czwartek, 29 listopada 2012

No i się zaczęło :)


Odebrałam indywidualny program żywieniowy! Nooo ciekawe jak się będę czuła. Wszystko wygląda smakowicie. Jedyne na co kręcę nosem to kefir ;)

Trzymajcie za mnie kciuki choć wytrwać chyba nie będzie ciężko... Mąż się cieszy, że wszystkie słodycze będą dla niego ;)


poniedziałek, 26 listopada 2012

Z rozmyślań przy kawie.


Z rozmyślań przy kawie przychodzą do głowy różne pomysły. Od dawna miałam ochotę na pewne blogowe zmiany. Wygląd ogólny..baner i dodanie poza kosmetycznych wątków. Brak mi było czasu i przyznam, że jakoś energii też - samozaparcia zeroooo. Jak już wczoraj pisałam - tłumaczyłam sobie samopoczucie jesienią - pogoda... ciśnieniem. A tak naprawdę już dawno powinnam pójść do lekarza. Od 15 roku życia w kość daje mi moja tarczyca - teraz to już w sumie organ który nie funkcjonuje. Tak to już jest po zapaleniu tarczycy typu Hashimoto. Ruszyłam w końcu dupsko do lekarza bo zaczęłam się zaokrąglać tu i ówdzie nie jedząc wcale więcej. Wyniki masakryczne - lekarz rodzinny pokiwał głową i stwierdził, że powinnam wiedzieć po tylu latach jak często powinnam robić badania. Racja no racja. Mleko się jednak rozlało bo zauważyłam, że włosy zaczęły wypadać a skóra zrobiła się bardziej sucha... nie wspominając już o dodatkowych kilogramach. Kawa nie pobudzała tak jak wcześniej. Czułam się i nadal czuję ociężała i bez energii. Postanowiłam wziąć się w garść i coś z sobą zrobić! W zasadzie na pomysł wpadła moja Mama - może wybierzemy się do dietetyka?! i na 2 dzień powędrowałam na pierwszą wizytę.


"Hashimoto? ooooooo to wyglądasz naprawdę dobrze!" - usłyszałam. Zaraz po tym dowiedziałam się, że nie łatwo będzie zbić wagę. Zauważyłam to na swoim doświadczeniu - jednym wystarczy sama dieta, innym ćwiczenia a ja muszę połączyć jedno i drugie. Nigdy nie byłam szczupła - figura mega gruszkowa - mam na czym siedzieć ale oddychać już czym nie:P Ratują mnie centymetry - a dokładnie 176 które bardzo lubię. Gorsze są te centymetry w biodrach i udach ;) Im jestem starsza tym bardziej lubię swoje ciało - nie jest idealne ale jest i trzeba o nie dbać. We wtorek czyli jutro będę miała całą moją dietę - dieta to chyba złe słowo bo ja do tego tak nie podchodzę. Chce nabrać zdrowych - dobrych nawyków żywieniowych i czuć się lepiej. Gazety pokazują piękne obrazki zgrabnych kobiet - piję kawę i rozmyślam jakby to było być jedną z nich zamiast powiedzieć sobie - "jesteś jedną z nich tylko trochę większą!". Z niecierpliwością czekam na kolejne spotkanie z Panią dietetyk - chce zacząć dbać o siebie także od środka! Postaram się systematycznie dzielić moimi przemyśleniami i tym co się zmienia. Nie mam tu na myśli "mam 5kg mniej" a "czuje się lepiej i wyglądam na zdrowszą".


Postanowiłam także pisać więcej o tym co mi się podoba, o inspiracjach i o tym co zupełnie nie jest w moim stylu. Tak aby było tu więcej mnie. Mam nadzieję, że się to przyjmie i będzie miłymi przerywnikami między typowo kosmetycznymi sprawami ;)

Zaraz lecę do pracy - przede mną ciężki tydzień. Kawa wypita! jaki poniedziałek taki tydzień - musi być więc dobry!!

niedziela, 25 listopada 2012

Szał Rossmannowych zakupów czyli 40% zniżki na kolorówkę!


Na wielu blogach pojawia się wpis dotyczący 40% zniżki w Rossmannie. Można z niej skorzystać do 28 listopada. Dłuuuuuuuuugo się zastanawiałam cóż takiego bym chciała mieć lub co mi się kończy i warto by było to znów kupić. I..... i rozsądek chyba zwyciężył. Pojechaliśmy z Panem Mężem na zakupy do Lidla i zawitaliśmy do Rossmanna. Wiedziałam, że chce jedną rzecz - "Burżujowego" Healthy mixa pod oczy. Długo chodziłam od szafy do szafy i w zasadzie nic nie włożyłam do koszyka. Zapytałam Pana ochroniarza czy ruch się dzięki tej promocji zwiększył - powiedział: "kobiety chyba nie wiedzą, że taka promocja w ogóle jest". 

Na moje nieszczęście czy szczęście zobaczyłam, że mój ukochany [jeden z wielu] zapach jest w promocji!

Nie zaszalałam mimo 40% zniżki na kolorówce!


Axe - Twist - kupiony w promocji za 9,99zł, cena niepromocyjna ok12zł  -  oraz mini Excite cena normalna 4,49zł - my nie zapłaciliśmy nic ;)


Mąż często kupuje Axe - jak okazało się, że jest w promocji kupił kolejny, wcześniej miał Temptation. Postanowiliśmy kupić także małą wersję taką do torby w razie jakby nagle trzeba było użyć antyperspirantu. Przy kasie okazało się, że zrobiliśmy na tyle spore zakupy, że mały mamy za free.


Halle Berry - Halle. Woda toaletowa 15ml - w promocji 21,99 i deo spray w promocji 19,99.


Uwielbiam ten zapach ale jeszcze nigdy nie miałam wersji wody toaletowej - wybierałam deo spray bo był tani i całkiem dobrze się trzymał. Miałam także obawy czy warto wydać więcej na flakonik - gdzieś czytałam, że wcale długo się nie trzyma. Tym razem postanowiłam zaryzykować bo 30zł to nie jest dużo a samo opakowanie Halle jest cudne!!


Bourjois - Healthy Mix - korektor pod oczy - kolor 51. Kupiony z 40% zniżką za 23,99 :)


Właśnie używam wersję ciemniejszą czyli nr 52. Jestem tym korektorem zachwycona. Stary jeszcze mi się nie kończy ale lada moment stanie się zbyt ciemny a, że mogłam go kupić z taką zniżką to nic innego jak brać!!


Z innej beczki....


Ostatnimi czasy było mnie tutaj trochę mniej. Brak czasu a także dziwne rozleniwienie. Myślałam, że to pogoda - wiadomo jesienna aura ma na nas wpływ. Okazało się, że brak motywacji i samopoczucie nie jest spowodowane tylko i wyłącznie pogodą a głównie zdrowiem. Niestety zaniedbałam je trochę - sama jestem sobie winna. Przyzwyczaiłam się żyć z moją niedoczynnością tarczycy - jesteśmy już razem pół mojego życia. Postanowiłam jednak wziąć sprawy w swoje ręce i o siebie zadbać. Wiem, że wiele z Was boryka się z jakąś chorobą która ma większy bądź mniejszy wpływ na wasze ciało/wygląd. Ja poza złym samopoczuciem stałam się cięższa o 3kg - niby nic ale jednak czuję się nieswoja sama z sobą. Nigdy nie byłam szczupła - nie zwracałam uwagi na cyfry na wadze bardziej na to jak się czuje czy wyglądam. Po co o tym piszę? bo chce urozmaicić moje blogowanie - chce pisać nie tylko o kosmetykach - zawsze będzie to blog o tematyce urodowej ale chce dodawać więcej rzeczy od siebie, o sobie. Dajcie mi koniecznie znać co o tym sądzicie :)



Tymczasem delektuję się niedzielą! nadrabiam zaległości w oglądaniu filmików na YT ;)

piątek, 23 listopada 2012

Stare nowe odkrycie czyli Oeparol.


Pamiętam z czasów podstawówki dwa produkty do ust które kupowała mi Mama - balsam Tisane albo pomadka ochronna Oeparol. Dziś całkiem przypadkiem - w drodze na szkolenie - odkryłam ten drugi produkt w Biedronce w nowej wersji!

Do wyboru jest mango; malina i owoce leśne - koszt 5,99

Ja wybrałam mango i jestem zachwycona zapachem!. Nie kupowałam dawnooo starej wersji - na rynku dostępna jest masa zapachowych balsamów do ust. Przyznam szczerze, że skusiła mnie cena - gdyby była droższa pewnie bym się nad nią zastanawiała. Nie będę też ukrywać - osoby śledzące mojego bloga wiedzą, że uwielbiam pomadki ochronne do ust.


Pewnie zawitam jutro do Biedronki po dwie pozostałe wersje!

czwartek, 22 listopada 2012

Nowości z Drogerii Natura.


Nosi mnie od dłuższego czasu... chce mi się zmian... jak to kobiecie. Wielu osobom podoba się białe tło zdjęć a mnie ostatnio ono nudzi - dziś więc tak trochę inaczej u mnie. Napiszcie co o tym sądzicie.

Dziś zadzwoniła do mnie Mama "przyszła jakaś paczka... pewnie znów kosmetyki" . Tym razem nowości z Drogerii Natura.

My Secret - fashion lip glos.


Najbardziej ucieszył mnie bezbarwny oraz ten złoto-pomarańczowy. Różowego jeszcze nie próbowałam ale jak wiecie mocne kolory na ustach nie są dla mnie.

Kobo - black perfection.


Nooo nie powiem ciekawi mnie ten tusz - ledwo się powstrzymałam żeby zobaczyć jaką ma szczoteczkę. Rozsądek podpowiedział "za miesiąć! - masz jeszcze dobry tusz VML". Poczekam więc albo poszukam na blogach recenzji tego tuszu!

My secret - cienie.


Noooo nooo cienie to ja lubię! obmacałam wszystkie i najbardziej w oko wpadły mi brązy.





Nie rozpisałam się dziś bo jestem przelotem i do tego padnięta na maxa a jutro czeka mnie całodniowe szkolenie w Poznaniu. Aaaa taaaak bardzo nie chce mi się na nie jechać. 

środa, 14 listopada 2012

Moje KWC czyli kosmetyki kupione wiecej niż raz!


To będzie dłuuuugi post! Zbierałam się do niego od pewnego czasu. Jak każda kobieta uwielbiam nowości, reklamy kuszą i często coś nowego pojawia się w moim domu. Gdy nagle odkrywam jakieś cudo - myślę - "na pewno kupię to kolejny raz" - a później sięgam jednak po coś innego i nie wracam do tego "cuda" - wiemmmm, że nie jestem w tym osamotniona. Są jednak kosmetyki po które sięgam wielokrotnie bo wiem, że są dobre i przede wszystkim sprawdzone! W moim przypadku najczęściej są to kosmetyki pielęgnacyjne - szybciej się je zużywa niż kolorówkę. Rzadko kiedy sięgam drugi raz po ten sam cień bo zużycie jednego trwa u mnie ponad rok nawet jeśli używam go codziennie - inaczej jest np. z tuszem do rzęs. Wszystko zależy więc od rodzaju kosmetyku - jego zastosowania czy pojemności. Mam wielu ulubieńców bez których nie wyobrażam sobie życia np ziemia egipska czy baza pod cienie Hean - nie zobaczycie ich w tym zestawieniu - nie dlatego, że są kiepskie ale w dalszym ciągu mam pierwsze opakowanie. Celem tego posta jest pokazanie produktów do których wciąż wracam - do jednych częściej - do drugich co jakiś czas - ale wracam bo w moim przypadku są sprawdzone!


Kolorówka - mam sporo kosmetyków kolorowych, nie wszystkie były udanymi zakupami. Często kupuję coś spontanicznie i jeśli wracam do jakiegoś produktu musi być on na prawdę szczególny. Z kosmetyków kolorowych najszybciej zużywam tusze a najwolniej produkty w kamieniu np cienie czy róże.

Rimmel - Stay Matte.


Najbardziej go lubię i stosuję codziennie, jeden mam także w pracy. Podoba mi się, że matuje ale nie daje efektu maski, nie ciemnieje. Wiele razy kusiło mnie aby zmienić go na coś innego ale gdy się kończy znów do niego wracam.


L'oreal - Volume Milion Lashes.


Miałam z nim ciężkie początki a dokładnie z wersją w czarnym opakowaniu. Trochę czasu minęło zanim się do niego przekonałam. Okazało się, że spełnia moje oczekiwania na tyle aby do niego wracać. Lubię jego szczoteczkę ale najważniejsze jest to, że daje prawdziwą czerń.


Max Factor - False Lash Effect


Pamiętam mój efekt "wow" jak go pierwszy raz użyłam - genialna szczoteczka która fantastycznie rozczesuje i pokrywa każdą rzęsę. Bardzo go lubię i jak mam iść kupić tusz w ciemno sięgam po niego. Niestety nie daje takiej czerni jak VML ale i tak go uwielbiam!


CCUK - odżywka do rzęs.


To kosmetyk który kupuje najczęściej - stosuje tę odżywkę od 7 klasy podstwówki... do układania brwi! Nie wiem ile zużyłam opakowań ale ponad 30szt na pewno. Genialnie utrwala kształt nie dając koloru. Minus jest taki że brudzi się szybko - co widać na zdjęciu - a tak wygląda jak się ją kupuje - klik. To mój najukochańszy kosmetyk i mam nadzieję, że nigdy nie przestaną go produkować!!


Revlon - ColorStay


Możeee i ciężki ale jedyny jaki sprawdza się przy mojej tłustej cerze - sprawdza się na tyle aby kupować kolejne opakowania. Najczęściej mieszam go z kremem bo sam wydaje mi się zbyt kryjący - nie lubię takiego efektu. Cenię go przede wszystkim za trwałość i fakt, że zaczynam się po nim świecić później niż w przypadku innych podkładów.


Venita - Henna do rzęs i brwi.

 
Najlepsza henna do brwi - lubię ją przede wszystkim za to, że barwi także skórę. Zawsze kupuję brązową - minus jest taki, że ciężko trafić na taki sam kolor - możemy kupić 2szt brązowej a jedna będzie dawała ciemniejszy kolor a drugą trzeba będzie dłużej trzymać.


Zapachy - Lubię pachnieć i co jakiś czas mam chęć na coś nowego - zużycie perfum zajmuje mi trochę czasu bo jeśli wydam na nie sporą sumę - używam rozsądnie. Są zapachy do których wracam często - jak widzę w promocji zdarza mi się kupić na zapas ;)

Ziaja - Bloker


Nie jest to produkt zapachowy ale kupuję go bo działa - używam rozsądnie, częściej latem a zimą raz w tygodniu. Kiedyś dodałam notkę na temat szkodliwości antyperspirantów blokujących wydzielanie się potu - klik.


Puma - Animagical.


Uwielbiam ten zapach i wciąż do niego wracam - mam wersję większą która stoi i dwie małe - jedną do pracy a druga do torebki. Wczoraj przy wizycie u rodziców jeszcze tam odkryłam jeden mały flakonik ;). Co jakiś czas mi się nudzi i odstawiam go na miesiąc - później znów wracam ;)


Paco Rabanne - XS black.


Bardzoooo specyficzny słodki i ciężki zapach. Pierwszy raz powąchałam u koleżanki - Magdy - i zakochałam się w nim na zabój. Super trwały. Niestety drogi aleeee jest to moje trzecie opakowanie - chyba żyć bez niego nie mogę.


C-Thru - Emerald.


Nie wiem ile opakowań zużyłam. To zapach który używałam przez całe studia i z nimi mi się kojarzy - miłością do nich zaraziła mnie współlokatorka z która mieszkałam w akademiku na 1 roku - Marlena :). Już nie podoba mi się tak strasznie jak kiedyś ale wg mnie jest najlepszy ze wszystkich C-Thru.


 Halle Berry - Halle.

 
Uwielbiam - wciąż kupuję w takiej formie jak widzicie. Czytałam, że na wersje toaletową nie warto wydawać pieniędzy bo trzyma się tak samo długo jak ta. Wywąchałam także na kimś innym - Natalia mowa o Tobie ;). Nie wiem ile opakowań zużyłam ale wciąż kupuję gdy mi się kończy i tak samo jak w przypadku Pumy stoi w każdym miejscu w którym często bywam [dom rodzinny, praca]. Cudo!


Nivea - Energy fresh.

 
Najlepszy antyperspirant - używałam innych tej firmy ale nie były tak dobre. Ten uwielbiam za działanie a także za zapach. Nie zamierzam zamieniać go na nic innego! Dzięki niemu czuję się świeżo nawet w upalny dzień.


Produkty do twarzy - tłusta cera wymaga! jeśli kupuję coś kolejny raz musi być na prawdę dobre!

BeBeaty - peelingujący żel do mycia twarzy.



Jeden z tańszych produktów do mycia twarzy który kupuje w ciemno i wiem, że się sprawdzi. Lekko peelinguje ale nie wysusza. Bardzo lubię... no i ta niska cena. Czegoś chcieć więcej?


Corine de Farme - tonik odświeżający.

 
Odkryłam go przypadkiem ponad rok temu i rozkochał mnie w sobie bardzo. Był czas, że kupowałam tylko ten tonik. Teraz mam go spory zapas dzięki współpracy z tą marką. Świetny skład i delikatne działanie. Dla mnie tonik musi odświeżać ale absolutnie nie może wysuszać! Jeśli ma w sobie alkohol - odpada!


Ziaja - tonik ogórkowy.


Dla mnie król jeśli chodzi o tego typu produkty. Świetny do tłustej cery którą fantastycznie odświeża. Wiele opakowań zużyłam - teraz zrobiłam sobie od niego przerwę bo mam spory zapas produktów tego typu - wrócę, zawsze wracam bo jest fantastyczny i wcale nie kosztuje dużo.


Cetaphil - emulsja do mycia twarzy.


Bardzoooooooo wydajny! to moje drugie opakowanie i przyznam, że ciężko go zużyć do końca. Wracam do niego falami - nie lubię go stosować wieczorem bo wolę użyć żel i za jednym zamachem umyć twarz a także oczy [mam na myśli tusz a nie demakijaż mocnego makijażu] - świetnie sprawdza się do mycia twarzy rano. Szkoda, że nie można kupić mniejszej pojemności.


Perfecta - cera mieszana - krem na dzień i na noc [energia Q10, mikroperły matujące]


Niestety nie u każdego [Agacie się nie sprawdził -ja go przygarnęłam] ten krem się sprawdza ale u mnie tak! Nie wiem ile opakowań zużyłam ale to produkt któremu nie mam nic do zarzucenia - uwielbiam go za konsystencje i za to wchłania się do matu. Genialnie się łączy z Revlonem CS tworząc lekki krem tonujący.


Floslek - Żel pod oczy ze świetlikiem i aloesem.


Był pierwszym kremem jaki stosowałam pod oczy - wtedy jeszcze w słoiczku kupowany tylko w aptece. Dawne to były czasy a miłość do kremu pozostała. Wiem, że nie jest zbyt treściwy i na pierwsze zmarszczki nie zadziała ale świetnie budzi rano - trzymam go w lodówce.


Ziaja - Sopot - krem brązujący relaksujący.


Nie relaksuje ale nadaje ładną opaleniznę bez smug i plam. Nie używam codziennie ale raz na jakiś czas gdy jestem już zbyt blada. Próbowałam wcześniej innych - droższych - ten jest tani i najlepszy.


Tisane - balsam do ust.


Pierwszy raz użyłam go będąc w podstawówce - to taki nasz polski carmex ;) Nie wiem ile opakowań zużyłam ale jest to produkt ponadczasowy!


Nivea - lip care


Niezły zbiór no nie? nie wyrzucam mimo, że są już dawno przeterminowane - dalej pachną a zapachy budzą we mnie masę cudnych wspomnień. W chwili obecnej używam tej pierwszej od prawej "soft rose". Jak nie lubię pomadek czy błyszczyków tak kocham pomadki ochronne. Te z nivea nigdy mnie nie zawiodły.


Bebe - young care.


Równie dobre i praktycznie porównywalne z Nivea.


Carmex - wersja w słoiczku.


Kupiłam go po recenzjach na YT zanim zaczęłam prowadzić bloga i.... faktycznie jest tak dobry, że na jednym opakowaniu się nie skończyło. Idealny na zimę!


Joanna - Sensual - plastry do depilacji woskiem.


Używam do depilacji wąsika ;) wole to duże opakowanie bo mogę pociąć plastry tak jak chce a sam wosk jest mocniejszy i lepiej usuwa owłosienie na twarzy niż ten specjalny do tego przeznaczony. Próbowałam także innych ale ten jest dla mnie najlepszy!


Vichy - Woda termalna


To moja pierwsza woda termalna z jaką miałam do czynienia - jeszcze w czasach szkoły średniej. Najlepsza - miałam inne ale tą lubię ze względu na dyfuzor. Używam do zwilżania twarzy gdy mam na niej glinki albo do linera w kamieniu marki Kryolan. Zawsze czekam kiedy jest na nią promocja.


Colgate - max white one.


Pasta niedawno weszła na rynek a tak rozkochała moje i mojego Męża zęby, że kupujemy ją namiętnie.


Kosmetyki do pielęgnacji ciała
- króluje u mnie ziaja - zwłaszcza kakaowa ;)

Ziaja - Masło kakaowe - kremowe mydło pod prysznic.


Każdy kto czyta mojego bloga wie, że kocham ten produkt. Cudny zapach, świetna konsystencja, dobra wydajność i niska cena. Nie wyobrażam sobie, że mogłoby go zabraknąć w mojej łazience.


Ziaja - masło kakaowe - balsam do ciała


Po pewnym czasie się do niego przekonałam i pokochałam na tyle aby zakupić kolejne opakowania. Na początku wydawał mi się zbyt gęsty i tłusty. Okazało się, że fantastycznie nawilża i cudnie się sprawdza na świeżo ogoloną skórę. Nie wyobrażam sobie go stosować na dzień ale na noc jest w sam raz.


Ziaja - Sopot - balsam brązujący relaksujący.


Najlepszy balsam brązujący jaki miałam - wciąż do niego wracam, próbowałam innych ale ten spełnia wszelkie moje oczekiwania. Nie robi smug, nadaje ładny koloryt. Czuć go lekko na skórze tzn ten zapach spalonego kurczaka ale lepszego produktu nie znalazłam... i wcale nie jest drogi :)


Apart - żel pod prysznic - matapo


Lubię go za zapach, jak tylko jest na niego promocja zawsze kupuję większą ilość. Raz udało kupić mi się go w biedronce na super promocji za jakieś 2zł z groszami.


Tesco - satin feel - żel do golenia


Jeśli chodzi o produkty tego typu liczy się dla mnie niska cena a ten produkt jest tani i na całkiem długo starcza. Wcześniej kupowałam żel z Rossmanna, także dobry ale ten z tesco jednak bardziej mi odpowiada.


Produkty do dłoni. Przyznam się, że nie dbam jakoś szczególnie o dłonie. Często zmieniam lakiery a paznokcie zazwyczaj noszę bardzo krótkie. Każdej zimny stosuję krem do rąk.


Isana - zmywacz do paznokci.


Jak dla mnie najlepszy zmywacz do paznokcie. Fantastycznie zmywa każdy lakier - nawet oporne brokaty - duża butla starcza na długo. Jestem mu wierna od dłuższego czasu.


Neutrogena - krem do rąk - skoncentrowany.


Kupiłam go kiedyś nie wierząc, że faktycznie działa. Nie jest tani więc powiedziałam sobie "raz się żyje, zobaczymy czy reklama kłamie" i... teraz muszę go mieć każdej zimy. Owszem są inne i tańsze ale nie są tak skuteczne jak ten. Z tym kremem żadna zima mi nie straszna :)


Produkty do włosów. Nie jestem wierna szamponom ani odżywkom, lubię często zmieniać produkty do włosów - są jednak kosmetyki, które muszę mieć.

Joanna - Ultra color - fioletowy szampon.


Używam co jakiś czas aby nadać włosom chłodniejszy odcień i wyeliminować kurczakowe refleksy. Próbowałam innych fioletowych szamponów ale ten jest najlepszy. Starcza mi na jakiś czas a jak się kończy kupuję kolejne opakowanie.


Head&shoulders - szampon przeciwłupieżowy.


W ostatniej notce o nim pisałam. Kupuję go do tzw zadań specjalnych - świetnie zmywa wszelkie oleje, oczyszcza włosy z nadmiaru silikonów. Jeśli w czasie farbowania wyjdzie za ciemny kolor wtedy też go stosuję bo szybciej wymywa się pigment. Nie używam codziennie bo przesusza włosy - no i też nie muszę bo [na szczęście] nie mam problemów z łupieżem.


Alterra - Granat i aloes.


Kupuję często wersję maskową a także odżywkową. Jak dla mnie jedna z lepszych odżywek do włosów. Nie obciąża a włosy są miękkie i ładnie się rozczesują. Nie jest też droga i często można ją kupić w promocji.


Taft - lakier do włosów.


Najczęściej kupuję czarny albo niebieski. Próbowałam innych ale zawsze wracam do tego bo najlepiej utrwala. Moje włosy nie są w ogólne podatne na układanie, muszę mieć produkt który jest suuuuuper utrwalający.

Palette - color shampoo.


To mój idealny kolor na odrosty. Sam produkt nie jest jakoś rewelacyjny ale nadaje moim naturalnym włosom taki kolor jaki lubię.


Garnier - Nutrisse creme.


Ten kolor kładę co jakiś czas na całe włosy aby nadać im ładny blask - nie zależy mi na zmianie koloru ale nadanie mu pewnej świeżości. Na odrosty w moim przypadku się nie sprawdza bo na moich naturalnych włosach wychodzi dość rudo.


Venita - henna color
.


Bardzo fajny produkt - włosy po nim są lśniące i miękkie. Nie niszczy ich a szybko sprawia, że wyglądają na zdrowe i odżywione. Niestety równie szybko się wypłukuje i przy codziennym myciu włosów trzeba ją stosować 2 razy w miesiącu :( Może nie jest tak naturalna jak np Henna Khadi aleeee nie śmierdzą po niej włosy!


Jak widzicie trochę tego jest a z drugiej strony - biorąc po uwagę ilość kosmetyków dostępnych na rynku - nie aż tak wiele.


Macie takich swoich faworytów do których wciąż wracacie? podzielcie się nimi :)