Prowadzę bloga prawie 4 lata i dopiero niedawno nabrałam chęci na produkty mineralne Lily Lolo. Zawsze obawiałam się minerałów. Było we mnie przekonanie "moja tłusta cera raczej ich nie polubi". Omijałam je szerokim łukiem aż w końcu postanowiłam przekonać się na własnej skórze. Od prawie dwóch miesięcy używałam odcień Warm Peach - dziś podzielę się z Wami swoimi spostrzeżeniami.
Zacznę od opakowania. Podkład zamknięty jest w solidnym plastikowym pojemniku z sitkiem. Miałam wiele produktów opakowanych w tego typu pojemnik ale dopiero ten okazał się dopracowany na tyle, że pudrowy podkład nie brudzi całej kosmetyczki, nie wysypuje się. Ułatwia to dozowanie odpowiedniej ilości. Opakowanie cieszy także oko - nie wygląda tanio ani tandetnie.
Wybrałam kolor Warm Peach który opisywany jest jako odcień ciepły do jasnej cery. Miałam pewne dylematy czy aby będzie odpowiedni, na szczęście na stronie costasy.pl możemy liczyć do fachową pomoc w wyborze odpowiedniego dla nas koloru.
Kolor okazał się strzałem w 10tkę choć jak tylko otworzyłam produkt pomyślałam "ooo matko będzie za ciemny". Zauważyłam, że podkład jest na tyle subtelny, że jeśli wybrałabym coś odrobinę za ciemnego czy za jasnego nie zrobiłabym sobie dużej krzywdy. Nie zaobserwowałam aby ciemniał w połączeniu z moim sebum, co jest dla mnie bardzo istotne przy wyborze podkładu, zwłaszcza jego koloru.
Pierwszą aplikację wspominam dość komicznie. Na początku popełniałam kilka błędów m.in dozowałam za wiele produktu przez co uzyskiwałam twarz osypaną mąką. Cera musi być w miarę gładka, podkład ma tendencje do podkreślania suchych skórek!
Producenta zaleca "Dla osiągnięcia najlepszego rezultatu nakładaj podkład pędzlem kabuki lub gąbką do makijażu. Wysyp trochę podkładu na pokrywkę i pokręć po niej pędzlem, aby mineralne cząsteczki podkładu równo go pokryły. Uderz podstawą pędzla o twardą powierzchnię, aby cząsteczki dobrze osadziły się we włosiu – to zapewni naturalnie wyglądające wykończenie makijażu. Zaczynając od linii szczęki nakładaj podkład ruchem kolistym delikatnie przyciskając pędzel do skóry. Powtarzaj czynność, aż do osiągnięcia pożądanego efektu."
Przekonałam się, że muszę do niego podchodzić dość niestandardowo. Nie wiem czemu miałam o nim wyobrażenie jak o typowym płynnym podkładzie. Jest to produkt sypki, konsystencja jest inna i inny powinien być sposób nakładania.
Do nakładania wybrałam zbity pędzel który zazwyczaj stosowałam do płynnych produktów. Kolistymi ruchami wcieram produkt aż do momentu gdy lekko wtopi się w cerę. Zazwyczaj nakładam jedną warstwę. Jest ona dla mnie wystarczająca, nie lubię efektu płaskiej twarzy. Jako posiadaczka skóry tłustej miewam niedoskonałości czy krostki ale nie staram się ich na siłę ukrywać. Na zdjęciach widać także piegi - szalenie je u sobie lubię i żałuję, że nie jestem większym piegusem!
Podkład nie jest bardzo mocno kryjący co uważam za atut. Po nałożeniu lekko osadza się na włoskach na twarzy, na początku cera wydaje się zmatowiona - mat ten mija po kilku minutach. W przypadku tłustej cery wygląda to korzystnie. Zauważyłam, że utrzymuje się całkiem dobrze i dobrze też wygląda, zwłaszcza na policzkach, nosie i brodzie. Niestety nie chce współgrać z moim czołem. Nie wiem czy to kwestia grzywki czy tłustej cery ale miewałam momenty gdy ważył się na tej części twarzy co doprowadzało mnie do szału. Nie mam kompletnie pojęcia od czego to zależało, były dni gdy moja cera jakby go nie akceptowała, były i takie gdy nie mogłam się na siebie napatrzeć i myślałam "wow jak promieniście dziś wyglądam!". Bałam się, że może mnie zapchać - nic takiego się nie stało :)
Niezaprzeczalnym plusem jest skład - Mika, Tlenek Cynku, Dwutlenek Tytanu, Tlenki Żelaza, Ultramaryna - prosty, nienaszpikowany sporą ilością chemii. Stosując go miałam pewność, że nakładam coś dobrego na swoją twarz.
Moje wstępne obawy co do koloru czy zapychania były bezpodstawne. Aplikacja z czasem sprawiała mi coraz mniej problemów - owszem nie od razu byłam zadowolona z tego jak wyglądał na mojej twarzy. Przy mojej tłustej cerze miewa gorsze dni gdy nie wygląda dobrze - nie jestem w stanie przewidzieć czy dany dzień będzie dniem "lubię" czy nie "lubię lily lolo".
Cena jest dość wysoka - klik - konfrontując to z ilością jaką dostajemy (a jest to aż 10gram w 40ml opakowaniu) dochodzę do wniosku, że jest ona do przyjęcia. Na dodatek produkt jest bardzoooo wydajny!
Stosowałyście podkłady mineralne? podzielcie się swoimi opiniami!
tez używam lily lolo
OdpowiedzUsuńZamrowiłam jednak starter z 4 mini kolorów do karnacji średniej z małym pędzelkiem kabuki w komplecie + kilka próbek.
Wybrałam kolor In The Buff. Na początku trochę się obawiałam ponieważ mam jasną cerę z odcieniem oliwki (czyli zieleń) ale idealnie się stapia. Jedyny minus, że mam mieszaną cerę i i podkreśla przesuszenia.
muszę zakupić podkład mineralny
OdpowiedzUsuńnamówiłaś mnie na tą markę
mam nadzieję, że i u mnie się sprawdzi
Drugi rok używam tego podkładu, pierwszy kolor to POPSICLE, zupełna porażka, okazał się być bardzo żółty na mojej twarzy, zamówiłam wtedy kilka próbek i wybrałam niby odpowiedni kolor bo CANDY CANE i też jak kulą w płot, moja cera ma kolor jak u starej palaczki, a ja chcę mieć piękną, jasną i delikatnie różową zdrową skórę, niestety nie mogę trafić w kolor. Mam już końcówkę tego podkładu i się waham czy zaryzykować z kupnem innego koloru czy wybrać coś z innej firmy.
OdpowiedzUsuńNie używałam nigdy takich podkładów. Wolę te w płynie :)
OdpowiedzUsuńmoja cera mieszana w kierunku tłustej polubiła się z tym podkładem, ale dla mnie to... nie jest podkład. raczej puder matujący z pewnymi właściwościami kryjącymi :) mimo wszystko wolę poprzykrywać wszystko co złe na mojej twarzy, co nie zmienia faktu, że Warm Peach to dobra rzecz :D
OdpowiedzUsuńMoja cera pokochała minerały już dość dawno. :) Najlepiej sprawdza się u mnie podkład marki Annabelle Minerals, ale i Lily Lolo mam, nawet w tym samym odcieniu - Warm Peach. Jest niezły, ale jednak AM bardziej mi odpowiada, jest też odrobinę tańszy więc i mój portfel się cieszy. Do niedawna nakładałam minerały tylko pędzlem Hakuro H50s, ale od sierpnia mam pędzel Super Kabuki z Lily Lolo i nim zdecydowanie lepiej nakłada mi się podkład tej marki.
OdpowiedzUsuńKupiłam ostatnio korektor z tej firmy i bardzo się zawiodłam. Dziewczyny na wizażu i blogach zachwalały jego krycie i naturalny wygląd. U mnie jest zupełnie na odwrót. Kolor okazał sie także średni, ponieważ barely beige wpada bardziej w róż a moja cera jest prawie biała jak papier ale ma żółty podton. Ale nadal próbuje coś pokombinować, moze zmiana aplikacji pomoże? Jaki polecacie pędzel do takich korektorów?
OdpowiedzUsuńJa tez rozczarowalam sie korektorem, albo nie umiem go nakladac ? Podkladu uzywam barely buff, korektor polecany do niego- barely beige, mam wrazenie ze jest za jasny przebija spod podkladu dajac efekt maski. O ile podklad to cudenko, tak korektor srednio przy nim wypada. Wydaje mi sie ze moja twarz z niedoskonalosciami wyglada znacznie lepiej z 2 warstwami podkladu niz z pidkladem plus korektorem, krycie lepsze przy bardziej naturalnym wygladzie
UsuńDla mnie minerały to również pewnego rodzaju nowość. Ja wybrałam warm honey i jestem zaskoczona jak się świetnie scala ze skórą :-))
OdpowiedzUsuńE tam, najlepsze jest bareMinerals:).
OdpowiedzUsuńRównież stosuję, ale ten z kolorówki :). Co tu dużo mówić, uwielbiam go i nie zamienię na żaden inny! :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze styczności z produktami mineralnymi. Chyba trochę się ich boję, o ile można się bać kosmetyku :p
OdpowiedzUsuńO jakże chciałabym móc gości go w swojej kosmetyczce ! Póki co zadowalam się podkładem mineralnym firmy L'oreal, który baardzo sobie chwalę, jednakże krycie jest dość mocne i łatwo przesadzić.
OdpowiedzUsuńPiękny, naturalny efekt. Ja bardzo by chciała wypróbowac tych z Anabel Minerals.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny efekt :)
OdpowiedzUsuńMam Popcorn i przyznam, że jest świetny. Mam cerę mieszaną i przyznam, że troszkę obawiałam się, że będzie się ważył, świecił itp... Moje obawy były bezpodstawne i aktualnie jest to najlepszy podkład jaki miałam ;)
OdpowiedzUsuńZe zdjęć wynika że bardzo fajnie maskuje i faktycznie będzie go trzeba nakładać twardszym pędzelkiem, tak z ciekawości nie masz podrażnień po rozprowadzeniu twardszym pędzelkiem. Jak wyczytałam w innych miejscach również ten podkład posiada naturalny filtr przeciwsłoneczny SPF 15, co mnie prawie prawie skusiło do zakupu....
OdpowiedzUsuńOdbiegając od tematu posta, to chciałabym powiedzieć, że uwielbiam Twoje zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńJa go pokochałam, ale cera ostatnio płata mi figla i się przesusza, wtedy odstawiam puder matujący i używam jedynie podkładu. Przydałaby się woda termalna ale jakoś mi nie po drodze do zakupu.
OdpowiedzUsuńTwoje piegi również mi się podobają;)
Od dłuższego czasu na niego się czaje, ale póki co mam dużo do zużycia z tradycyjnych płynnych podkładów :) noi właśnie suche skórki, boje się że podkreśli je na mojej twarzy :(
OdpowiedzUsuńJakiego używasz pędzla? Czy kavai 22 będzie się nadawał?
OdpowiedzUsuńDużo lepiej sprawdziły mi się kosmetyki Earthnicity. Mają świetne produkty, uwielbiam ich podkład i puder velvet hd.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście ma dobry, przekonujący skład. Bardzo ciekawy produkt :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię mineralne podkłady, używam marki Artdeco :)
OdpowiedzUsuń