Ostatni czas mogę określić jednym słowem - stres! Niestety ten rok nie zaczął się zbyt wesoło i jak na razie zostaje bez zmian. Mniej mnie na blogu - chciałabym aby było mnie więcej ale na chwilę obecną każdą wolną chwilę spędzam w domu rodzinnym.
Mama wróciła do domu a w raz z nią pojawił się koncentrator tlenu. Zaczęłam więc czytać o tlenoterapii. Już wcześniej słyszałam o tzn "barach tlenowych" - o tym, że sportowcy czy celebryci systematycznie się dotleniają także wiedziałam. Co raz więcej ludzi z niego korzysta, wyczytałam, że "poprawia kondycję, pomaga pozbyć się zbędnych kilogramów, obniża poziom cholesterolu i kwasu moczowego we krwi, odmładza skórę, uodparnia na stresy, usuwa zmęczenie i bezsenność, hamuje procesy starzenia, poprawia samopoczucie i powoduje wzrost aktywności " - takie dotlenienie przydałoby się także mnie.
Moją dietę szlag trafił - nie mam do niej teraz głowy :( Do czekolady mnie nie ciągnie bo jem więcej magnezu ale grzeszę ciastkami i frytkami. Nie tyje - stres chyba je spala.
Kupiłam torebkę o której marzyłam od dawna ale cena mnie przerażała. Chciałam klasyczną dość dużą i skórzaną a takie niestety tanie nie są. Doszłam jednak do wniosku, że wydam raz a służyć będzie mi długo. Jestem osobą oszczędną która przed wydaniem sporej sumy kilka...naście razy się zastanawia "czy aby na pewno jest mi to niezbędne?" - zasada ta nie tyczy się tylko obiektywów do aparatu ;)
Ostatni czas to także miłe momenty - Mąż zabrał się za renowację Jawy - jak byłam mała jeździłam na niej z Tatą - zawsze mi się marzyła ale to mój Mąż ja "przechwycił" ;)
Nie wiem co się dzieje ale los coraz częściej pcha mnie w stronę fotografii.
Chciałabym żeby nie było już śniegu - wiem, że to takie oklepane mówić "chciałabym aby była już wiosna" ale jak nigdy wcześniej - dziś bardzo bym tego chciała!
Ja też mam ostatnio stresu co nie miara...
OdpowiedzUsuńTrzymaj się. :*
Lubię, lubię, lubię :)
OdpowiedzUsuńPrzykro mi, że Twoja Mama jest chora. Jak cierpi ktoś z bliskich wtedy wszystkie inne problemy tracą na znaczeniu. To nie jest banalne, też już chcę żeby ten śnieg stopniał, odbiera mi energię... Życzę Ci dużo siły i pozytywnych myśli.
OdpowiedzUsuńRównież...Stres brzmi dla mnie przez ostatni tydzień bardzo znajomo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Śmieti bo Ty jesteś do fotografii stworzona! i to widać, bez dwóch zdań :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro w związku z mamą, cieszę się, że jest już w domu i mam nadzieję, że wszystko ułoży się pomyślnie. Życzę mamie dużo zdrówka!! A Tobie siły, nie daj się stresowi:*
Mój styczeń nafaszerowany jest stresem po same brzegi. Przez niego źle sypiam, budzę się przemęczona z dziwnym uczuciem kołatającego serca. W ciągu dnia mam zawroty głowy, a postanowienia noworoczne? Poszły się bujać... i pewnie nie prędko się za nie wezmę. Szpitali też mam dość. :) Ostatnie czasy były bardzo niespokojne, i uzależnione od wizyt w tym miejscu.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że luty będzie zdecydowanie przyjemniejszy. Życzę tego sobie, Tobie, i wszystkim innym. :) :*
Wiem, że się powtarzam, ale uwielbiam Twojego kota!
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńi dobrze, że los coraz częściej pcha Cię w stronę fotografii, bo Twoje zdjęcia są świetne!
OdpowiedzUsuńEch, stres... Od świąt zjechało z wagi 5 kg. Świetne zdjęcia! I ucałowania dla Mamy. :* :)
OdpowiedzUsuńświetne fotki i fajny kocur :)
OdpowiedzUsuńWszystko będzie dobrze:)
OdpowiedzUsuńPrzecież musi być:)
Glowa do góry i myśl pozytywnie :)
Gorące pozdrowienia dla mamy.
Ten 2013 to nie zapowiada się najlepiej. Styczeń okropny. Dobija mnie samotność (mężulek w wiecznej delegacji), praca=zero motywacji+kupa stresu i do tego wcale jej nie lubię, i na dodatek właśnie stuknęła mi ...dziestka+kilka kg, i wciąż robię to co muszę a nie to co bym chciała. Ogólnie jeden wielki dół. Ale dość tego narzekania. Pozdrawiam ciepło i uszy do góry!(powiedziała ta co ma je do góry;))
OdpowiedzUsuńjoag11
Twoje zdjęcia są świetne! Pozdrowienia dla mamy! :)
OdpowiedzUsuńTrzymaj się! I rób zdjęć ile wlezie!
OdpowiedzUsuńU mnie styczeń dość spokojnie:) Przygotowania ślubne nabierają tempa, a każdy weekend spędzony w Polsce zaplanowany mam do granic możliwości. Dopadło mnie jakieś przesilenie zimowe i zaczęłam wcinać witaminki i magnez.
Ja styczen jak na razie spedzam na nauce, a luty bedzie taki sam poniewaz mam pelno nauki czyli brak czasu itd.:(
OdpowiedzUsuńfotografie robisz niesamowite więc się wcale nie dziwię, że do tego Cię ciągnie i nie żałujesz sobie na sprzęt;)
OdpowiedzUsuńoby Mama była cała i zdrowa, a wszystkie Twoje stresy zniknęły gdzieś jak najszybciej!
Szczerze mówiąc to tak sobie, też chciałabym już aby zrobiło się cieplej a najlepiej by zarobiło się zielono.
OdpowiedzUsuń