środa, 26 września 2012

Szybie zakupy w osiedlowej drogerii :)


Przy omawianiu wcześniejszych zakupów [klik] wspominałam że brakuje mi tylko tuszu do rzęs. A wiadomo że jak idzie się po jedną rzecz - z jedną się nie wyjdzie ;) Tym razem szłam z zamiarem kupna konkretnie 2 rzeczy. W Rossmannie zobaczyłam mój tusz w promocji za jakieś 52zł - niby promocja ale cena i tak wysoka. Okazało się że ten sam tusz w mojej osiedlowej drogerii [która teraz należy do sieci Jasmin] nie jest w promocji i można go kupić za... 42.99zł! Do drogerii i tak miałam się wybrać bo tylko w niej mogę dostać Zeke 32 czyli ukochany zapach mojego Męża. W drogerii pojawiła się także szafa Essence co cieszy mnie bardzo!!


Essence - 103 space queen.
Nie pamiętam ceny ale to standardowa jak za lakier tej marki.


Zakup spontaniczny ale takie drobne brokaty zawsze się przydadzą. Właśnie mam go na paznokciach i wygląda super. Nowe opakowanie lakierów jak dla mnie na plus! Zwłaszcza że pędzelek jest teraz szeroki i maluje się nim idealnie :)


Golden Rose - gel look top coat. Cena 8zł


Myślałam o kupnie wysuszacza ale Pani doradziła mi nowość od GR którą chwalą klientki. Top który nadaje mega połysk i paznokcie wyglądają jak żelowe. Nałożyłam go na wyżej wymieniony brokat i efekt super. Cieszę się że się na niego zdecydowałam :)


L'oreal - VML
. Cena 42,99zł


To tusz któremu nie dawałam szans a tak mnie zachwycił że nie wyobrażam sobie że kupie inny :)


Nivea - energi fresh. Cena ok 9zł


Ten produkt akurat kupiłam kilka dni wcześniej w tesco. To mój ulubiony antyperspirant! Mam już za sobą kilka zużytych opakowań i wciąż do niego wracam.


Do zakupów w Jasmin dostałam jak zawsze kilka próbek i rabat. Lubie osiedlowe drogerie bo często są w nich produkty których nie mogę dostać w Rossmannie.

poniedziałek, 24 września 2012

Floslek - beECO maseczka relaksująco-upiększająca.


Producent
: Floslek

Produkt: beECO maseczka relaksująco-upiększająca.

Opis/Obietnica producenta:
"Relaksująco-upiększająca bio-certyfikowana maseczka, na bazie naturalnego soku z aloesu. Przeznaczona do pielęgnacji każdego rodzaju skóry. Skutecznie likwiduje oznaki zmęczenia i stresu, uspokaja skórę, trwale wzmacnia jej barierę ochronną. Stosowana systematycznie, przywraca cerze witalność, blask i naturalne piękno.
Zawiera najwyższej jakości organiczne oleje: Macadamia i Jojoba, masło Shea i oliwę z oliwek o działaniu przeciwstarzeniowym, wygładzającym i zmiękczającym skórę.
Certyfikowane przez ECOCERT, ekologiczne ekstrakty z alpejskich ziół (Peucedanum Ostruthium, Marrubium Vulgare, Artemisia Umbelliformis) bogate w antyoksydanty i bioflawonoidy, wyraźnie uelastyczniają, napinają i zapobiegają stresowi oksydacyjnemu.
- 98.75% wszystkich składników jest pochodzenia naturalnego.
- 77.63% wszystkich składników pochodzi z certyfikowanych upraw organicznych.
Naturalny i organiczny kosmetyk certyfikowany przez ECOCERT Greenlife zgodnie ze standardami ECOCERT ." [źródło: opakowanie]

Skład: Aloe Barbadensis Leaf Juice*, Glyceryl Stearate SE, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Oleate, Glyceryl Stearate, Simmondsia Chinensis Seed Oil*, Butyrospermum Parkii Butter*, Macadamia Ternifolia Seed Oil*, Olea Europaea Fruit Oil*, Manicouagan Clay, Squalane, Cetearyl Olivate, Sorbitan Olivate, Glycerin, Sodium Hyaluronate, Saccharide Isomerate, Peucedanum Ostruthium Leaf Extract*, Artemisia Umbelliformis Extract*, Marrubium Vulgare Extract*, Cera Alba*, Tocopheryl Acetate, Aqua, Parfum, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Potassium Sorbate, Gluconolactone, Sodium Benzoate, Benzoic Acid.
* składniki z certyfikowanych upraw ekologicznych


KWC - wizaz.pl - recenzja - klik.

Moja recenzja

Kolor/Zapach: dziwny zapach ciężki do opisania, może odrobinę rośliny. Nie jestem go w stanie do niczego porównać.


Formuła/Konsystencja: dość rzadka jak na maseczkę jakby lekko zważona o niejednolitej konsystencji. Dobrze się rozprowadza i mimo że nie jest gęsta nie spływa z twarzy. Wchłania się a co się nie wchłonie lekko zastyga. Nie jest zbyt wydajna. Na plus naturalny skład.

Efekt/Działanie: hmmm uczucia mam do niej mieszane bo po pierwszym zastosowaniu byłam nią zachwycona a po drugim bardzo rozczarowana bo lekko mnie podrażniła. Nie wiem od czego to zależy ale czasem lekko swędzi jakby uczulała a innym razem cera jest po niej wypoczęta i gładka. Po zmyciu czuć lekką warstwę na twarzy. Przed chwilą zmyłam ją z twarzy i dziś efekt jest bardzo fajny, twarz jest nawilżona i uspokojona.



Jak stosuję: nakładam dość grubą warstwę i trzymam na twarzy kilka minut, następnie zmywam obficie wodą.

Opakowanie: klasyczna tuba o dość dużej objętości, na tyle miękka że zużyje produkt do końca. Niestety nie widać ile jeszcze produktu pozostało.

Idealny dla: na pewnie odpada przy cerze wrażliwej bo może podrażniać.

Cena: ok 35zł/100ml - cena średnia ale produktu dostajemy sporo.

Gdzie kupić: wszędzie gdzie dostępne są kosmetyki floslek - najszybciej do zdobycia w aptece albo na allegro.

Czy bym kupiła?: sama nie wiem bo jak już pisałam raz się u mnie sprawdza świetnie a raz podrażnia.


Ogólna ocena: budzi we mnie skrajne emocje. Nie podoba mi się jej zapach - ciężko się do niego przyzwyczaić ale dla mnie ważniejsze jest działanie. A z działaniem bywa różnie. Raz mnie zachwyca - są dni że skóra jest po niej cudnie nawilżona i delikatna a innym razem czuje swędzenie, szczypanie i widzę lekkie zaczerwienienie po zmyciu. Nie wiem od czego to zależy - przypuszczam że uczulać może naturalny skład tylko dziwie się nie dzieje się to za każdym razem. Nie wiem też czy mam ją polecać czy nie, lubię ją stosować bo częściej widzę jej pozytywne niż negatywne działanie ale jednak pewien niesmak jest.

Dziękuje firmie Floslek za udostępnienie produktu a Was zapewniam ze moja recenzja jest obiektywna - tzn przedstawia moje subiektywne zdanie na ich temat. Wasze odczucia odnośnie tego produktu mogą być inne. Jednocześnie mam nadzieje że będą komuś przydatne.

piątek, 21 września 2012

Yves Rocher - płyn micelarny do demakijażu z wyciągiem z 3 herbat.


Producent: Yves Rocher.

Produkt: płyn micelarny do demakijażu z wyciągiem z 3 herbat.

Opis/Obietnica producenta
: "Kompleksowe działanie wody zmywającej makijaż z efektem rewitalizującym.
Wyjątkowa formuła 3w1, która dokładnie oczyszcza twarz z makijażu i wszelkich zanieczyszczeń. Nie podrażnia skóry. Rezultat: skóra w 100% oczyszczona, wyraźnie odmłodzona i zrewitalizowana.
Do twarzy, oczu i ust. Produkt testowany pod kontrolą dermatologiczną. Składniki pochodzenia roślinnego: wyciąg z zielonej herbaty, wyciąg z białej herbaty, wyciąg z herbaty z Madagaskaru, woda z rumianku pochodzącego z upraw biologicznych, olejek z róży muszkatołowej. Nie zawiera składników pochodzenia zwierzęcego" [źródło:wizaz.pl i opakowanie]

Skład:
Aqua, Butylene Glycol, Anthemis Nobilis Flower Water, Mangiferin, Glycerin, PEG-40 Glyceryl Cocoate, Betaine, Sodium Coceth Sulfate, Methylparaben, Phenoxyethanol, Oleth-20, Oleth-10, Allantoin, Parfum, Camellia Sinensis Leaf Extract, Tetrasodium EDTA, Rosa Canina Fruit Oil, Maltodextrin.

KWC - wizaz.pl - recenzja - klik

Moja recenzja

Kolor/Zapach: bezbarwny o przyjemnym jak dla mnie roślinnym zapachu.

Formuła/Konsystencja: kosmetyk w formie wody - lekko się pieni. Jeśli używamy go do demakijażu nie będzie wydajny bo do zmycia np oczu musimy użyć kilku wacików, jeśli używamy jako płynu do przemywania twarzy starczy nam na tyle na ile starczyłby tonik o tej samej pojemności.

Efekt/Działanie: do zmywania makijażu wg mnie w ogóle się nie nadaje tzn trzeba tę czynność wielokrotnie powtarzać - jeśli wybieram produkt który ma zmyć np liner czy wodoodporny tusz chcę aby zrobił to szybko - ten micel jest zbyt delikatny i trzeba czynność powtarzać kilka razy. Plusem jest delikatność - skóra nie jest po nim podrażniona. Wole używać go jako toniku odświeżającego w ciągu dnia bo delikatnie ściąga sebum nie pozostawiając lepkiej warstwy.

Jak stosuje: nie zmywam nim makijażu, wole stosować go jako tonik - przecieram nim twarz. Najczęściej gdy wracam z pracy i nie chce jeszcze zmywać makijażu a cera nie wygląda zbyt świeżo. Przecieram wtedy wacikiem twarz omijając okolice oczu.


Opakowanie: bardzo podoba mi się kolorystyka i fakt że widzimy ile produktu nam zostało. Otwór nie jest ani za duży ani za mały. Jak dla mnie opakowanie na plus.

Idealny dla: osób które szukają delikatnego produktu który odświeża.

Cena: ok 37zł/200 ml - ja go to dostałam od koleżanki, cena wg mnie dość wysoka.

Gdzie kupić: w sklepach stacjonarnych YR oraz wysyłkowo.

Czy bym kupiła
?: gdyby był tańszy może bym się skusiła ale z myślą że kupuję go zamiast toniku.

Ogólna ocena: Polubiłam ten produkt ale nie używałam go do demakijażu oczu bo do tego się nie sprawdził. Nie jest w stanie rozpuścić makijażu - nie dziwi mnie to bo jest to delikatny płyn micelarny więc jestem w stanie mu to wybaczyć. Jestem z niego zadowolona bo super się sprawdza jako produkt do odświeżania w ciągu dnia. Moja tłusta cera pod koniec dnia nie wygląda zbyt świeżo - przecieram nim twarz, skóra jest delikatnie oczyszczona ale nie ściągnięta. Bliżej mu do toniku niż produktu do demakijażu.

Produkt dostałam od Sylwii której dziękuję - pamiętajcie że ta recenzja jest subiektywna i Wasze odczucia odnośnie tego produktu mogą być inne. Jednocześnie mam nadzieje że będzie komuś przydatna.

wtorek, 18 września 2012

Wyniki rozdania kremów Nivea do cery suchej!


Czas na wyniki rozdania w których można było wygrać dwa kremy nivea do cery suchej. Kremami cieszyć się będzie...




zaraz wyślę maila - czekam na odpowiedz 5 dni czyli do 22.09.2012 - jeśli do tego czasu nie dostane odpowiedzi z adresem do przesyłki losowanie zostanie powtórzone.

dziękuje wszystkim za udział a sponsorowi  - Nivea - za kosmetyki :)

sobota, 15 września 2012

Zakupowe zbiory z ostatniego czasu.


Dalej w moim życiu intensywnie. Postanowiłam zebrać się i pokazać co ostatnio wpadło mi ręce. Nie miałam czasu na długie namiętne zakupy - a marzą mi się takie. Jak już pojawiłam się w drogerii wkładałam do koszyka to co musiałam i wychodziłam. Dziś małe zbiory z przełomu miesiąca, niektóre kupione wczoraj w promocji.

Dzień przed moimi urodzinami wybraliśmy się z Mężem do kina a że w centrum handlowym jest Drogeria Natura musiałam do niej zajść. Zaowocowało to kupnem 2 cieni z Catrice, jednym jestem zachwycona i używam go codzienna...a drugi niezbyt mnie zachwyca :(

W między czasie przyszła przesyłka od Synesis a także Mama podrzuciła mi żel do mycia twarzy z Biedronki. Nooo przecież Mamie nie odmówię ;)

Wczoraj przed pracą skoczyłam do Rossmanna. Byłam w nim dzień wcześniej i już miałam zrobić zakupy gdy nagle sięgając po szczotkę do masażu usłyszałam od ochroniarza "niech Pani tego dziś nie kupuje... jutro będzie w promocji, niech Pani weźmie gazetkę". A wspominałam Wam kiedyś że ja właśnie mam do takich promocji odwrotne szczęście? robię zakupy a wychodząc biorę gazetkę którą oglądam w domu i... okazuje się że większość kupionych przeze mnie produktów od następnego dnia jest w "promocji gazetkowej"!

W moich zakupach rossmannowych nie będzie dużo nowości - kupiłam sprawdzone rzeczy które właśnie mi się skończyły :)


Ziaja - sopot - krem brązujący relaksujący. Cena ok 8zł.


Uwielbiam go! nadaje mojej skórze zdrową opaleniznę bez smug. Koleżanka z pracy zobaczyła ten krem i zapytała "Ty go używasz? nic nie widać" - a ja na to -  "ojjj wierz mi widać, bez niego jestem blada jak ściana". Nie stosują go codziennie - jak tylko staje się zbyt blada. Możecie poczytać moją recenzję na jego temat - klik - jestem niezmiennie z niego zadowolona. Zauważyłam że zmienili mu opakowanie - mam nadzieję że formuła jest taka sama.


Ziaja - Sopot - Balsam brązujący relaksujący. Nie pamiętam ceny a ok 8zł.




Mój ulubiony balsam brązujący. Kupiłam go na początku września. Próbowałam tego z Rossmanna i nie zachwycił mnie na tyle aby porzucić ten sprawdzony z Ziaji. Zmienili opakowanie i mimo że wygląda ładnie ciężko się wydobywa produkt - już się boję co to będzie gdy będzie się produkt zbliżał do końca :/ Odnoszę także wrażenie że jest bardziej gęsty ale pewna nie jestem. Kiedyś dodałam jego recenzję - klik.


Joanna - Ultra color system. Szampon - nadaje platynowy odcień, eliminuje żółtawy odcień włosów. Cena ok 7zł.


Jak wiecie rozjaśniałam końcówki i niestety nie obyło się bez lekkiego kurczakowatego blasku. Mimo duuuużego zapasu szamponów które mam dzięki Nivea, musiałam kupić coś co wyeliminuje ten niezbyt ładny odcień. Aaaa że szampon z Joanny mam sprawdzony postanowiłam zmów po niego sięgnąć. Recenzje szamponu i odżywki z tej serii także możecie poczytać na moim blogu - klik.


For Your Beauty - drewniana szczotka do masażu. Kupiona w promocji za ok 8zł.


Już dawnoooo się nad nią zastanawiałam ale miałam obawy że kupię i będzie leżeć. Mam już taka drewniana z samymi wypustkami i średnio ją lubię bo jak mocno ją użyję to mam sińce. Aaaa tą jestem zachwycona!! Wczoraj jej użyłam i jest super - czuć że masuje ale nie jest tak ostra i super że ma włosie - wylewam na nie żel pod prysznic i myję uda jednocześnie je masując. Super produkt! żałuję że wcześniej jej nie kupiłam.


Catrice - cienie do powiek.


Z koloru 080 jestem bardzoooooooooo zadowolona. Ma idealny kolor który podkreśla mój kolor oka a także nadaje się świetnie do brwi! Natomiast 400 nie powalił mnie na kolana i chyba będzie leżał :/


BeBeauty - peelingujący żel do mycia twarzy.


biedronkowy produkt który dostałam od Mamy. Lubię całą serię tych żeli - tanie i dobre!


Synesis - krem ściągający i atłas do makijażu.


Kremu jeszcze nie używałam - czeka na swoją kolejkę. Atłas ostatnio używam codziennie, miałam obawy bo jest dość silikonowy a ja takich baz pod makijaż się boje. Na razie jest ok - mam nadzieje że dalej tak będzie :)

Mam już wszystko co jest mi do potrzebne - do pełni szczęścia brakuje mi tylko nowego tuszu - w poniedziałek mam wolne więc wybiorę się do osiedlowej drogerii :)


Macie takie produkty które wciąż kupujecie i Wam się nie nudzą?

czwartek, 13 września 2012

Nowości do pielęgnacji włosów od Nivea.


Kilka dni temu doszła do mnie paczka od Nivea z produktami do włosów - "wow teraz to mam zapas do końca roku" - pomyślałam. Cieszy mnie to bardzo zwłaszcza że ostatnio miałam się wybrać po jakiś szampon a czasu mi na to brak - będę więc miała okazję przetestować kilka nowości. Co zawierała przesyłka?


Nivea - Volume sensation.



Z linią Volume Sensation możesz podwoić objętość swoich włosów. Jej unikatowa formuła sprawia, że włosy są uniesione już od nasady i wyglądają  naturalnie. Otrzymałam do testów: Szampon - "Pielęgnuje, widocznie zwiększa objętość i nie obciąża włosów", odżywkę - "Pielęgnuje, widocznie zwiększa objętość i ułatwia rozczesywanie.", lakier - "Zapewnia fryzurze mocne utrwalenie przez cały dzień i podwaja jej objętość" i piankę - "Zapewnia fryzurze długotrwałe utrwalenie. Dzięki innowacyjnemu Style Infusion System objętość włosów zwiększa się dwukrotnie."


Nivea - linia hydro care.


Poczuj jak miękkie i intensywnie nawilżone mogą być włosy dzięki linii HYDRO CARE. Otrzymałam szampon - "Poczuj jak miękkie i intensywnie nawilżone mogą być Twoje włosy, dzięki lekkej formule z ekstraktem z lilii wodnej i aloesu"  i odżywkę - "Pielęgnuje, intensywnie nawilża i ułatwia rozczesywanie."


Nivea - linia Vital.



Odkryj piękno pełniejszych i gęstszych włosów. VITAL z Q10 i wyciągiem z granatu stymulują wzrost włosów i wzmacniają je. W rezultacie wyraźnie zwiększają swoją objętość. Będę testować szampon wzmacniający - "Przywróć piękno i gęstość Twoich włosów z szamponem VITAL, dzięki wzmacniającej formule z ekstraktem z granatu."


Nivea - linia classic care.


Twoje włosy nie są wymagające? Odkryj na nowo podstawowe produkty NIVEA do pielęgnacji włosów. Będę miała okazję używać szamponu - "Sprawdź, jak czyste i błyszczące staną się Twoje włosy, dzięki pielęgnującej formule z aloesem."


Moja uwagę szczególnie zwróciła linia hydro care - a Waszą? planujecie coś kupić z tych nowości?

Przypominam o rozdaniu kremów Nivea do cery suchej które można wygrać w rozdaniu - R o z d a n i e.

środa, 12 września 2012

Ulubieńcy sierpnia - podsumowanie miesiąca.



Sierpień minął błyskawicznie i wrzesień także płynie szybko. Niestety nie miałam czasu aby dodać na bloga ulubieńców szybciej. Totalny brak czasu sprawił że dopiero teraz mam chwilę aby nadrobić "zaległości". Ubiegły miesiąc podobnie jak wcześniejszy to czas zużyć tego co się kończyło. Najmniej czasu miałam na dbanie o paznokcie - malowałam je jednym lakierem i tak nosiłam. Pojawiło się 4 nowości które zaczęłam stosować - produkty floslek i nivea.


1. Pielęgnacja ciała - zużyłam do końca produkty które właśnie się kończyły.


- Apart - matopo - żel pod prysznic mirra i marula - mam kilka opakowań, kupiłam na promocji jakiś czas temu w biedronce.
- Sun ozon - samoopalacz - z Rossmana, nie byłam nim zachwycona i zdecydowanie wole ten z Ziaji. Nie kupię go więcej, nie był zły ale na kolana mnie nie powalił.
- Ziaja - balsam - kuracja nawilżająca - zużywam i do dna nie mogę dotrzeć. Na szczęście już mało mi go zostało.
- Joanna - peeling malinowy -
fajny peeling ale mam także masę innych. Zużyłam do końca :)



2. Pielegnacja - paznokcie. A tutajjjjjj to totalna nuda. Jeden lakier na paznokcie u rąk - drugi u nóg i tak je nosiłam aż było widać że czas zmyć i pomalować na nowo. Nie miałam czasu aby często zmieniać kolor.


- Radełko
- uwielbiam do odsuwania skórek
- Isana - zmywacz - najlepszy wg mnie!
- Eveline - produkt do zmiękczania skórek - byłam pewna że zużyję go raz dla a mam go dość długo.
- Essence - Make it golden - cały czas nosze na paznokciach u dłoni - nic więcej mi do szczęścia nie potrzeba!
- Eveline - czerwony lakier który dostałam od Agu gdy się widziałyśmy w Szczecinie. Ładny ale szybko odpryskuje, noszę go na stopach.



3. Pielęgnacja włosów - tutaj także nuda i praktycznie nic nowego, zużyłam do końca szampon z garniera, postanowiłam także wykończyć odżywkę /maskę z Alterry. Używałam także rozjaśniacza john frieda ale zapomniałam dodać go to zdjęcia.


- Green Pharmacy - eliksir ziołowy do włosów wzmacniający przeciw wypadaniu - psikam nim mokre włosy, wydaje mi się że wypada ich taka sama ilość jak wcześniej.
- Green Pharmacy - Olejek łopianowy z czerwoną papryką - używam a włosy rosną!
- Garnier - Ultra doux - Drożdze piwne i owoc granatu - zużyłam go do końca, fajny szampon gdy nie będę miała na nic innego ochoty znów po niego sięgnę!
- Alterra - maska granat i aloes -
kiedyś ja bardzo lubiłam, późnej odłożyłam i o niej zapomniałam - teraz staram się ją zużyć do końca.



4. Pielęgnacja - twarz - Tutaj trochę nowości. Coraz więcej w pielęgnacji kosmetyków nivea którymi jestem systematycznie obdarowywana. Wprowadziłam do pielęgnacji 2 produkty firmy floslek a reszta to produkty które właśnie mi się kończą.


- Nivea - Q10 krem nawilżający zmniejszający widoczność porów - stosuje go codziennie rano i jestem z niego zadowolona, trochę długo się wchłania i zostawia warstwę na twarzy ale fantastycznie nawilża!
- Nivea - pure effect - żel-peeling do codziennego mycia twarzy - bardzo wydajny i w super opakowaniu, odrobinę wysusza i po jego użyciu muszę przetrzeć twarz tonikiem.
- Ziaja - sopot - krem brązujący - skończył mi się na początku miesiąca, kupie na pewno kolejne opakowanie!
- Pharmaceris - Przeciwzmarszczkowy żel intensywnie liftingujący pod oczy - mam względem niego ostatnio mieszane uczucia - formuła ok ale czy na prawdę działa - chyba nie.
- Soraya - peeling - używam używam i zużyć nie mogę. Świetny ścieracz i do tego bardzooooo wydajny.
- Tołpa - physio - płyn micelarny - często używałam go do przecierania twarzy w ciągu dnia gdy makijaż nie był już w najlepszym stanie.
- Floslek - ovalift - kompleks multiwitaminowy pod oczy - wodnista konsystencja która błyskawicznie się wchłania, niestety używam go za krótko żeby stwierdzić czy faktycznie działa.
- Floslek - beECO - maseczka relaksująco-upiększająca - hmmmmm nie wiem czy ona taka ma być ale jest jakby lekko zważona :/ czasem jak używam skóra mnie po niej lekko swędzi - to tak ma być? czytałam że z produktami eko tam może być ale trochę boję się jej używać.



5. Zapachy - tutaj także nuda i zero nowości, wróciłam do używania blokera.

 
- Nivea - invisible
- średnio go lubię bo wg mnie nie chroni tak dobrze jak Nivea - energy fresh i na koniec dnia nie czuję się z nim zbyt komfortowo.
- Ziaja - bloker -
stosuję 2 razy w tygodniu na noc.
- CK - in2u -
świeży zapach w sam raz na lato!



6. Makijaż -
tutaj bez zmian, nie miałam czasu aby myśleć nad makijażem, nie maluję się zbyt mocno - staram się wyglądać naturalnie.


- Hean- baza pod cienie - mam ja długo a chyba nawet do połowy nie doszłam - bardzo ją lubię
- Bourjois - Healthy Mix - Anticerne Correcteur - Correcting Coancealer - Korektor pod oczy - używam codziennie - dobrze wydane pieniądze.
- Maestro - Powder - Pędzel przeznaczony do nakładania pudru sypkiego,mineralnego i w kamieni - nakładam puder.
- Mary kay - Pędzelek do Profilowania Kształtu Oczu i Brwi / Szczoteczka z Grzebieniem - używam do brwi.
- Catrice - set do brwi - używam dwóch kolorów na przemian.
- Bikor- pędzel do bronzera - świetny do brązera.
- Kryolan - najlepszy liner w kamieniu - używam codziennie
- L'oreal - VML - muszę kupić kolejne opakowanie
- Dermacol - róż - znów zaczęłam go używać - ma super kolor.
- CCUK - odżywka do rzęs - układam nią brwi.
- Maestro - pędzel z mini zestawu - używam do różu.
- Joko - marakech dream - puder brązujący dla brunetek - J262 - uwielbiam ten produkt!
Rimmel - Stay matte - puder utrwalający.
- Lancrone - pędzelek skośny do linera - używam do linera z Kryolana.
- Under Twenty - fluid matujący 110 - używam go codziennie i jestem niezmiennie nim zachwycona.
- Maestro - pędzel do podkładu - nakładam nim podkład
- LancrOne - pędzel do podkładu - używam na zmianę z tym wcześniej wymienionym.
- Maestro - 497 r.12 - pędzel do cieniowania/rozcierania - nakładam nim cień na całą powiekę.
- Catrice - 070 - nakładam na całą powiekę.


Jak widzicie nie ma dużo nowości - systematycznie zużywam to co się kończy. Sierpień był dla mnie zbyt intensywny aby stosować dużo kosmetyków. Ograniczyłam się do minimum. Najmniej uwagi poświęcałam na pielęgnację paznokci i włosów. Makijaż był taki jak zwykle.



Znalazłyście wśród moich ulubieńców coś co też jest w Waszej łazience/kosmetyczce a może któryś z produktów Was zaciekawił?

wtorek, 4 września 2012

Z innej beczki - 28 lat na karku ;)


Dziś post z innej beczki sponsorowany przez cyfrę 28 ;) Wczoraj właśnie tyle mi stuknęło. Co dziwne czuje się na 2-3 lata mniej ;)

Jestem coraz bliżej 30 a moja cera nadal tłusta jak diabli i coś czuję że tak już zostanie do końca życia. Przyzwyczaiłam się do tego a nawet się cieszę, zwłaszcza gdy widzę moje rówieśnice które mają cery suche i sporo fal na twarzy. Zmarszczek się nie boję, też je mam - zwłaszcza te mimiczne na czole i w okół oczu. Nie mam ciśnienia na młody wygląd - nie mam już 20 lat i cery 20 latki też nie ale nie ubolewam nad tym.  Dużo się uśmiecham i nie mam zamiaru tego zmieniać.

Jak walczę aby czas nie odznaczał mi się na twarzy? peeelinguję i nawilżam! Zbliża się jesień i sezon na kwasy - czas dla mojej cery!

a dziś przyjedzie do mnie prezent urodzinowy - nieeekosmetyczny. Nowe szkło do mojego canona :)))