Producent: L'oreal
Produkt: Volume Million Lashes Excess Mascara (Pogrubiający tusz do rzęs)
Opis/Obietnica producenta: "Objętość bez umiaru, spojrzenie bez umiaru. Ekstremalne podkreślenie + intensywna objętość rzęs! Wyjątkowa szczoteczka - wzbogacona o 50% więcej włosków typu excess niż w maskarze Volume Million Lashes, aby nadać każdej rzęsie objętości, pogrubienia i podkreślenia, zaprojektowana tak, by docierać do każdej rzęsy i umożliwić pokrycie całej jej powierzchni za jednym pociągnięciem. Mascara Volume Million Lashes Excess łączy w sobie legendarne działanie `milionizujące`. Użyj jej dla nadania objętości każdej rzęsie.
Rezultat:
- intensywnie, doskonale czarne pokrycie każdej rzęsy,
- efekt miliona rzęs,
- wyjątkowe podkreślenie rzęs." [źródło: strona producenta]
Moja recenzja
Kolor: intensywna czerń - lubię to w całej serii VML - kolor jest ciemny i intensywny a nie szaro-czarny.
Formuła/Konsystencja: na początku był mniej gęsty co nie oznacza, że lejący - trzeba było tylko dłużej czekać przed nałożeniem kolejnej warstwy. Sama konsystencja jest dobra - niestety efekt po nałożeniu to wina zbyt dużej ilości produktu - winna jest szczoteczka i otwór a nie konsystencja.
Efekt/Działanie: liczyłam, że będzie to lepsza wersja standardowego VML jednak nie do końca tak jest. Daje ładny czarny kolor i faktycznie pogrubia - niestety już przy jednej warstwie mamy dość mocno sklejone rzęsy a kolejna warstwa to już efekt owadzich nóżek. Wszystko zależy od wprawy i rzęs jakie mamy ale ogromną rolę odgrywa szczoteczka i ilość produktu na niej. Ja nie spisałam go na straty - zmieniłam szczoteczkę na tą od klasycznego VML - jest szersza a więc nie mamy zbyt wiele produktu. Jeśli jednak tusz skleja Wam mocno rzęsy warto kupić w Inglocie grzebyk do rozczesywania - klik.
Szczoteczka: podobna do klasycznej ale trochę odchudzona - jak dla mnie to minus bo za dużo jest na niej tuszu! jeszcze gdyby otwór tuszu był węższy - zbierałby nadmiar i było by ok.
Użytkowanie/Opakowanie: wizualnie dla mnie cudo - kolorystycznie podoba mi się bardzo. Na minus zbyt duży otwór który nie zbiera nadmiaru tuszu.
Trwałość: jest ok - bałam się, że może się osypywać ale utrzymuje się cały dzień - pod tym względem nie mam mu nic do zarzucenia.
Idealny dla: osób które szukają czarnego tuszu który pogrubia ale mają mało wymagające rzęsy. Jeśli są one krótkie to możemy je tylko posklejąć :(
Cena: różna od 30-60zł - ja kupuję w osiedlowej drogerii za 39,99zł.
Gdzie kupić: łatwo dostępny tusz w większości drogerii.
Czy kupie ponownie?: tylko i wyłącznie wersję klasyczną.
Porównanie szczoteczki klasycznej VML z Excess - klasyczna jest szersza przez co przechodząc przez otwór dozownika zostaje mniej tuszu na szczoteczce. Excess ma trochę krótsze włoski. Ja zdecydowanie wolę starą szczoteczkę!
Ogólna ocena: Kupiłam go bo klasyczny VML to jeden z moich ulubionych tuszy. Niestety trochę się zawiodłam. Sama konsystencja tuszu jest podobna do starej wersji - daje ładną czerń, pogrubia i nie osypuje się. Dużo daje szczoteczka która psuje cały efekt - jest na niej zbyt wiele tuszu przez co już po jednej warstwie mamy posklejane rzęsy które nie wyglądają dobrze - owszem możemy bawić się w ich rozczesywanie ale kto ma na to czas? Nie mam ekstra długich ani gęstych rzęs więc muszę się trochę "nagimnastykować" aby efekt był dobry. Na szczęście miałam w domu jeszcze starą wersję - umyłam szczoteczkę i przełożyłam do nowego tuszu. Różnica ogromna - odpowiednia ilość tuszu daję ładnie pokryte nim rzęsy - nie są posklejana a dobrze rozdzielone. Jeśli jesteście fankami klastycznej wersji - nie zmieniajcie jej na nową - nie wszystko co nowe jest lepsze.
oj jak dla mnie efekt jest tragiczny :(
OdpowiedzUsuńDokładnie, zgadzam się w 100%. Identyczny jak przy Sublime de Chanel.
Usuńzdecydowanie się nie skuszę, ale klasyczna wersja to faktycznie cudo : )
OdpowiedzUsuńNic specjalnego.
OdpowiedzUsuńOt, przeciętniak. Za wysoką cenę.
mam obydwie wersje- i obydwie uwielbiam.
OdpowiedzUsuńzdecydowanie nie dla mnie ...
OdpowiedzUsuńdla mnie też nie.. nie lubie jakoś takich szczoteczek silikonowych
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam tylko tusze MF:)
OdpowiedzUsuńI tym razem tak samo jest że nowa wersja często jest gorsza od starej;)
OdpowiedzUsuńNie miałam żadnego, jednak będę pamiętać o klasycznej wersji :)
OdpowiedzUsuńMiałam jeden tusz z Loreala i też tragicznie sklejał
OdpowiedzUsuńzdecydowanie za bardzo skleja rzęsy
OdpowiedzUsuńraczej nie dla mnie
OdpowiedzUsuńSłaby efekt,faktycznie:(
OdpowiedzUsuńStrasznie skleja :/
OdpowiedzUsuńNo nie wygląda to zbyt dobrze. Nie miałam żadnego z nich, ale to kolejny dowód na to, że twórcy przekombinowali. :)
OdpowiedzUsuńkiedyś je miałam i niestety u mnie się zupełnie nie sprawdziły :(
OdpowiedzUsuńPożyczałam kiedyś ten tusz w wersji extra czarnej od siostry i strasznie się z nim polubiłam, ale czaję się od dłuższego czasu na wersję klasyczną i gdy tylko skończę mój obecny tusz, mam zamiar zainwestować właśnie w klasyczny VML.
OdpowiedzUsuńNo faktycznie słabiutko...
OdpowiedzUsuńnie wygląda to dobrze i jeszcze ta cena...
OdpowiedzUsuńMasz może jakiś pomysł na uratowanie tuszu? Dostałam maskarę z Astora Big Volume Lashes, ten różowy. Zagościł u mnie na gwiazdkę i nie używałam go ani razu bo miałam jeszcze dobry stary tusz. Ostatnio chciałam się nim pomalować i co? Psikus! Nie da rady-wyjmując szczoteczkę PRAWIE WGL nie ma na niej tuszu. Ogranicznik zdjąć? czy dodać tyci tyci płynu do demakijażu oczu? Czy wcisnąć kapsułkę witA+E ? :<:<
OdpowiedzUsuń___________________________
http://asanne.blogspot.com/
gdy mam za suchy tusz dodaje odrobine mleczka do demakijazu ale to pozornie ratuje tusz - staje sie on mniej trwaly i mniej czarny. mozna zawsze przed uzyciem wlozyc tusz do szklanki z goraca woda. Dziwne jest to ze tak szybko stal sie taki suchy :/
Usuń