Producent: Syniesis
Produkt: Glinka marokańska
Opis/Obietnica producenta: "Glinkę Marokańską polecamy przede wszystkim do cery mieszanej, tłustej oraz trądzikowej, ponieważ doskonale usuwa sebum z powierzchni skóry, przy czym nie powoduje uczucia wysuszenia i podrażnienia. Skóra jest wyjątkowo oczyszczona, wygładzona, matowa, a cera wygląda zdrowo. Maska jest doskonała zarówno dla młodych Klientek, które mają problemy z przetłuszczającą się cerą i skłonnością do wyprysków, jak i dla dojrzałych Pań, które szukają efektu liftingu." [źródło:strona producenta]
Skład: składniki pochodzenia wulkanicznego: krzemionka, kationy sodu, magnezu, potasu i wapnia.
KWC - recenzja na wizażu - [Klik] 5.00/5 z 1 recenzji
Moja recenzja
Kolor: przed rozrobieniem glinka na jasno beżowy kolor ze srebrnymi drobinkami.
Zapach: nie wąchałam wersji "proszkowej" - mając ją w wersji "blota" na twarzy nie czuję żeby miała jakiś zapach.
Konsystencja/Formuła: przed rozrobieniem ma konsystencje jakby mocno zmielonego piasku - łatwo się pyli. Po rozrobieniu wygląda jak błoto - w zależności od ilości wody mniej lub bardziej gęste.
Jak stosuje: stosuje na 2 sposoby: tylko z wodą albo z wodą i z kilkoma kroplami Olejku do masażu twarz [którego moją recenzję możecie znaleźć tu [klik]]. Rozrabiam trochę odwrotnie niż się powinno - najpierw leje trochę wody a do niej powoli dosypuje proszek aż uzyskam odpowiednią gęstość. Gdy używam tylko z wodą - skraplam twarz wodą termalną tak aby glinka na niej nie zaschła. 2 wersja z olejkiem: rozrabiam proszek z wodą i dozuje na twarz po czym dozuje kilka kropli olejku na dłoń i rozsmarowuje na twarzy aby olejek połączył się z "błotkiem" - ta metoda jest o tyle lepsza że glinka wolniej zastyga i nie trzeba twarzy skraplać wodą.
Producent proponuje stosować także jako: "alternatywę dla demakijażu mleczkiem. Można nią także wykonać wyjątkowo delikatny, a jednocześnie skuteczny peeling."
Efekt/Działanie: wg mnie relaksuje ale to akurat robi każda maseczka. Po tej glince cera jest jakby bardziej wypoczęta i delikatniejsza w dotyku. Podchodziłam do niej trochę sceptycznie bo trudno mi było uwierzyć że błoto pochodzenia wulkanicznego może wpływać pozytywnie na cerę a tu miła niespodzianka bo cera faktycznie się poprawiła. Przy systematycznym stosowaniu [stosuje min 1 w tygodniu] twarz mniej się błyszczy tzn błyszcze się dalej ale cera produkuje mniej sebum niż normalnie. Łagodzi podrażnienia jeśli takowe mam na twarzy. Czytałam recenzje na wielu blogach i u nie których osób nastąpiła reakcja alergiczna [trwająca chwilę po zmyciu produktu z twarzy] po zastosowaniu glinki - u mnie nic takiego się nie zdarzyło ale nie dopuszczałam do zastygnięcia produktu na twarzy.
Idealny dla: osób z problematyczną cerę - zwłaszcza tłustą.
Cena: w zależności od ilości - dostępna jest w 4 wariantach więc cena waha się od 10 do 99zł.
Gdzie kupić: poprzez stronę producenta - tu -> [Klik]
Czy bym kupiła: tak! nawet chciałam ją zamówić ale się powstrzymałam kiedy Kinga zaproponowała że mi ją wyśle na wypróbowanie. Pewnie jak mi się skończy zrobię na nią zamówienie.
Ogólna ocena: Niby zwykła glinka a jednak potrafi mieć pozytywny wpływ na cerę. Nie jest to produkt który po jednym użyciu sprawi że stan cery się odmieni ale przy systematycznym stosowaniu reguluje ilość wydzielanego sebum - nie ma działania matującego ale cera wolniej zaczyna się błyszczeć. Po jej zastosowaniu cera jest przyjemna w dotyku i odprężona - znikają suche skórki - jeśli takowe akurat są [przy mojej tłustej cerze nie mam z nimi problemu] . Robię ją jak tylko mam czas - lubię stosować w komplecie z olejkiem bo nie muszę się martwić i pamiętać o spryskiwaniu twarzy. Nie jest droga a bardzo wydajna. No i w 100% naturalna :)
Produkt testuje dzięki uprzejmości Kingi czyli blogowej simply_a_women która jakiś czas temu przesłała mi odsypkę a raczej "odsypę" produktu. Jeszcze raz dziękuje a Was zapewniam ze moja recenzja jest obiektywna - tzn przedstawia moje subiektywne zdanie na temat tego produktu. Wasze odczucia odnośnie tego produktu mogą być inne. Jednocześnie mam nadzieje że będzie komuś przydatna.
zaczynam obserwować ;)
OdpowiedzUsuńja jak przytknę nos do pojemnika, czuję zapach piasku :D
OdpowiedzUsuńAle masz oczy.. ;)
OdpowiedzUsuń+ do twarzy Ci z maseczką.
co raz bardziej myslę czy jej sobie nie zakupić ;D
OdpowiedzUsuńumnie po kazdej glince wystepuje male zaczerwienienie, pomimo ze nie pozwalam jej wyschnąć
OdpowiedzUsuńJa stosowałam ją , też jako maseczkę wtedy kiedy miałam problemy z nadmiernym błyszczeniem w strefie T pomaga! Pozdrawiam i zapraszam do mnie na bloga!
OdpowiedzUsuńSmieti, pomysł z dodawaniem olejku sprawdza się rewelacyjnie, zawsze denerwowało mnie mocne uczucie ściągnięcia i konieczność spryskiwania buzi wodą, a z olejkiem nie muszę :)
OdpowiedzUsuńPrzekonałaś mnie, chyba spróbuję!
OdpowiedzUsuńCiekawa sprawa z tą glinką!
OdpowiedzUsuń