wtorek, 25 marca 2014

Moja makijażowa rutyna czyli codzienny makijaż.


Już wcześniej dodawałam podobną notkę - a dokładnie "makijaż w 5 minut" od tego czasu minęło już prawie 2 lata, ja zmieniłam swoje przyzwyczajenia i sama cera także zaczęła mi się zmieniać. postanowiłam więc powrócić z tym tematem.

W dalszym ciągu nie jestem makijażowym znawcą - a co najdziwniejsze kogoś obcego jestem w stanie świetnie umalować a już z samą sobą mam problemy - a przecież znam siebie najlepiej, swoje załamanie powieki i to, że opada, że cera jest tłusta, że pomadka zawsze odbija się na zębach, że... dlatego też jestem wobec siebie bardziej oszczędna i wychodzę z założenia, że makijaż musi być ale ma być go tyle aby ktoś pomyślał "ładnie i świeżo wyglądasz" a nie "masz dziś makijaż".

Od zawsze stawiam na ładne brwi, podkreślone różem policzki i pomalowane oko. Ostatnio przestałam używać korektora pod oczy i o dziwo wcale mi go nie brakuje.

Jak wygląda moja makijażowa rutyna i jakim kosmetykom jestem wierna a jakie zmieniam jak rękawiczki? o tym możecie poczytać niżej :)


Podkład  - ma wyrównać cerę bez efektu maski!



Od dłuższego już czasu używam Maybelline Affinimat - posiadam dwa kolory. Jestem zadowolona ale mieszam go z kremem - nie nakładam więc samego na całą twarz. Nigdy nie lubiłam czuć podkładu na twarzy - zawsze go rozcieńczałam jak tylko mogłam i na tej płaszczyźnie nić się nie zmieniło.

Nie utrwalam go pudrem sypkim - zauważyłam, że moja cera przestała już tak szaleńczo się przetłuszczać jak kiedyś - dalej się świecę ale wygląda to jak zdrowy połysk a nie twarz oblana oliwą. W tym roku stuknie mi 30tka i jak kiedyś narzekałam na tłustą cerę tak dziś jestem przeszczęśliwa, że natura właśnie taką mnie obdarzyła.

Bronzer - na nadać odpowiedni kształt!


Lubię! jestem zdania, że warto modelować twarz - zwłaszcza jeśli jest się tak jak ja nieco krąglejszą kobietą o okrągłej twarzy.

Nie mam ulubionego bronzera - często skaczę pomiędzy ziemią egipska, kulkami brązującymi z sensique czy honolulu z w7. Ostatnio odkopałam Rimmelowy bronzer który niegdyś bardzo lubiłam.


Pędzel do bronzera.

Tutaj także bywam zmienna - jak zacznę używać jednego pędzla tak używam aż odkryję coś innego albo zapodzieję gdzieś właśnie używanego. Od pewnego czasu "męczę" lancrOne e54 - tak swoją drogą - to genialny pędzel do wielu zadań, trochę już go mam i jestem niezmiennie nim zachwycona!


Pędzel do różu.


Masestro z zestawu 7 pędzli w rozmiarze travel size. Od kiedy go dostałam do testów - a było to dokładnie 2 lata temu - używam go non stop [pomijając momenty gdy jest w praniu] - jego włosie, rozmiar i jakość sprawiają, że nawet nie zastanawiam się nad kupnem innego pędzla do różu!


Róż - ma ożywiać bez efektu ruskiej lalki!


Ważne by był matowy i kolorze bardziej winnej czerwieni niż przygaszonego różu. Lubię gdy moja cera wygląda jak zaczerwieniona niż jak różowa świnka.

W tej chwili powróciłam do różu z limitowanki essence.


Cień do brwi - wypełnia ubytki!


Brwi to podstawa
- bez nich nie wyglądam jak ja i źle się czuję. Obecny kształt to lata walki! nie wierzycie - kliknijcie w link a pojawię się ja i moje młodzieńcze brwi!

Od dłuższego czasu do wypełniania brwi używam uwielbianego przeze mnie cienia z catrice 080 - i chyba zbliżam się do denka ;)


Odżywka - ujarzmienie brwi!


Od podstawówki używam i będę dopóki jej nie wycofają - odżywka z CCUK - genialnie usztywnia brwi. Kupuję zawsze kilka sztuk na allegro. To mój największy KWC!!


Baza pod cienie - aby cień był na powiece cały dzień!


Bez bazy nawet najlepszy cień się u mnie nie trzyma! Od dłuższego czasu jestem wierna tej z Hean - Stay On - to moje drugie opakowanie. Zużycie pierwszego zajęło mi chyba z 2 lata więc miałam sporo czasu aby zastanowić się czy jest warty ponownego kupna.


Cienie - czas podkreślić oko!


Uwielbiam wszelkiego rodzaju brązy.
Ostatnio rozkochały mnie w sobie dwa cienie Mac - naked lunch i satin taupe których używam teraz praktycznie codziennie i są mi wystarczające. Jest w tych cieniach coś niezwykłego ale uważam, że powinny kosztować mniej.


Kreska - nadaje wyrazu spojrzeniu!


Jeśli szukacie dobrego linera warto kupić Viperę mineral liner do powiek i brwi - mam 3 szt - i jestem mu wierna już prawie rok - w dalszym ciągu darzę go tak ciepłymi emocjami. Tutaj możecie poczytać moją recenzję!


Zalotka aby mieć zalotne spojrzenie!


Używam codziennie i nie zauważyłam aby negatywnie wpływała na jakość moich rzęs. Nie ma dla mnie znaczenia marka bo i tak co jakiś czas kupuję nową.


Tusz do rzęs - bo rzęsy muszą być idealne!


Uwielbiałam Max Factora ale skuszona wieloma pozytywnymi recenzjami kupiłam tak od niechcenia tusz Lovely - curling pump up i odkryłam Max factora za 8 zł!! Genialny tusz za grosze!


Usta!


Nie lubię koloru więc jeśli już zdecyduje się pomalować usta czymkolwiek zazwyczaj jest to balsam ochronny. Od pewnego czasu namiętnie używam nudowych szminek Celii a ostatnio odkopanej szminki z limitowanki Catrice - C01 bring me peach która jest połączeniem bezbarwniej pomadki ze złotym środkiem - były kiedyś takie pomadki - daje ona złotawy odcień ustom.



No i to by było na tyle.




Podzielcie się swoimi ulubionymi produktami bez których nie wyobrażacie sobie dnia!

42 komentarze:

  1. Bardzo fajny i wydaje mi się, że nie zajmujący dużo czasu makijaż. Ja nie mam swojej rutyny, za każdym razem mój makijaż czymś się różni :) Ostatnio odkryłam ciekawą mascarę Rimmel Extra Super Lash - naprawdę polecam. Używałam Lovely ale jak dla mnie zbytnio się osypuje a opiłki tuszu podrażniają mi oczy :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie nic takiego sie z lovely nie dzieje - moze mialas jakiś wadliwy egzemplarz?

      Dzięki za polecenie maskary - zwroce na nia uwagę jak bede w drogerii :)

      Usuń
    2. Ciężko stwierdzić czy wzięłam egzemplarz nie otwierany bo wiemy jak są sprzedawane mascary w polskich drogeriach... W każdym razie jej działanie mnie drażniło :/

      Usuń
  2. Świetny tekst i zdjęcia, bardzo przyjemnie się Ciebie czyta. Jutro czeka mnie 5-minutowy makijaż, czy podkład, puder, korektor i koniecznie tusz:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pewnie zajmuje to wszystko jedynie parę minut, ale czytając post ma się wrażenie, jakby potrzeba było co najmniej 15-20 minut na to wszystko! Pewnie dlatego, że post jest dosyć długi i sporo zdjęć (swoją drogą bardzo fajnych ;)
    Tekst też mi się podoba, ale haha naprawdę czytając to miałam wrażenie, jakby to był trochę dłuższy niż 5-minutowy makijaż :P W każdym bądź razie efekt fajny i zastanowiła mnie tak odżywka do brwi, naprawdę taka rewelacyjna?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zuzylam masę opakowań tej odzywki i jest genialna właśnie przez to ze usztywnia brwi i daje ladny polysk :)

      Usuń
  4. Fajny make up, lubię takie nieprzesadzone :)
    Zaciekawił mnie kolor różu, gdzie można go dostać? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten roz to limitowanka i pewnie juz nie mozna go kupic. Poszukaj na allegro moze tam jeszcze bedzie dostępny :)

      Usuń
  5. Z przedstawionych przez Ciebie kosmetyków miałam tylko ten tusz do rzęs z Lovely, świetny jak na swoją cenę. Zaciekawiłaś mnie tą odżywką CCUK, nigdy wcześniej jakoś o niej nie słyszałam. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Masz piękne brwi :)
    U mnie taka minimalistyczna wersja to podkład, puder, trochę różu, brwi, tusz i pomadka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje choć przyznam ze marzą mi sie takie mega geste... Niestety takie juz mi nie urosna:(

      Usuń
  7. Ten makijaż mi nie wygląda na taki 5 minutowy :)
    Raczej stawiałbym na dobry kwadransik...
    ładnie wyszło, naturalnie - tak jak lubię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy dokładnie czasu nie liczylam ale mając swoja obrana technikę można sie bardzo szybko pomalować :)

      Usuń
  8. Genialny post, obejrzałam i przeczytałam z przyjemnością. Pokusiłaś mnie tym linerem Vipery, będę musiała się mu przyjrzeć :) Jednak ja nie wyobrażam sobie makijażu bez korektora pod oczy, za Twoim pokuszeniem dzielenie jest ze mną już prawie rok HR Magic 01 i uwielbiam go :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio chciałam kupic ten korektor w daglasie i okazało sie ze nia maja juz kosmetyków HR :(

      A ta vipera naprawdę fajna. Wczesniej uzywalam głównie brązowego koloru a teraz tez czarnego :)

      Usuń
  9. Bardzo naturalny makijaz :) Ja na codzien wole malowac sie ciutke mocniej i zamiast czerwonych preferuje brzoskwiniowe roze :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla jednych i ten moj moze być mocny bo jednak jest cień na powiece. Grunt zeby makijaż podkreślał urodę :) bez pomalowanego oka i podkreslonych brwi wyglądam na chora ;)

      Usuń
  10. Ja też robię sobie odrobinę mocniejszy makijaż, ale jego mocniejszość (:D) polega głównie na tym, że kreska na oku jest czarna, brwi są czarne i lubię wyraziste usta. Tyle. :)
    Przez Ciebie też się zaczęłam zastanawiać nad linerem Vipery. Niedobra Ty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. strasznie mi sie podoba gdy kobieta ma ciemne usta - ja w takich wygladam źle :(

      A ten liner nie kosztuje wiele wiec warto go kupic na sprobowanie.

      Usuń
  11. świetnie się to czytało i oglądało! tylko nie rozumiem, jak możesz mówić, że masz okrągłą buzię – na tej fotce z młodości tak, ale teraz? jest totalnie nieokrągła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodzi glownie o proporcje - przez to ze mam dość niskie czoło twarz bardziej jest okrągła niż owalna :)

      Usuń
  12. Super wpis, świetnie się czytało :) Też na co dzień lubię się malować delikatniej ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ślicznie wyglądasz w takim lekkim makijażu, a Twoje miny poprawiły mi humor!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem powinnam byc bardziej poważna ale z drugiej strony - lepiej być wariatem niż smutasem :P

      Usuń
  14. Taką wersję na co dzień uwielbiam! Często maluję się podobnie i wiele osób mnie pyta dlaczego nie mocniej, skoro zajmuję się makijażem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cos w tym jest ze makijazystki tak na codzien maluja sie bardzo delikatnie albo wcale ;)

      Usuń
  15. Młodzieńcze brwi bezcenne! ;) Ja w tej chwili jestem na jakiejś ścieżce wojennej z moimi i zupełnie nie mogę dojść z nimi do ładu. A może po prostu teraz zaczęłam zwracać na nie większą uwagę, sama nie wiem :D Baza z Hean nie ma dna, coś czuję, że mi też wystarczy na dwa lata albo i dłużej.
    Ależ na ostatnim zdjęciu przypominasz mi moją kuzynkę, niesamowite, bo normalnie podobieństwa nie zauważałam <3

    OdpowiedzUsuń
  16. świetny makijaz, róż swietny :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Masz cudne brwi. Ja ostatnio rano nie mam czasu uzywac cieni... niestety... moze za nieldugo sie to zmieni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zauwazylam ze jak uzywam cieni codziennie to pozniej jak nie uzyje nie podobam sie sobie :(

      Usuń
  18. Ciekawe kosmetyki :) Też lubię ten tusz do rzęs! ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Bardzo ładny makijaż, świeży i kobiecy ;) Podoba mi się ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Uwielbiam taki makijażowy minimalizm :)
    Zainteresowałaś mnie tą odżywką do brwi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ona kazdego dnia ratuje moje niesforne brwi! trzyma ksztalt w ryzach przez caly dzien :)

      Usuń
  21. Fajnie zrobiłaś tego posta miło się ogląda ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Bardzo lubię brązowe cienie i pomadki nude :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Choć post jest zrobiony świetnie i przejrzyście... tak średnio mi się podoba wykonanie i kolorystyka. Może to kwestia zdjęć, ale bronzer wygląda na nierównomiernie rozprowadzony. Pomadka nude? Ok, ale dla J.Lo. Wydaje mi się,że lekki kolor ust, bardzo ładnych zresztą, dodał by ci uroku. I nadał świeżości. I charakteru. Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Fajny post:) Muszę lepiej zorganizować sobie swoje kosmetyki, bo mam jeden koszyk, więc te których używam na co dzień mam wymieszane z tymi, których używam co jakiś czas + z tymi, których używam naprawdę od święta. Sądziłam, że będzie to dobry sposób do "zmuszenia się" do powolnego zużywania zapasików, ale jak zwykle się przed tym buntuję...

    Używam identycznego cienia do wypełniania brwi i takiej samej ziemi egipskiej:) Żółwik!

    Ze swojej strony polecam też tusz Bourjois Volume One Seconde. Z nazwy wynika, że ma pogrubiać, i choć lekko, naturalnie pogrubia mi rzęsy to przede wszystkim działa wydłużająco i podkręcająco. W reklamach zachwalają szczoteczkę z innowacyjnymi kuleczkami, bla bla bla, ale moim zdaniem niezależnie od szczoteczki sam tusz jest największą rewelacją, jak żaden inny tusz, którego dotąd używałam. Nawet bez użycia zalotki rzęsy wydłużają się i lekko podwijają. Z użyciem zalotki na zimno są mocniej wywinięte, a jak się zalotkę podgrzeje ciepłem suszarki, rzęsy wyglądają niesamowicie, niczym w reklamach. I świetnie się trzymają! Tusz nie zostawia na rzęsach grudek, nie kruszy się, nie osypuje, nie obciąża rzęs. Opakowanie szczelnie się zakręca więc tusz nie wysycha leżąc w koszyku. Kiedyś do innych tuszów obowiązkowo musiałam mieć czystą silikonową szczoteczkę, by je po umalowaniu dodatkowo rozczesać i "ułożyć"; teraz ta czysta szczoteczka nie jest mi już potrzebna. Volume One Seconde jak dla mnie nie ma minusów... może poza wyższą ceną. Jednak jest jej wart, bo daje naprawdę świetne efekty. A w Rossmannie mają co jakiś czas mega-promocje na produkty do malowania oczu, twarzy, ust, paznokci - wtedy zaopatrzyłam się w niego po raz pierwszy i tę jedną buyeleczkę mam do dziś. Dodatkowym atutem dla mnie (dla innych to może być minus) jest to, że kolor tego tuszu nie jest tak dramatycznie czarny, jak w niektórych maskarach. Przez to nie wyglądam, jak bym szła na dyskotekę, więc nawet do pracy, jak mam jakąś większą atrakcję, np. ważne spotkanie, mogę lekko podgrzać zalotkę i postawić tego dnia na większe wywinięcie rzęs co daje głębsze, ale nadal naturalne spojrzenie. Kupię kolejny nawet, jeśli nie będzie na niego promocji:) Gdyby wyszła druga wersja w dramatycznie czarnym jak czarna dziura kolorze też bym się zaopatrzyła i używałabym go zawsze na wieczór, żeby porażać czarnym jak smoła spojrzeniem;))

    OdpowiedzUsuń

Wpisy mające na celu tylko i wyłącznie autopromocje blogów lub wulgaryzmy będą usuwane.