niedziela, 31 sierpnia 2014

Ulubieńcy lipca i sierpnia.


 Jutro już wrzesień - zaraz po maju mój ulubiony miesiąc. Nie nie nie o tym dziś - nie będzie też narzekania, że lato się kończy, wakacje mijają bezpowrotnie a sandały idą w odstawkę. Dziś o ulubieńcach lipca i sierpnia.

Długo myślałam nad tym co mnie zachwycało i okazało się, że nie ma tego dużo. Ogromny wpływ miało na to dość ciepłe lato - ograniczyłam ilość kolorówki a nawet pielęgnacji. O tych używanych od dłuższego czasu nie będę pisać, bo wciąż musiałabym się powtarzać. 



Z niekosmetycznych rzeczy należy wspomnieć o uwielbianym przeze mnie od dłuższego czasu zegarku - kupiłam go  jakiś czas temu przez internet za grosze - góra 30zł. Uwielbiam go, jednak nie jest idealny - po krótkim czasie przestał chodzić i u mnie zawsze jest 6:50 ;) Noszę go namiętnie bo mnie nie uczula i wygląda bardzo ciekawie.


Będąc u Agaty - klik kupiłam w Reserved bransoletkę, która widzicie na zdjęciu wyżej. Tak świetnie mi się nosiła, że kupiłam kolejną tylko w ciemnym kolorze. Bardziej lubię wersje jasną :) Co ważne - także mnie nie uczulają!
 

Teraz czas zacząć typowych kosmetycznych ulubieńców!


Nie szalałam z lakierami - na początku lipca przeżywałam fascynacje lakierami Essie, później rozsądek dał o sobie znać - posłuchałam wewnętrznego głosu mówiącego "Magda masz tyyyyle lakierów - czas przystopować!!". Kupiłam 403 Oragazm Rimmela z serii Rita Ora "małpując" go od koleżanki z pracy. Spodobał mi się na tyle, że wciąż gości na moich stopach. Powróciłam do lubianego wcześniej Lovely Snow Dust nr1 z zimowej limitowanki i pięknej niebieskości nr 515 z Miss Sporty. Nakładałam także ukochane kropki i biały top GR Carnival 01 ale robię to już tak często, że czytające mnie osoby wiedzą o tym dobrze :)



Od kiedy używam Foreo Luna zrezygnować musiałam z peelingujących żeli do mycia twarzy.  W kosmetycznych zapasach odkryłam otrzymany jakiś czas temu żel kojący zaczerwienienia od Pharmaceris. Produkt okazał się strzałem w 10tke! Dozuję małą kroplę na Foreo Lunę i myję twarz - zużycie minimalne a używam codziennie prawie 2 miesiące!



Gadżetem kosmetycznych, który zachwyca mnie od pewnego czasu jest Foreo Luna Mini. Dostałam ją do testów i odmieniła moją rutynę pielęgnacyjną a także poprawiła stan cery. Nie będę się rozpisywała na jej temat bo niebawem pojawi się pełna recenzja, jeśli jednak macie sporo gotówki - niestety nie jest to rzecz tania - warto kupić to niepozorne cudo.


Rozświetlający korektor BB od Bell kupowałam bardziej z chęci przetestowania niż rzeczywistej potrzeby posiadania. Lubię korektory Bell mimo, że lekko ciemnieją. Na ten skusiłam się, aby wyrównać koloryt skóry pod oczami, nie mniej jednak było dla mnie ważne nawilżenie a także filtr - ten produkt ma spf 15. Sprawdza się bardzo dobrze - nie wykluczam więc, że kupię go ponownie.


O Aqua Brow MUFE pisałam całkiem niedawno - jest to moje odkrycie tego roku i wielkie uwielbienie. Używam koloru 25.

 
Cookies & Cream to nowa limitowanka Essence w której skład wchodzą 3 niesamowite cienie do powiek. Niestety udało mi się zdobyć tylko kolor nr3 o ciekawej nazwie "last night a cookie saved my life!". Konsystencje ma fenomenalną - żałuję bardzo, że dwa pozostałe kolory były już wykupione :(


W letnie dni stawiałam na nawilżanie ust, zawsze w torebce nosiłam soczyście pachnącą pomadkę ochronna NIVEA friuty shine o zapachu arbuza - bardziej jednak pachnie ona melonem. Podkreśla naturalny kolor ust lekko go pogłębiając.


Nie wiem co mi się odmieniło, od pewnego czasu sięgam po antyperspiranty w spray'u i nie myślę nad powrotem do wersji "kulkowych". Nie znalazłam ideału - sięgam głównie po te które nie zostawiają białych plam. Tym razem zdecydowałam się na Adidasa Pro Clear cool & care bo był akurat na promocji w Rossmannie :P  Jeśli macie jakieś sprawdzone antyperspiranty w spray'u które: 1. dobrze chronią przed nieprzyjemnym zapachem; 2. szybko wysychają; 3. nie zmieniają się w biały proszek; 4. nadają się do czarnych ubrać - podzielcie się bo takowego szukam!


Isane Med Wellness Dusche dostałam w jednej z paczek od Rossmanna, żel dość długo leżał w szafce. Skończyłam żel LPM który widzicie niżej i postanowiłam spróbować właśnie tego. Okazał się bardzo dobrym produktem o delikatnym zapachu i żelowej konsystencji.


Pewnie nie dziwi Was w moim zestawieniu żel
Le Petit Marseillais, tym razem zużyłam wersję Miód Lawendowy i o dziwo - jestem córka pszczelarza, która nie lubi miodu - bardzo przypadł mi do gustu.


Długo nie doceniałam żelu arnikowego w wersji forte. Mam wiele produktów Floslek które używam co jakiś czas, rzadko mi się jednak zdarza aby być systematyczną.  Ten produkt odkryłam na nowo i pokochałam całym sercem. Używam go codziennie pod oczy - świetnie się sprawdza pod makijaż - korektor się na nim nie waży.



To było na tyle jeśli chodzi o ulubieńców lipca i sierpnia - podzielcie się swoimi ulubionymi produktami - jeśli macie jakieś pytania dotyczące wyżej wymienionych - pytajcie śmiało, a może któryś z tych produktów jest także i Waszym ulubieńcem??

piątek, 29 sierpnia 2014

"Odkryj w sobie piękno cz.1" - akcja tematyczna w Biedronce - co warto kupić?


Zawsze czekam na różne promocje kosmetyczne w sieciówkach/dyskontach, z ciekawością więc zajrzałam do Biedronki. Lubię kosmetyki BeBeauty bo wiem, że produkowane są przez Bell.

Przeglądając gazetkę nie było we mnie euforii a nawet pomyślałam sobie "eeee nuuuuda". Jedynie co zwróciło moją uwagę to puder HD i pomadki trwale barwiące usta.


Puder HD BeBeauty kosztował 9,99 i ma 9gram. Kupiłam bo pudrów matujących nigdy nie za wiele! Zauważyłam, że trochę bieli - zobaczymy jak będzie się zachowywał w ciągu dnia!


Najbardziej zaciekawiła mnie pomadka w płynie trwale barwiąca usta. Cena 6,99 jest na tyle ok, że kupiłam w ciemno aż dwa kolory. Przekonuję się coraz bardziej do kolorowych ust ale nadal nie lubię mieć warstwy pomadki na ustach - tint to idealne dla mnie rozwiązanie! Dostępne były 3 kolory i obstawiam, że są to te tinty Bell - klik tylko pod marka BeBeauty!

Jestem nimi trochę rozczarowana tzn nakrętki w ogóle nie odwzorowują koloru jaki uzyskamy :( Niżej możecie zobaczyć zdjęcie - wydawać by się mogło, że napisy dodałam na odwrót a tak nie jest!


Kolor 02 - po nakrętce powiedziałaby, że będzie to lekka brzoskwinka - otwierając produkt widzimy mocną pomarańcze a po użyciu mamy dość mocno różowe usta.

Kolor 03 - po nakrętce mocny róż, po otwarciu czerwień a na ustach delikatna czerwień wpadająca w cegłę.


Nie wiem czy były to udane zakupy, bo nie czuję się jakbym trafiła na mega okazję a z drugiej strony cieszę się, że za małe pieniądze mogę wypróbować pomadki typu tint :)

Wybieracie się po kosmetyki czy promocja Was nie kusi? co warto kupić w Biedronce według Was?

wtorek, 26 sierpnia 2014

Moja opinia na temat serii Clinic Way 1 Dr Irena Eris.


Za kilka dni a dokładnie 3 września skończę 30lat, więc najwyższa pora "zatrzymać czas"! W marcu dostałam przesyłkę z całą serią Clinic Way 1 od Dr Irena Eris, która idealnie wpasowała się w moją pielęgnację! Nastał moment aby podzielić się tym co sądzę na temat otrzymanych kremów.

Cała seria dotyczy pielęgnacji przeciwzmarszczkowej dla kobiet od około 30 roku życia. Założenia, składniki i obietnice producenta opisałam w marcowej notce - klik a dziś, żeby się nie powtarzać przejdę do mojej opinii.
 


Bardzo podobają mi się opakowania kremów na dzień i noc - są to szklane dość masywne słoiczki. Niestety nakrętki dość szybko się brudzą łapiąc wszelki kurz - trzeba trzymać je w szafce:( Natomiast krem pod oczy zamknięty jest w plastikowym pojemniku z pompką. Jedyny jego minut to niewidoczna ilość produktu - ciężko stwierdzić ile jeszcze go zostało :(

Produkty mają delikatny - chyba odrobinę kwiatowy zapach, nie jest on zbyt nachalny - jest w moim guście.

O dziwo cała seria jest bardzo wydajna - używam jej w miarę systematycznie od końca marca i na chwilę obecną została mi 1/3 kremów do twarzy :)

A co z działaniem? Nie zauważyłam, żeby moja twarz nagle została pozbawiona pierwszych zmarszczek, ale tak wysokich wymagań względem tej serii nie miałam. Liczyłam na dobre nawilżenie bo zauważyłam, że skóra z mocno przetłuszczającej się staje się bardziej mieszana/normalna. Istotny dla mnie był skład - w przypadku tej serii nie miałam wątpliwość, że jest on bardzo dobry - nie są to zwykłe kremy a dermokosmetyki! Od dłuższego czasu mam 100% zaufanie do produktów pielęgnacyjnych Dr Irena Eris.

 

Krem pod oczy stosowałam głównie na noc, stosowany na dzień niezbyt lubił się z korektorem pod oczy - miałam ciastkowy/zważony efekt. Jeśli wiedziałam, że nie użyję korektora - sięgałam po niego śmiało. Nie wygładził zmarszczek pod oczami ale sprawiał, że skóra była mocno nawilżona. Czasem dawał mi w kość - jeśli nałożyłam go zbyt blisko oka, rano budziłam się z mega "śpiochami".



Z kremem na dzień na początku średnio się polubiliśmy. Mimo lekkie konsystencji nie wchłania się u mnie do końca pozostawiając lekki tłustawy film. Bardzo nie lubię tego efektu więc smaruję nim twarz rano, a po godzinie od wchłonięcia przecieram twarz tonikiem usuwając jego nadmiar. Próbowałam mieszać go z podkładem, jednak średnio się do tego nadaje. Pomijając brak 100% wchłaniania się, spisuje się świetnie. Bardzo dobrze nawilża, zauważyłam, że stosując go systematycznie przestałam się aż tak świecić w ciągu dnia. Nie jest ideałem i dopiero po pewnym czasie nauczyłam się go używać tak aby być zadowoloną. Nie wiem czy sięgnęłabym po niego ponownie - idealnie się sprawdzi do mniej przetłuszczających się cer.



 Krem na noc to strzał w 10! Od razu się polubiliśmy i wiem, że jeśli będę miała przypływ gotówki kupię następny słoiczek. Dlaczego tak się nim zachwycam? Genialnie nawilża! Rano skóra jest wypoczęta i nadal bardzo nawilżona. Jest treściwy, jednak dość szybko się wchłania - w porównaniu do kremu na dzień nie czuję  po nim warstwy tłustego filmu. Nie "wyprasował" zmarszczek ale sprawił, że skóra jest promienna!


Podsumowując - jest to ciekawa seria do cery, która zaczyna zmagania z pierwszymi zmarszczkami. Świetnie się sprawdzi dla cer normalnych i suchych, w przypadku tłustych problematyczny może być krem na dzień. Jest to dość droga seria - na kremy do twarzy trzeba wydać 75zł, natomiast na krem pod oczy 79zł. Cena jednak idzie w parze z jakością - nie mam tu ma myśli tylko zawartości a także opakowanie. Zauważyłam, że przy systematycznych stosowaniu cera jest promienna i wygląda zdrowiej. Moim ulubieńcem jest krem na noc, który pewnie na długo zagości w mojej pielęgnacji.

Miałyście styczność z tą serią?

niedziela, 24 sierpnia 2014

Wyniki Rozdania - wygraj zestaw 3 kosmetyków Le Petit Marseillais!


Czas na wyniki rozdania - "wygraj zestaw 3 kosmetyków LPM"
Zestawy kosmetyków polecą do:


Yuki.
Olga
eM.Mary
Alicja S

Ciekawska Beti



zaraz wyślę do wszystkich maile - czekam na odpowiedz 5 dni czyli do 29.08.2014 - jeśli do tego czasu mi nie odpiszecie i nie podacie adresu do przesyłki losowanie zostanie powtórzone.
Kosmetyki zostaną wysłane bezpośrednio od producenta.


dziękuje wszystkim za udział a sponsorowi za kosmetyki :)

wtorek, 19 sierpnia 2014

Nigdy nie mów "nigdy" bo kobieta przecież zmienną jest!



Pewnie wiele z Was powtarzało sobie czasem pod nosem "tego nigdy przenigdy nie włożę... cooo taki kolor ust? absolutnie nie!" a później okazywało się, że jednak to był dobry wybór, może nie do końca "wasz" a jednak sprawiał, że dobrze wyglądacie.

Pamiętam jak w czasach liceum nosiłam glany i mówiłam - "buty na obcasie - nieee nigdyyy!!" a teraz przeważnie za wysokimi się rozglądam. No i pamiętna czarna kreska na linii wodnej - która z Was nie wyobrażała sobie bez niej makijażu? Czas jednak sprawia, że nasze gusta się zmieniają i po części ma na to wpływ moda na dany produkt czy trendy, a po części my same chcemy siebie odmienić albo widzieć trochę inaczej. Czasem też mamy ochotę kupić droższy produkt, jednak zastanawiamy się czy pieniądze jakie wydamy będą przekładały się na jakość. Sama mam pewne przyzwyczajenia, które ciężko mi zmieniać... alee... od pewnego czasu zauważyłam, że zmiany mogą być korzystne :)


Jak wprowadzać zmiany tak aby nie obciążać konta i być zadowoloną z zakupów?
  • zastanów się co chciałabyś kupić ale nie kupuj tego od razu! jeśli wrócisz do domu i pomyślisz "mogłam to jednak kupić" to znak, że zakup jest przemyślany.
  • sprawdzaj kolory w internecie - przeglądaj blogi - producenci często nie odwzorowują dobrze kolorów w reklamach.
  • poproś o próbkę/odlewkę w drogerii- masz do tego święte prawo!
  • sprawdź kolor u przyjaciółki - to bardziej higieniczne niż macany przez wszystkich tester w sklepie.

Często przeglądam kosmetyczki koleżanek - dzięki temu odkrywam nowe kosmetyki, których zakupu później nie żałuję! Aaaa żeby nie być gołosłowną dziś przedstawię Wam taką moją trójkę, której na pewno nie kupiłabym gdybym nie miała z nią wcześniej styczności!!




Cień MAC
- wiele pozytywnych recenzji sprawiało "tak muszę je mieć tylko ta cena... :(" Po pewnym czasie nie miałam już parcia na markę, a nawet uważałam, że jest wiele produktów, które są identyczne a kosztują duuużo mniej. W dalszym ciągu nie jestem "macowym frikiem" i nie kupuję jak oszalała kolejnych cieni. Zmieniłam jednak trochę nastawienie i uważam, że warto zainwestować w cień, który będę używała często. Dzięki Asi [http://pieknoscdnia.blogspot.com/] poznałam cienie tej marki - od niej dostałam pierwszy  
cień a drugi zakupiłam już sama. Wychodząc z Mac'a myślałam "wariatko wydałaś na mały cień prawie 80zł!!" a dziś używam go każdego dnia! Znalazłam wiele odpowiedników Naked Lunch jeśli chodzi o kolor - natomiast stawiam także na jakość, a w tym przypadku nie znalazłam nic, czym mogłabym ten cień zastąpić.




Farbka do brwi MUFE Aqua Brow - w pewnym momencie myślałam, że wyskoczy mi z lodówki niczym Chodakowska ;) - wszyscy o niej pisali. Ciekawił mnie ten produkt, ale nie na tyle, żeby rozważać jego zakup. Brwi wypełniałam sprawdzonym cieniem z Catrice, więc nie potrzebowałam zmian. Pojechałam na weekend do Agaty [http://www.agatabielecka.pl/] i jak na złość tam zauroczyłam się tym produktem. Jak tylko Ją [mam na myśli Agatę] zobaczyłam pomyślałam "wow jakie ma mega cudne brwi!!", a od kiedy pamiętam zawsze na nie psioczyła. Nie mogłam się na nie napatrzeć - na dodatek wyglądały mega naturalnie! Mam 2 kolory linerów Vipery [recenzja] które bardzo lubię jednak mają zbyt rudawy odcień i widać, że brwi są dorysowane/wypełnione. Zależy mi na tym aby ktoś pomyślał " ładne brwi niż ładnie zrobione". U Agaty miałam okazję przetestować dwa odcienie - były dla mnie jednak za ciemne. Przeszłyśmy się do Sephory - dostałam próbkę koloru 25. Używałam go namiętnie przez ponad tydzień w najgorsze upały i trzymał się cały dzień, przetrwał nawet Przystanek Woodstock! Nie kupiłam go ze względu na trwałość a na kolor! jest idealny! Wygląda bardzo naturalnie i daje delikatny efekt. Jeśli się zastanawiacie nad kupnem Aqua Brow - wybierzcie się do Sephory po próbkę!




"Kolorowe usta? ja? ja i kolorowe usta? nieeee"
a jednak tak! W zbiorach mojej kolorówki próżno szukać pomadek, szczególnie tych w mocnych kolorach. Zawsze wydawało mi się, że w mocnych ustach wyglądam źle, obawa przed czerwonymi od szminki zębami także robiła swoje. Zawsze zachwycały mnie kobiety które malują mocno usta - uwielbiam Atqe [http://www.atqabeauty.com/] czy Ole [prowadziła bloga belleoleum.com]  w mocnej czerwieni. Pojawiały się także obawy odnośnie trwałości i częstych poprawek. Zaczęłam coraz częściej myśleć o kolorowych ustach po rozmowie z Basią http://www.callmeblondieee.pl/] która zawsze ma je w nienagannym stanie. 


Nie skusiłam się od razu - znając siebie wiedziałam, że kupię w porywie euforii a później będzie leżeć w szufladzie. Jak co roku na woodstock przyjechali do nas znajomi a z nimi kosmetyczka z dwiema pomadkami Rimmela w intensywnych kolorach. Postanowiłam wypróbować na sobie... i ... postanowiłam "muszę kupić" - na dodatek pomadki były mega kremowe a nie jak większość - przesuszające. Jak wyglądałam w tej czerwieni - klik - foto na instagramie. Zbliżał się ślub i wesele znajomych - zdecydowałam, że dla odmiany postawie na usta! "Wyszłam do ludzi" Rimmel 660 - In love with ginger na ustach! I teraz myślę nad kupnem kolejnych kolorów - znacie może takie czerwienie , które będą bardziej trwałe?


Macie takie produkty bądź marki do których przeknałyście się czy też poznałyście po czasie a teraz nie wyobrażacie sobie bez nich życia? Podzielcie się - może i ja się na nie skuszę! :)



poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Niebiesko i kropkowo czyli nowy tydzień nowy pomysł na paznokcie!


Od dłuższego czasu moje paznokcie miały jasną, pastelową barwę. Zawsze jednak miałam słabość do ciemnych kolorów, a kropki to moja miłość od dawna. Dziś zdecydowałam się na powrót do niebieskiego koloru oraz ulubionego topu.

 
 
A co dokładnie użyłam?
  • Miss Sporty 515 - piękny ciemny niebieski
  • Life 01 - kropki w kolorze biało/niebiesko/pomarańczowym - to ostatnio ulubiony kropkowy top
  • Essie - GTG - kończę nim każde mani :)



Jak się Wam podoba taki mani? jaki lakier gości najczęściej latem na Waszych paznokciach?

wtorek, 5 sierpnia 2014

Rozdanie - wygraj zestaw 3 kosmetyków Le Petit Marseillais!



Jeśli macie ochotę zasmakować moich ulubionych produktów Le Petit Marseillais  - już dziś rusza rozdanie w którym dzięki uprzejmości LPM pięć/pięciu z Was będzie mogło cieszyć się zestawami kosmetyków pokazanych na zdjęciu.

co musisz zrobić?

przede wszystkim wypełnić formularz i...

1. Być publicznym obserwatorem bloga oraz podać maila abym mogła się z Tobą skontaktować.
2. Możesz zwiększyć swoje szanse poprzez obserwowanie FP Śmieti i jej babska natura na facebooku - KLIK; dodanie informacji na swoim blogu i facebooku [po 1 dodatkowym losie za każdy element]



Rozdanie trwa do 17 sierpnia 2014 do północy.
wygrane osoby wyłonione będą poprzez losowanie.
Wysyłka na terenie Polski bezpośrednio od LPM.
Wyniki ogłoszę w ciągu tygodnia od zakończenia rozdania.

CO WAŻNE - 1 OSOBA = 1 formularz!



wszelkie próby oszustwa będą oznaczały dyskwalifikacje!!

jeśli nie jesteście osobami pełnoletnimi spytajcie rodziców czy możecie wziąć udział i w razie wygranej udostępnić mi swój adres.


Nagroda!!!

5 zestawów:


  • Lait Hydratant Mleczko nawilżające do skóry bardzo suchej.
  • Delikatny żel pod prysznic Biała Brzoskwinia i Nektarynka.
  • Kremowy żel pod prysznic i do kąpieli Kwiat Wiśni.




Powodzenia!!

p.s. takie samo rozdanie jest także na facebooku - możecie i w nim wziąć udział - KLIK

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Rozdanie zestawów Le Petit Marseillais na Facebooku!


Dziś ruszyło rozdanie 5 zestawów Le Petit Marseillais na facebooku - jutro ruszy rozdanie na blogu.
Rozdania się nie wykluczają, więc możecie wziąć udział w obydwu!

Link do rozdania na facebooku-> klik


Powodzenia :)

niedziela, 3 sierpnia 2014

Żele grzechu warte czyli moja recenzja produków pod prysznic i do kąpieli Le Petit Marseillais!


W produktach pod prysznic Le Petit Marseillais zakochałam się od pierwszego użycia. Ta miłość trwa od marca,
i nie jest to tylko zauroczenie! Moje uwielbienie podziela mój Mąż... a On podchodzi do kosmetyków bardziej krytycznie niż ja!

Jeśli chcecie poczytać na temat marki odsyłam Was do mojej marcowej notki - klik oraz do polskiej strony
Le Petit Marseillais klik. Warto polubić polski FP LPM na fejsie klik oraz śledzić konto na instagramie klik.


Miałam okazję przetestować prawie wszystkie dostępne warianty zapachowe - nie używałam tylko
kremowego żelu pod prysznic Słodkie Mleczko Migdałowe oraz  żelu pod prysznic i do kąpieli Oliwa z oliwek i kwiat Tilii.


Żele można dostać w dwóch wariantach:
  •  Żele pod prysznic: łagodne żele pod prysznic z białą brzoskwinią i nektarynką, mandarynką i limonką oraz łagodne kremowe żele pod prysznic z kwiatem pomarańczy, mleczkiem waniliowym, mleczkiem migdałowym lub miodem lawendowym.
  • Żele pod prysznic i do kąpieli: oliwa z oliwek i kwiat Tilii, morela i orzch laskowy oraz kwiat wiśni.

Dostępne warianty wielkościowe:
  • 650 ml
  • 400 ml
  • 250 ml


Długo zastanawiałam się jaki zapach najbardziej mi się podoba i nie byłam w stanie jednoznacznie określić "tak ten jest najcudowniejszy". Każdy żel pachnie intensywnie - zapach ten utrzymuje się przez pewien czas na skórze, jednak jest bardziej delikatny.

Zdaje sobie sprawę, że na temat gustów się nie dyskutuje - jednej osobie bardziej będzie się podobał jeden zapach, kolejnej jeszcze inny.  To co podoba mi się w żelach LPM to nie oczywistość zapachu - nie są to chemiczne zapachu jakie mamy w większości produktów do mycia. Wąchając dany produkt najpierw czujemy jeden składnik, później kolejny - nie jest to tzw płaski jednolity zapach co bardzo mnie urzekło!


Delikatny żel pod prysznic Mandarynka i Limonka - bardzo świeży limonkowy zapach, idealny na gorące lato - genialnie budzi z rana.


Kremowy żel pod prysznic Miód Lawendowy - pierwsze co pomyślałam "ooo nieeee najbardziej znienawidzone połączenie" - nie przepadam za lawendą a jako córka pszczelarza nienawidzę zapachu i smaku miodu! Po pierwszym użyciu zakochałam się w tym zapachu! Jest delikatny, dość słodki - świetnie się pewnie sprawdzi w zimowe wieczory!


Delikatny żel pod prysznic Biała Brzoskwinia i Nektarynka - to chyba dość znany zapach - niezwykle świeży ale także i delikatny. To taki zapach do którego zawsze będę wracać, niezależnie od pory roku!



Kremowy żel pod prysznic do kąpieli Morela i Orzech Laskowy - to pierwszy żel LPM jaki używałam - ma tak nieoczywisty zapach, że ciężko mi go opisać! Połączenie moreli i orzecha laskowego jest bardzo specyficzne w dobrym tego słowa znaczeniu - zapach na tyle mi się spodobał, że kupiłam go [mimo zapasu innych zapachów LPM] kolejny raz. Zdaję sobie jednak sprawę, że nie każdemu może przypaść do gustu.


Kremowy żel pod prysznic Kwiat Pomarańczy - po pierwszym "wąchnięciu" nie spodobał mi się - sytuacja zmieniła się po użyciu jednak nie na tyle abym miała chęć kupić go ponownie. To zapach który ze wszystkich przeze mnie przetestowanych podoba mi się najmniej :( Zapach ten wywołuje we mnie jakieś negatywne wspomnienia z dzieciństwa - nie mam pojęcia co dokładnie zwłaszcza, że miałam bardzo szczęśliwe dzieciństwo... hmmm może to zapach jakiegoś syropu?


Kremowy żel pod prysznic Mleczko Waniliowe - wiedziałam w ciemno, że będzie mi się podobał i... nie pomyliłam się! Wszystkie fanki waniliowych zapachów będą nim zachwycone.


Kremowy żel pod prysznic i do kąpieli Kwiat Wiśni - to ulubiony zapach mojego Męża. Nie wiem czy tak pachnie kwiat wiśni, jednak jest to bardzo przyjemny lekko słodki zapach po którym skóra cudnie pachnie.


Zapach zapachem ale jak z działaniem? Dla mnie żel do mycia ciała ma myć ciało tak samo jak szampon na myć włosy. Nie wierze w obietnice "super nawilżenie" ale ważne jest dla mnie żeby produkt nie przesuszył mojej skóry. Te produkty spełniają moje oczekiwania - świetnie się pienią i dobrze myją nie wysuszając mojej skóry. To co mnie zachwyca to wydajność! Pod prysznicem używam gąbki - wystarczy, że wyleję na nią objętość łyżeczki i jestem w stanie umyć całe ciało!

Poznając markę LPM dowiedziałam się że, duża część żeli pod prysznic produkowana jest we Francji. Składniki pochodzenia naturalnego zbiera się także we Francji lub w regionie Morza Śródziemnego. W składzie jest SLS, jednak nie ma on dla mnie aż takiego znaczenia, plusem za to jest brak parabenów :)



Nooo to czas na ocenę opakowania! Pierwsza myśl, gdy je zobaczyłam "łee jakieś takie zwyczajne, małoluksusowe, bardzo proste"  - następnie poznając markę i jej filozofię zaczęłam cenić to w co zapakowany jest mój żel pod prysznic. Wiedziałyście o tym że,
wszystkie opakowania w 30 proc. wytwarzane są z przetworzonych surowców? a co najważniejsze -  wszystkie w 100 proc. nadają się do powtórnego przetworzenia! Na dodatek są bardzo poręczne - jeśli mam już końcówkę produktu stawiam go do góry nogami na otwarciu a on swobodnie spływa - nie ma problemu ze zużyciem żelu do końca!

Jedyny minus to dla mnie cena - w zależności od wielkości waha się w granicach 7- 20zł - nie jest to mało, ale dostajemy bardzo wydajny produkt o fantastycznym zapachu. Bardzo często żele można dostać w promocjach w drogeriach sieciowych :)



Te z Was, które czytają mnie systematycznie zauważyły, że bardzo często żele LPM pojawiały się w zestawieniach ulubieńców - długo zwlekałam z recenzją, chciałam przekonać się czy moje uwielbienie nie minie, a może pojawią się jakieś wady? w dalszym ciągu uwielbiam te żele i wiem, że będę sięgać po nie dalej.  Jeśli jeszcze nie używałyście żeli LPM kupcie na spróbowanie a podzielicie moją miłość do nich :)


Dla tych z Was, które jeszcze nie próbowały kosmetyków Le Petit Marseillais będę miała dwa fantastycznie rozdania! Specjalnie dla moich czytelników razem z LPM przygotowaliśmy 10 zestawów 3 moich ulubionych produktów - 5 będzie do wygrania na blogu i 5 na moim FP na facebooku - klik.


Dajcie znać czy znacie żele
Le Petit Marseillais - ciekawi mnie jaki jest Waszym ulubionym albo na jaki mielibyście chęć?