie przypudruje. Minusem jest to że mało wprawna ręka może narobić smugi które później ciężko rozetrzeć. Dobra alternatywa na lato [i nie tylko] dla podkładu.


Opakowanie/Użytkowanie: opakowanie duże i w całkiem ładnym kolorze, niestety dozownik często się brudzi - zasycha na nim część produktu. Staram się to zawsze wycierać.
A teraz napisze dlaczego zaskoczyła mnie pierwsza aplikacja! wydobyłam sporą kropkę która punktowo naniosłam na twarz po czym zaczęłam rozsmarowywać - byłam w szoku bo wyglądałam jakbym użyła mocno za ciemnego podkładu i zrobiła mega maskę. Po chwili produkt wchłonął się a maska zniknęła - kolor skóry się wyrównał. Zostawił lekki kolor który wygląda bardzo naturalnie. 

Trwałość: na dość długo matuje ale znika pod koniec dnia.


Idealny dla: osób które szukają zmatowienia i lekkiego kremu z podkładem aby wyrównać subtelnie koloryt cery.

Gdzie kupić: drogerie, allegro.

Cena
: ok 13zł za 75ml - wg mnie bardzo dobra cena.

Czy kupie ponownie
?: Nie wiem - chciałabym wypróbować coś innego np ziaje nuno albo olay z podkładem MF.

Ogólna ocena
: to pierwszy tego typu produkt który miałam okazje stosować - wcześniej sama tworzyłam kremy tonujące mieszając krem z podkładem. Całkiem dobry produkt - wiele osób narzekało na jego poprzednika który podobno był beznadziejny. Ten jest ok - fajnie matuje i wyrównuje cerę - zwłaszcza że moja cera jest cerą wymagającą. Niestety łatwo zrobić sobie nim smugi i trzeba uważać przy rozsmarowaniu. Na początku byłam nim zachwycona - później zauważyłam że trzeba uważać przy nakładaniu ale jeśli nauczymy się go odpowiednio aplikować będzie się świetnie sprawdzał. Czuć że nawilża. Jest bardzo wydajny a opakowanie ma aż 75 ml - cena jest bardzo przystępna.

pamiętajcie że ta recenzja jest subiektywna i Wasze odczucia odnośnie tego produktu mogą być inne. Jednocześnie mam nadzieje że będzie komuś przydatna.

26 komentarzy:

  1. Używałam tego kremu w szkole średniej razem z kilkoma koleżankami... pamiętam te akcje "weź rozetrzyj bo masz plame/smuge etc." To jest właśnie najgorszy minus tego kremu =[

    OdpowiedzUsuń
  2. Po Olay z MF skora sie niemilosiernie blyszczy, dodatkowo odcien fair wcale nie jest wybitnie jasny, a medium to chyba tylko dla mulatek. Ja sobie go mieszam z bardzo jasnym kremem bb i uwielbiam efekt jaki to daje, wiec nie moge powiedzec,ze to mega bubel. Ale raczej nie polecam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedyś używałam tego kremu i muszę przyznać, że byłam miło zaskoczona, chociaż faktycznie trzeba uważać przy rozcieraniu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. muszę zainwestować teraz na lato w jakiś lekki krem koloryzujący, ponieważ w te upalne dni, nawet lekkie podkłady się nie nadają :)
    dzięki za recenzję, nie widziałam jeszcze tego produktu!
    Pozdrawiam i dodaję do obserwowanych, bardzo ładnie tu u Ciebie :))

    OdpowiedzUsuń
  5. kusi mnie działanie matujące, ale boję sie tego koloru...

    OdpowiedzUsuń
  6. super sprawa, na pewno go wypróbuje ;)

    http://bajeczneopowisci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam dylemat czy jak coś to brać to czy ziaję ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. właśnie go kończę i nie jestem zadowolona, mimo że troszkę blaknie na mojej bladej skorze to kompletnie nie matuje i moja twarz jest jakby brudna, zreszta przygotowuje recenzje o nim :(
    sama polecam ci ziaje nuno, i lepsza i tansza!

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam złe doświadczenia z kremami nivei z dodatkiem podkładu. Chyba przez małą ilość odcieni, dla mnie za mało stapia się z kolorem mojej cery.
    Zdecydowanie bardziej polecam olay z podkładem max factor, miałam okazję używać, podbierając mamie z kosmetyczki :)Chociaż nie jestem w stanie powiedzieć jak z matowieniem cery, nie pamiętam żebym narzekała

    zapraszam do mnie
    www.sunshine12153.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. a czy brudzi ? Bo ja mam ziaję nuno, jest faktycznie więcej odcieni, cudownieeee pachnie i idealnie stapia się ze skórą, ale cholernie brudzi - ubrania, telefon i wszystko co znajduje się w pobliżu twarzy.

    /cysiaa

    OdpowiedzUsuń
  11. cysiaa na telefonie odbija sie - jak kazdy podklad [revlon colorStay jedynie sie nie odbija] a co do ubran to ciezko powiedziec bo ubieram sie w ciemnych kolorach - nie zauwazylam sladow ale nie zjedzam ze smarowaniem mocno na szyje.

    OdpowiedzUsuń
  12. tylko dziewczyny to jest inny krem niż ten, o którym piszecie - krem tonujący nivea visage young, który nie wspominam zbyt dobrze. Ten mi przypadł do gustu, bo ładnie stapia się z cerą ( ale też fakt, że mam ciemniejszą od Smieti), matuje i jest lekki.
    Mam też Ziaję Nuno. Z plusów - ma dwa odcienie, więc jest większa szansa na dopasowanie, nie robi smug ( a przynajmniej mniej niż nivea), niska cena, stosunkowo długo utrzymuje się na skórze i ujednolica cerę. Minusy - ma cięższą konsystencję niż nivea i czuję go na twarzy i nie matuje ( lub tylko w minimalnym stopniu)

    OdpowiedzUsuń
  13. mogę ci wysłać odlewkę ziaji nuno nr 01 jeśli chcesz sobie przetestować i mam w saszetce (nieotwierana) 02 kolor ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. przydatny bardzo na upalne lato, ;-)

    OdpowiedzUsuń
  15. ja nie stosuje kremow tylko olejki ale tutaj jest duzo ciekawych informacji

    OdpowiedzUsuń
  16. ja miałam poprzednią wersję, dostałam ją, więc to był dobry test zanim zaczęłam używać podkładów. poprzednik na pewno nie matowił (matował?), ogólnie był dosyć dziwny. dobrze w takim razie, że go ulepszyli ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja używałam poprzednika- tragedia. Robił straszne smugi. Ten produkt też posiadam i też do końca nie jestem do niego przekonana. Smugi nadal się pojawiają, pomimo szybkiego rozprowadzania.
    A kolor dopasowuje się do cery. Ja jestem strasznym bladziochem i jeżeli chodzi o odcień, to jest ok.

    OdpowiedzUsuń
  18. hej ;) nominowałam Cię do one lovely blog award: http://verqaa.blogspot.com/2011/07/017-one-lovely-blog-award.html

    p.s.
    skusiłaś mnie tym kremem. nie chciałam wydawać pieniędzy na mishki bb, ale ten może być dobrą alternatywą. i może akurat mi przypadnie do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Byłam bardzo ciekawa tej recenzji, bo używałam - jak większość - jego poprzednika i tamten to był koszmar wszech czasów, każde złe określenie kosmetyku można było mu przypasować..;/
    Ale ten wydaje się być całkiem fajniutki i spodobało mi się, że matuje :)
    Ja aktualnie mam Ziaję Nuno i jestem zadowolona,aczkolwiek on nie matuje,co jest trochę uciążliwe.
    Może za niedługo wypróbuję ten? :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Kasiek mysle ze nie ma sensu wysylac poczta - ziaja jest na tyle tania ze moge kupic ja w ciemno i nie zalowac pieniedzy nawet jak sie u mnie nie sprawdzi - ale dziekuje Tobie bardzo za propozycje :))

    OdpowiedzUsuń
  21. to chyba odświeżone opakowanie starego produktu nivea, który miałam okazję używać i jeśli nic się nie zmieniło, to tamten powodował u mnie dość mocne świecenie. no i zostawiał smugi...

    OdpowiedzUsuń
  22. Mam Olay z MF i jak dla mnie jest w porządku :) Producent nie obiecuje działania matującego, dlatego nie mam żalu, że muszę przypudrować twarz. Wystarczy dobry puder i jest ok (np. puder bambusowy z Biochemii Urody, który jak najbardziej polecam :)) Jego ogromnym plusem jest to, że faktycznie jest KREMEM. Niestety większość kremów tonujących ma konsystencję fluidu, a Olay rozsmarowuje się jak krem. Faktycznie ujednolica cerę i absolutnie nie pozostawia smug. Mam jasną cerę i moim zdaniem kolor "jasny" jest średnio jasny ;), ale bardzo ładnie stapia się ze skórą. Do tego pięknie pachnie.

    OdpowiedzUsuń
  23. jestem strasznie blada i dla mnie jest za ciemny ;x

    OdpowiedzUsuń
  24. Tez jestem w osiadaniu tego kremu :) Stałam sie jego posiadaczka przez przypadek - moj chlopak podczas zakupow na szybko wlozyl go do koszyka , nie sprawdzajac do pisze na opakowaniu :) - zasugerowal sie slowem matt - czyli myslal, ze to zwykly krem matujacy. W domu wybilam go z bledu :) - i uswiadomilam go, ze jest to krem koloryzujacy - z miejsca mi go oddal a ja przekazalam mamie.
    Niedawno go uzywalam - bo skonczyl mi sie podklad - i powiem wam,ze daje naprawde natualny efekt, nie swiece sie jakos niemilosiernie - mam wrazenie, ze lepiej sprawuje sie na twarzy niz niektore podklady - ktore wywolywaly u mnie efekt "lustra".
    Ja go jednak nie bede uzywala - bo wywolal u mnie pojedyncze "syfki" na brodzie - nigdy mi sie to nie zdarzalo, mialam wrecz idealna cere przez dluzszy czas.
    Jednak po uzyciu tego kremu z 3 razy - zaczely mi sie robic na twarzy niespodzianki :(
    Dlatego go odstawiam i dzis jade do drogerii po podklad, ktory wczesniej uzywalam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czytalam wiele recenzji ze zapycha i pojawiaja sie po nim "niespodzianki" - u mnie sprawdza się swietnie ale kazdy ma inna cere :)

      Usuń

Wpisy mające na celu tylko i wyłącznie autopromocje blogów lub wulgaryzmy będą usuwane.